10 WAŻNYCH PYTAŃ do samych siebie w 2019 roku. Czysta przeszłość i stajnie Augiasza
Nowy Rok zawsze chcemy zacząć od nowa. Zostawiamy w zeszłym roku wszystkie problemy, nieporozumienia i waśnie.
Ale, powstając od świątecznego stołu, rozumiemy, że wszystko pozostaje z nami - niespłacone długi, niespełnione obietnice, odroczony biznes "na jutro", problemy, które nie miały „odwagi” nawet próbować nas opuścić.
Zdarza się to wszystkim ludziom. Podobnie jest ze społeczeństwem. Większość z tych "ogonków" została przez nas naciągnięta na wiele lat, a tak naprawdę istnieje bardzo mała szansa, że długi zostaną "spłacone" w 2019 roku.
Jednak przynajmniej ukraińskie społeczeństwo powinno o nich pamiętać i przynajmniej zacząć rozwiązywać lub mentalnie przygotowywać się do rozwiązania tych problemów.
Dlaczego społeczeństwo, a nie władza? Ponieważ władza - w naszym demokratycznym świecie - jest przemijającą rzeczą. Zarówno ci, którzy są przy niej, jak i ci, którzy mają nadzieję, że się do niej „dorwą”, po przejęciu spuścizny od swoich "poprzedników", spróbują przekazać je "następcom". Uzasadnienie jest zazwyczaj jedno: "Społeczeństwo nie jest jeszcze gotowe".
Dlatego wszystkie dalsze argumenty są adresowane NAM przez NAS samych, przez
SPOŁECZEŃSTWO UKRAIŃSKIE.
PYTANIE PIERWSZE: O WOJNIE I POKOJU
Pownniśmy byli to zrobić jeszcze 4-5 lat temu. Ale wtedy nie rozumieliśmy ani przyczyn, ani konsekwencji. Teraz jest za dużo informacji, ale ostatnie słowo nie jest powiedziane. To jest strategia dla przyszłości Ukrainy. A może raczej o tym, czy widzimy ją pokojową czy waleczną?
W tym świecie oczywiście wszyscy chcą żyć. To jest bezdyskusyjne . Wydaje się jednak, że boimy się o tym mówić, ponieważ słowo "pokój" brzmi dziś niemal jak "wstyd". Nawet haniebne dźwięki - "negocjacje pokojowe". To jest dzisiaj - synonimem podporządkowania.
Dialog z Putinem o pokoju pod panowaniem Putina to przyznanie się do porażki. Ale czasem przyznanie się do porażki to także odważny czyn. Jest bardziej uczciwy niż życie w fikcyjnych zwycięstwach.
Bo przecież sam świat nie jest ważny, jako koniec wojny, ale cel, do którego taki świat może dążyć i do pokóju przez nas zawarteo bez utraty szci i godności.
Jedną rzeczą jest pójść w świat, aby powrócić na łono "rosyjskiego świata". Innym jest, budowanie własnej "Linii Mannerheima". Dzisiaj rozpaczliwie potrzebujemy dużej pauzy - aby przywrócić potencjał, dla rehabilitacji dusz, w których emocje prawie całkowicie się wypaliły. A dziś, postulujęc na obecność sił pokojowych ONZ - tu, szukając nowych formatów negocjacji, musimy zawsze zadawać sobie pytanie: w jaki sposób wykorzystamy możliwą szansę na ewentualny pokój? A przynajmniej rozejm ...
I musimy zrozumieć jedno: pokój z przywróceniem przedwojennego Status Quo jest niemożliwy. W każdym razie w najbliższej przyszłości. Jeśli go zawrzemy, będzie on bardziej niekorzystny niż ten, który proponuje nam Pan Volker.
Czy społeczeństwo pogodzi się z takim światem? Myślę, że nie wszyscy. Najwięksi pasjonaci, wątpię.
