Ołeksandr Syrski został powołany dekretem Prezydenta Ukrainy na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych w lutym br. To powołanie, a także późniejsze zmiany w kierownictwie wojskowym, wycofanie wojsk ukraińskich z Awdijiwki, długa ofensywa rosyjskich najeźdźców i zapowiedź przejścia Ukrainy do obrony strategicznej stały się przedmiotem szczególnej uwagi, i to nie tylko na Ukrainie. Wśród zachodnich sojuszników i partnerów zaczęły pojawiać się niepokojące myśli, że Ukraina traci pozycje i zdolności do kontynuowania walki z wrogiem. Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, sam generał pułkownik Syrski, powiedział Ukrinform, jak uzasadnione są takie oceny, jaka jest rzeczywista sytuacja na polu walki i co oznacza nowa strategia sił ukraińskich.
- Ołeksandr Stanisławowycz, z frontu wciąż napływają niepokojące wieści. Wróg w dalszym ciągu wywiera presję na pozycje ukraińskie, próbuje posuwać się na kierunku kupiańskim i łymańskim, stwarza zagrożenie dla Jampola i Siewierska. Sytuacja na kierunku awdijewskim pozostaje trudna. Wiemy, że każdy krok oddawany jest wrogowi z wielką krwią, ale... Co się dzieje? Czy Siły Zbrojne mają zasoby i możliwości, aby powstrzymać natarcie wroga?
- Sytuacja na froncie jest naprawdę trudna. Ale na froncie nie bywa inaczej. Nie ulega wątpliwości, że każdy dzień wymaga od naszych żołnierzy i oficerów maksymalnego wysiłku. Ale nie tylko stoimy w defensywie, ale każdego dnia idziemy do przodu na różnych kierunkach. Ostatatnio liczba pozycji, które odzyskaliśmy, przewyższa liczbę utraconych pozycji. Wróg nie zdołał znacząco posunąć się w kierunkach strategicznych, jego ewentualne zdobycze terytorialne mają znaczenie taktyczne. Monitorujemy tę sytuację.
Należy przyznać, że obecna sytuacja na niektórych kierunkach pozostaje napięta. Rosyjscy okupanci w dalszym ciągu wzmagają wysiłki i dysponują liczebną przewagą kadrową. Tradycyjnie nie liczą na straty i nadal stosują taktykę zmasowanych ataków. Na niektórych kierunkach jednostki Sił Obronnych Ukrainy odpierają kilkadziesiąt ataków.
Doświadczenie ostatnich miesięcy i tygodni pokazuje, że wróg znacznie zwiększył aktywność lotnictwa, używa rakiet przeciwlotniczych – kierowanych bomb powietrznych, które niszczą nasze pozycje. Ponadto wróg prowadzi gęsty ogień artyleryjski i moździerzowy. Jeszcze kilka dni temu przewaga nieprzyjaciela pod względem wystrzeliwanej amunicji wynosiła około 6:1.
Ale nauczyliśmy się walczyć nie ilością amunicji, ale umiejętnością korzystania z dostępnej broni. Dodatkowo maksymalnie wykorzystujemy zalety bezzałogowych statków powietrznych. Chociaż wróg próbuje nas dogonić w tej skutecznej broni.
Wróg kontynuuje działania ofensywne na szerokim froncie, za wszelką cenę stara się przedostać do granic obwodów donieckiego i ługańskiego, wycisnąć nas na lewy brzeg Dniepru w obwodzie zaporoskim.
Na niektórych obszarach frontu udało nam się wyrównać sytuację artyleryjską, co od razu wpłynęło na sytuację jako całość. Nasi strzelcy wykorzystują amunicję o wysokiej precyzji, aby niszczyć skupiska wroga nawet kilkadziesiąt kilometrów od linii frontu. Wróg każdego dnia nie tylko ponosi znaczne straty w sile roboczej i sprzęcie, w tym w systemach artyleryjskich, ale nigdzie nie może czuć się bezpiecznie, także na czasowo okupowanych terytoriach Ukrainy. To ważny czynnik psychologiczny. Nie zaznają pokoju na naszej ziemi. Nigdy. I każdy okupant powinien o tym wiedzieć.
Wiadomo, że to statystyki, ale warto wiedzieć: tylko w lutym-marcu tego roku (stan na 26 marca) wróg stracił ponad 570 czołgów, około 1430 bojowych wozów opancerzonych, prawie 1680 systemów artyleryjskich i 64 systemów obrony powietrznej. Jednocześnie Siły Obronne Ukrainy w dalszym ciągu kontrolują kluczowe wysokości i obszary obronne. Naszym celem jest niedopuszczenie do utraty naszego terytorium, maksymalne wyczerpanie wroga, zadanie mu jak największych strat, utworzenie i przygotowanie rezerw do działań zaczepnych.