Dla niego pokój jest zwycięstwem nad Rosją, co oznacza, że droga do niej leży przez wojnę. Być może przewlekła – na wytrzymałość, być może szybka i bezlitosna - aby przetrwać.
Jeśli wybierzemy strategię wojny, to powinniśmy wiedzieć: za tym stoi nieuchronność stanu wojennego - nie "akademickiego" grudniowego, ale pełnoprawnego. Kiedy "wszystko jest na czele, wszystko jest dla zwycięstwa", jeśli by zacytować Muzhdabaevego, "Jakiekolwiek wybory są drogą do piekła!" brak towarów, środków produkcj, tylko czołgi i broń palna znikające na polu bitwy w ciągu kilku godzin.
Jest trzecia możliwość: kontynuować życie w połowie kraju - w czasie wojny, w pół spokojnym śnie. Jak delfin, który może odeprzeć atak rekinów posługując się jedną półkulą mózgu, podczas gdy druga śpi. Lub jak Francja w swojej "dziwnej wojnie" z lat 1939/40 - odważnie oświadczyła, że mamy nadzieję, że jakoś to nas ominie „samo”. Nie chcę się obudzić rano z myślą - Putin umarł, jego imperium się zawaliło, Trump zniszczył wszystkich naszych wrogów ...
W przeciągu piąciu lat uniknaliśmy wyboru. Może powiniśmy zdecydować teraz?
PYTANIE DRUGIE: O KRYMIE I DONBASIE
Na Ukrainie trudno jest znaleźć polityka, która nie obiecałaby ukraińskiej flagi nad Donieckiem i ukraińskim Krymem.
To inspirujące, w przededniu wyborów polityka dodaje aury patriotyzmu i tajemniczości. Ale zapytajmy go o strategię wyzwolenia okupowanych terytoriów - a zobaczymy tylko tajemniczy uśmiech.
Ponieważ taka strategia nie została opracowana w społeczeństwie. Prawdopodobnie gdzieś w centrach wojskowych wiedzą o niej, ale my jej nie znamy. Nie prowadzono publicznych dyskusji, nie uzyskano zgody ludzi. Coś zaproponowali poszczególni politycy i poszczególni urzędnicy. Ale wszystko to dotyczyło reintegracji, "denazyfikacji", osobliwości amnestii - tak jakby terytorium zostało już wyzwolone, a pozostaje tylko obsiać je życzliwością i na wieczność.
Jak je odzyskać? Z kim negocjować: z Putinem, z bojownikami, z ludnością? Jak to zrobić, aby nie "zdradzić"?
Jeśli chodzi o okupowane terytoria, słyszymy: "Targowanie jest tutaj niewłaściwe". Ale negocjacje trwają! Po prostu tego nie afiszują. Biznes - przez Rosję - jak wynika z raportów, kwitnie. Tysiące ludzi wyjeżdża na Krym, by tam opłacać urlop, a nawet wysoko postawieni urzędnicy ze służb specjalnych i sędziowie.
W przetargu z Krymem mamy świetną walutę - wodę pitną. Dajemy im wodę i zalegalizują, powiedzmy, Majlis, pozwolenie na wjazd Dzhemiłowa i Chubarowa? A może (pomarzymy) zgodzą się na stworzenie autonomii Tatarów krymskich w ramach mandatu ONZ na bazie kilku okręgów. Najważniejszą rzeczą, jak powiedział jeden ze strategów, jest posiadanie przyczółka na półwyspie, a potem to już samo się posunie do przodu ...
Amatorskie rozumowanie? Tak. Ale zawodowcy milczą. Wszystko, co widzimy: to presja dyplomatyczna na cywilizowany świat, a świat, jak tylko może, wywiera presję na Putina ... Jakie są szanse, że presja ta będzie efektywna, - kto na nich liczył?
A nawet jeśli rosyjski Führer nagle zgodzi się na misję pokojową, czy będziemy na to gotowi? Albo zgodzimy się z niefortunną ustawą o szczególnym statusie, o której mówiono nam od 4 lat, że została ona przyjęta tylko po to, aby zamydlić nam oczy, ale wydaje się to bardzo niebezpieczne, jeśli chodzi o jej wdrażanie.
Być może powinniśmy już pozbyć się tamatów tabu w debacie na ten temat i mówić otwarcie: na co się zgodzimy, ale której czerwonej linii nie można przekroczyć? Debata będzie w rzeczywistości długotrwała.
PYTANIE TRZECIE: O ZIEMI I PIENIĄDZACH
Jakiej przyszłości nie wybierzemy – wojny czy pokoju, będziemy potrzebować pieniędzy. Nasz kraj będzie ich potrzebował. Nie napełnimy żołądków Tomosem i językiem, nie uzbroimy armii, nie zapewnimy dostatniego życia. Jak dotąd pomaga nam MFW. A także – nasz fiskus ściąga podatki od małych i średnich przedsiębiorstw (ponieważ te wielkie - to znaczy oligarchowie - nauczyli się je optymalizować). Z tego wyrastają długi, mózgi i kapitał "odpływają" za granicę. Dlatego, jak napisał niezrównany Karol Volokh, "trzeba kraść, aby przynajmniej częściowo oprzeć się Putinowi tymi pieniędzmi".
Gdzie znaleźć pieniądze, każdy wie. Ale plan prywatyzacji w kraju został wypełniony w 2%, sprzedaż ziemi została wstrzymana przez kolejne moratorium. Ukraińcy, jak mówił znany ekspert ds. zagranicznych aktywów, są jak babcia, która rozkoszuje się w pięciopokojowym mieszkaniu w centrum Kijowa i uskarża się, że nie może jej utrzymać za swoją małeą emeryturę. Narzeka, ale nie chce go sprzedać i przenieść się do mniejszego, ani wynajmować pokoi.
I nadal można ich zrozumieć, ale większość z nich po prostu boi się zmian. Ponieważ nadal wierzą, że "wszystko jest państwowe, czyli wszystko jest moje" i czekają na Mesjasza, który podzieli bogactwo państwowe między wszystkich "sprawiedliwie".
Ten węzeł gordyjski będzie musiał zostać rozcięty, prędzej czy później. A może na żywca. I lepiej wcześniej niż później. I wystarczy o tym zdecydować, jako wolontariusze to uczynili w 2014 roku, pomimo ustaw i zakazów.
A jeśli ryzyko nie leży w regułach naszego narodu, to zgódźmy się razem: jesteśmy usatysfakcjonowani tą ustawową rewizją wraz z ostatnim miejscem wśród krajów Europy pod względem jakości życia. A potem - będziemy modlić się i próbując nie wyć ...
PYTANIE CZWARTE: WYBORY I WŁADZA
31 marca czeka na nas święto demokracji. Będziemy powtarzać, świętować - ktoś zwycięstwo, ktoś spełnienie swoich proroctw, że "wszystko sićkupuje".
I wkrótce zarówno zwycięzcy, jak i przegrani, jak to miało miejsce wcześniej, zastanowią się razem: dlaczego demokracja nie działa w naszym kraju, dlaczego władza jest niezrównoważona? Pokonana mniejszość zapamięta prawo wyborczy, proporcjonalne wybory, które nie powróciły po Janukowyczu, z powodu czego każda partyjna koalicja tonie w „większościowym” bagnie, a premier staje się zabawką w rękach prezydenta i oligarchów.
Ci, którzy dojdą do władzy i ci, którzy choć nie mają władzy, ale odważą się na nią, nie będą spieszyć się z reformami politycznymi. W błotnistej wodzie szybko zapominają słowa "republika parlamentarno-prezydencka", "koalicja rządowa" i wzmianki z odległej Europy, że liderem partii, która wygrała wybory parlamentarne, jest rząd. .
Uważa się, że w 2019 r. Ukraińskie społeczeństwo ostatecznie zdecyduje, czego chce: społeczeństwo rządzone przez prawo lub państwo rządzone przez hetmana? A może wejdźmy w przyszłość bez zasad i praw?
Najważniejsze to na coć się zdecydować.
PYTANIE PIĄTE: O KORUPCJI I O PUTINIE
Ze względu Tomosa i skandalu z Zelenskim nikt nie pamięta, że wybór sędziów do nowego Sądu Antykorupcyjnego trwa. Nie jest to łatwe: międzynarodowi eksperci jeden po drugim odrzucają kandydatów, a system sądowniczy próbuje je przeforsować. Zgodnie z prawami ewolucji, w niesprzyjających warunkach konieczne jest jak najszybsze odtworzenie się w następnych pokoleniach. Korupcja działa w ten sposób. Tylko ślepcy tego nie zauważają..
W nowo narodzonym Sądzie antykorupcyjnym jest zbyt wielu wrogów, zasiali zbyt wiele sceptycyzmu i nieufności wobec nienarodzonego dziecka. Przywódcy NABU i SAP, których skonfliktowano, okazali się szczególnie wrażliwi. Cały system NAC jest zbyt niezdarny. Zbyt frywolnie - społeczeństwo, które bez większego wysiłku było w stanie przekonać, że organy antykorupcyjne są narzędziami szkodliwego obcego wpływu na naszych ” świętych” polityków.
Elita, która nienawidzi wszelkiej antykorupcji, stawia tezę na porządku dziennym: po pierwsze, wojna z Putinem, a następnie wojna z korupcją. Tak, istnieje ryzyko. Procesy antykorupcyjne mogą kadrować władzę, pomnożyć przez „zero” motywację biurokracji, sprawić, że państwo stanie się niepohamowane i oddać je Putinowi.
Istnieje jednak jeszcze jedno niebezpieczeństwo: w kraju, w którym elity kradną, a ludzie są rozczarowani, trudno jest zmobilizować obywateli do stawiania oporu zewnętrznemu wrogowi, a gospodarka wysysana przez korupcję po prostu nie może się oprzeć.
Można zrobić to i można inaczej. Czego nie można robić w żaden sposób to udawać, że problemu nie ma lub nie myśleć w ogóle o przyszłości kraju, nie kojarząc go z samym sobą.
PYTANIE SZÓSTE: O ŚMIERCI I WYBORACH
Język i wiara są dobrym cementem do utrzymania narodu razem. I będziemy musieli zakończyć wszystkie sprawy z autokefalią kościelną i prawem dotyczącym języka. Ale czy można osiągnąć jedność narodu, jednocząc się tylko wokół jednego pomysłu lub osoby? Czy jest potrzeba konsensusu grupy społeczne i tożsamości? O tym należy pomyśleć w 2019 roku.
Nacjonalizm to dobry pomysł. Ale jest inny. Istnieje cywilizowyny nacjonalizm: gdy dana osoba należy do narodu, jeśli uważa się za Ukraińca i szczerze pragnie żyć w niezależnym państwie z równymi szansami. To wszystko!
I nie tak ważne jest pochodzenie etniczne, język, który uważasz za rdzenny, religię, przynależność do mniejszości seksualnych, egzotyczne kulty i subkultury. Zgodnie z tą strategią naród musi się wyrosnąć z pomocą neofitów, aby przetrwać we współczesnym świecie. Trzeba więc chronić go przed „entoobolsheizmem”, ksenofobią, patriarchatem. Cywilizowany (lub nie Cywilizowany) przejście cerkwii od RPC do UPC w tym roku i stanie się swoistym wyznacznikiem europejskości.
Chociaż istnieje inny sposób: są tacy, którzy wierzą, że najpierw musimy zostać oczyszczeni z obcych, że "wszyscy są powołani, ale nie wszyscy będą wybrańcami". I niech naród ukraiński, podobnie jak „kawałek jaszczurki” z dzieła H. Balzaka, skurczy się do maleńkiego strzępka, ale będzie to społeczność "prawdziwa i świadoma".
Co wybierzemy?
I jeszcze jeden czynnik, którym trzeba się zająć, to aktywne poszukiwanie wewnętrznych wrogów - czy dodaje spójności? Czasami wydaje się, że cała Ukraina dzieli się na "agentów Putina" i pseudo bohaterów "Pavlika Morozowa", którzy je ujawniają. Petlurowski slogan o "moskowych wszy" i "ich gnidach" staje się popularny w patriotycznym środowisku, ale czy to nie przenosi zainteresowania z zewnętrznego zagrożenia na wewnętrzne? Sam szef wiecu, kierując się tym hasłem, nigdy nie był w stanie zjednoczyć Ukraińców.
Ale Stalin zbudował swoje imperium, szukając tylko "wrogów ludu". Hitler pomógł mu, podrzucając na przeciwników politycznych Dżugaszwilego kompromaty "niemieckich szpiegów".
Obie tendencje są niebezpieczne - zarówno erozja tożsamości, jak i przekształcenie narodu w sektę fundamentalistyczną, w której każdy dysydent jest zbrodniarzem. Czy można między nimi przejść jak między Scyllą a Charybdą? Czy też znowu zostaniemy przerzuceni na równoległy tor?
Niestety nie ma sensu czekać na odpowiedzi na te pytania od polityków w tym roku. Wszyscy są pogrążeni w wyborach, a tam poszukiwanie wrogów to najbardziej doceniająca taktyka dla rankingu. Jedność narodu jest raczej zadaniem społeczeństwa obywatelskiego, pisarzy, dziennikarzy i autorytetów moralnych narodu. Muszą odpowiedzieć na to wyzwanie.
PYTANIE SIÓDME: "NOWOBOGACCY" i "BIEDNI"
Ledwo udaje nam się zjednoczyć naród - między prawym i lewym brzegiem, nacjonalistami i globalistami, prawą i lewą, a nowa przepaść pogłębia się pionowo - pomiędzy biednymi a bogatymi.
Mem z "zubożenia" części populacji wydaje się śmieszny, mogą zręcznie parodiować "populistów". A druga część - w tym zubożeniu - żyje, po prostu z kijowskich biur i restauracji, z Malediwów i Seyshelu, nie jest tak wyraźnie widoczna. A lewicowy populizm, z którym wszystkie nasze partie bez wyjątku chorują, jest tylko jego echem.
Jeśli wybierzemy strategię wojenną, problem zamożnośsi zniknie sam. Jaka konsekwencja, jeśli jutro cię zabiją! Jeśli jesteśmy optymistami i wierzymy w przyszłość, musimy dojść do konsensusu: co zrobić żeby i lekarze lepiej zarabiali, i lekarstwa nie opróżniają portfeli ludzi; aby emeryci nie żyli w nędzy, a młodzież nie byłaby zaprzęgnięta w przytłaczający ciężar utrzymania starych ludzi.
W końcu nie chodzi o wysokie taryfy, ale o to, że ludzie nie mogą zarobić pieniędzy, aby za nie zapłacić.
Może powinniśmy wielokrotnie podnosić ceny i płace? I dla emerytów - aby dać kilka tysięcy hrywien zarobić na emeryturę, tak, że nie ma strachu na jutro. A także - aby pomóc, w ramach gwarancji ubezpieczeniowych państwa, kapitalizować zarobione pieniądze, zainwestować je w krajową gospodarkę, kupić akcje i żyć z dywidendów. A miecz Demoklesa nie zawisnie nad twoją głową, a gospodarka ożyje.
Czy powinniśmy lgnąć do tandety? Tani kraj jest potrzebny pracodawcom, ponieważ tania siła robocza pomaga konkurować z technologicznym Zachodem. Tanie życie to miejsce, w którym ludzie pracujący na czarno mają nielegalne interesy lub prowadzą nielegalne interesy.
Czy nie wszyscy, którzy potrafią pracować, nie pracują? Ulubiona praca, mówią lekarze, przedłuża oczekiwaną długość życia. A z taniego kraju biegną szukać pracy.
"Nowobogaccy" i "Biedni" muszą znaleźć wspólny język. Ta misja jest prawie niemożliwa, ale wierzę, że w tym roku dojdą do tego ręce.
PYTANIE ÒSME: O ZBRODNI I KARZE
Kiedy Majdan poszedł do ataku bastionu Janukowycza, wszyscy zrozumieliśmy, że uwalniamy dżina z butelki. Wojna dodała okrucieństwa i zdewaluowało życie. Im dłużej trwa, tym bardziej nieodpowiedzialne będą zmiany moralności publicznej w kierunku barbarzyństwa. Barbarzyństwo nie jest samoistne, ale jest desperacką reakcją na śmierć i niesprawiedliwość.
A co powinniśmy zrobić dalej? Jak pokonać tsunami zbrodni, zorganizowaną i spontaniczną, inspirowaną z Moskwy i rodzimą? Karać żołnierzy ATO i ochotników za okrucieństwo pierwszych dni wojny - nieludzkie, ale to co powstrzymało wroga? Osądzać ich według praw czasu pokoju lub przebaczać przez prawa wojskowe? Do tej pory nie zgodziliśmy się w tym w społeczeństwie.
W pobliżu sądów, gdzie przebiegają procesy nad wojownikami zbierają „bracia wojny”. Śpiewają hymn, trzymają flagi, w pobliżu palą się opony i śmierdzi gazem łzawiącym.
Kim jest policja, która łapie bohaterów ATO, kim są sędziowie, którzy ogłaszają im wyroki? Strażnicy prawa czy niepoprawni wrogowie wolności?
I jak Avakov może nalegać na prawomocność "presumpcję racji policjanta", jeśli ludzie im nie ufają? I jak policjant może się poświęcać, jeśli powiedzą, że sami są winni?
I czy to najlepsze wyjście – rozdać broń obywatelom, żeby sami mogli się obronić?
Wciąż mamy w tym wszystkim chaos. Jednak czas na wszystko na półkach: jeśli prowadzimy wojnę, wtedy ukarzmy okrucieństwo wobec wroga łagodniej niż tchórzostwo; za kradzież wojskowego dobytku; za tajne obywatelstwo kraju agresora – wyrok - 10 lat, za niezadeklarowanie dochodów - degradacja.
A jeśli mimo wszystko nadal mamy pokój - ukarać tych, którzy strzelali, a tych, którzy kradną – puścić wolno.
PYTANIE DZIEWIĄTE: O PRAWDĘ I PO PRAWDZIE
Przez długi czas byliśmy przekonani, że wygrywamy, ponieważ mamy rację. I walcząc o prawdę, oczyścili przestrzeń informacyjną propagandy kremlowskiej - zamknęli dostęp do kanałów telewizyjnych, zakazali rosyjskich sieci społecznościowych.
Ale potem zdali sobie sprawę, że kłamstwa są częścią nauk wojskowych. I zostały wcielone w życie. A wojna znaczeń przerodziła się w wojnę morderczych słów, wojnę memów i demotywatorów, wojnę myśli - wirusów. Nic w tym dziwnego - historyk wojny Martin van Creveld zauważył: kraj, zaatakowany przez potężnego przeciwnika, wcześniej czy później przyjmuje jego metody, nawet najbardziej brutalne.
Ktoś powie: to jest dobre, w końcu nauczyliśmy się pokonać wroga jego bronią! Problem polega na tym, że zaczęliśmy się niszczyć wzajemnie. Post-prawda - gdzie za korzyściami nie są fakty, ale emocje - przenika do obecnej kampanii wyborczej i zalewa nas ze wszystkich kanałów telewizyjnych.
A dziennikarze nie walczą o srebrne monety, ale szczerze wierzą, że propagują sztukę. Upokorzenie przeciwnika, dewaluacja jego zasad, reakcja na każdą obcą myśl przez replikę słynnego bohatera z bajki: " Ściąć go teraz!", śmiech, podobny do gorączkowego kaszlu i rękoczyny na żywo - nie zauważyliśmy, jak to wszystko zostało przeniesione do nas z rosyjskich mediów.
Co z tym wszystkim zrobić? Musimy odpowiedzieć na to pytanie.
Możemy to zrobić: świat się zmienił, a głównymi wydarzeniami w nim są tweety Trumpa. A możesz spróbować zachować honor i w agencji towarzyskiej i dogadać się: czy w wojnie o informacje wewnętrzne powinny być przynajmniej jakieś zasady? Czy ten, którego wirus jest wirulentny, wygrywa? Czy wulgaryzm jest uważany za język wrogości lub "oceniającą wypowiedźią "? Co jest znacznikiem rosyjskiego świata i jaka jest europejska wolność słowa?
Czy powinniśmy w ogóle trzymać się tej wolności, czy szczęścia narodu szukać w braku oporu wobec opinii większości? Obecny gorący rok dla polityki to najlepszy czas dla nas wszystkich Ukraińców, aby się o tym przekonać.
PYTANIE DZIESIĄTE: O GRANTOJADACH I „WALCZĄCYCH”
Niemal co miesiąc, nasi zachodni sąsiedzi, przypominają nam: obietnicę usunięcia ustawy o e-deklarowaniu działaczy publicznych na mocy prawa.
Ale wygląda na to, że nikt go nie odwoła. Bohaterscy aktywiści, których potrzebował Majdan, zamienili się w "bojowników" i "grantojadów" w oczach społeczeństwa.
Nie są wystarczająco biedni, abyśmy mogli uważać ich za bezinteresownych żołnierzy sprawiedliwości. I nie dość bogaci aby kaszą gryczaną przyciągnąć wyborсów.
Na publicznych debatach o uczciwości nie ma prawie to żadnego znaczenia. Dopiero gdy aktywiści zostaną zabici, okaleczeni, oblani kwasem lub wywleczeni na posterunki policji, społeczeństwo wykazuje jakąś troskę. Przez resztę czasu cierpimy z powodu tego, że "grantojady" dzielą się swoimi dotacjami bez nas.
Społeczeństwo obywatelskie nie dało nam szybkiego zwycięstwa nad wrogiem, nie obniżyło cen gazu, nie zatroszczyło się o wiarę, ale raczej o prawa osób LGBT. Czy nie plącze się pod nogami ludzi, którzy są zawstydzeni tradycyjnymi wartościami i którzy szukają ukojenia w chwalebnej przeszłości, gdzie nie było żadnych społecznych działaczy?
I z tym również musimy się określić. Nadal wierzę w społeczeństwo obywatelskie. A ty?
... Wiele powinniśmy przemyśleć w tym roku. I to jest trudne. Jest to o wiele trudniejsze niż wybrać raz na 5 lat kogoś, kto pomyśli za ciebie. A następnie rzucić na niego wszystkie swoje nieszczęścia i wyjść z stajni Augiasza "całym w bieli".
Spójrz na Rosję, ona wciąż żyje. Putin umrze - a oni natychmiast przyjdą na Plac Czerwony z radosnymi pieśniami. A ich flagi są już zmagazynowane z napisami: "Wolność, równość, braterstwo!" I będą skandować: Putin - ch ... lo.
Ale tak nie będzie, my sami, własnymi białymi rękoma, musimy usunęć ten stary nawóz ze stajni.
Jewgienij Jakunow. Kijów.