Bardzo istotne jest również to, że aktywność wroga w powietrzu została również zmniejszona, oczywiście dzięki umiejętnościom naszych jednostek obrony powietrznej. W lutym w ciągu zaledwie 10 dni zestrzelili 13 samolotów wroga, w tym dwa strategicznie ważne samoloty obserwacyjno-kontrolne A50.
Nie mamy więc nic przeciwko umiejętnościom personelu. Mamy nadzieję otrzymać od naszych partnerów większą liczbę sprzętu przeciwlotniczego i, co najważniejsze, rakiet dla nich, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wróg przeszedł na taktykę masowych ataków powietrznych na ukraińskie wojska, infrastrukturę cywilną i pokojowe miasta Ukrainy. Jesteśmy zobowiązani ich chronić.
Kontynuujemy zmianę taktyki także na morzu. Ataki bezzałogowych dronów na statki wroga są na tyle skuteczne, że pozwalają mówić o zmianach w strategii działań bojowych na morzu jako całości. Celowo niszczymy rosyjską Flotę Czarnomorską. I będziemy to robić nadal. Niedawne zniszczenie kilku statków w Sewastopolu jest tego kolejnym przykładem.
- Pańskie powołanie nastąpiło po głośnej i, powiedzmy sobie szczerze, niezrozumiałej rezygnacji z tego stanowiska generała Walerego Załużnego. Z czym związane są te zmiany, a także przeformatowanie praktycznie całego kierownictwa wojskowego? Jak takie zakłócenia były odbierane w wojsku?
- Wojskowi mają jeden obowiązek – nie omawiamy rozkazów, tylko je wykonujemy. Jeżeli więc Prezydent Kraju, Naczelny Wódz, miał powody do takiej zmiany, zwłaszcza w aktywnej fazie wojny, to znaczy, że powody były uzasadnione.
Walery Fiodorowicz i ja pracowaliśmy ramię w ramię w najtrudniejszych chwilach od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę, a nawet wcześniej. Pracowaliśmy jako jeden zespół. Życzę mu sukcesów na nowym, bardzo odpowiedzialnym stanowisku.
Ze swojej strony mogę powiedzieć, że cała nasza wiedza i doświadczenie, które zdobyliśmy już podczas wojny na pełną skalę w bitwach z przeważającymi siłami wroga, będą miały na celu zwiększenie efektywności naszych działań i maksymalne uszkodzenie grup uderzeniowych wroga.
Na tej podstawie opracowujemy algorytmy organów administracji wojskowej wszystkich szczebli. To kwestia szczegółowego, starannego planowania działań stowarzyszeń, jednostek i oddziałów, oczywiście z uwzględnieniem potrzeb frontu. Właściwie od jasnej pracy tego pionu, który obejmuje planowanie i wspieranie operacji wojskowych, od terminowych dostaw najnowszej broni i amunicji od naszych zachodnich partnerów, zależy nie tylko powodzenie każdej operacji wojskowej, ale także życie ludzi. Dowódcy wszystkich szczebli powinni o tym pamiętać i stale przypominamy o tym naszym sojusznikom na Zachodzie.
Nasze sztaby muszą znać wszystkie bez wyjątku potrzeby frontu i opanować sytuację w każdej jego części. Na pierwszy plan wysuwają się kwalifikacje funkcjonariuszy wchodzących w skład administracji wojskowej.
Mogę potwierdzić, że skład Sztabu Generalnego i innych organów administracji wojskowej będzie aktualizowany kosztem oficerów bojowych posiadających duże doświadczenie praktyczne w prowadzeniu działań bojowych, które nabyli na polach tej wojny.
- Jakie zmiany zajdą na polu bitwy po twojej nominacji?
- Sytuacja na polu bitwy zależy nie tylko od Naczelnego Wodza, jak rozumiesz. Współczesna wojna wymaga determinacji i inicjatywy w terenie, tam, gdzie toczy się walka. O powodzeniu działań bojowych decydują oficer, sierżant i żołnierz przebywający w okopach i na umocnionych punktach – to oni dźwigają na swoich barkach ogromny ładunek bojowy.
Potrafimy zdefiniować strategię i koordynować działania, szybko reagować na zmiany sytuacji i potrzeby frontu. Jednocześnie filozofia użycia wojsk – przynajmniej takie jest moje stanowisko – powinna opierać się na głównej formule. Najcenniejszą rzeczą, jaką posiadają nasze Siły Zbrojne, są ludzie. Naszym zadaniem jest chronić ich życie, a jednocześnie zadać maksymalne straty wrogowi.
Realizacja tej zasady wymaga zachowania równowagi pomiędzy realizacją zadań bojowych a odbudową jednostek i oddziałów wojskowych. Nasi ludzie są bohaterami, ale ich moce nie są nieograniczone, potrzebują także regeneracji i odpoczynku.
Dlatego już dzisiaj ruszył proces rotacji jednostek wojskowych na linii frontu, który pozwala w pełni przywrócić zdolność bojową nie tylko sprzętu, ale przede wszystkim zapewnić naszym żołnierzom odpoczynek i regenerację.
Potrzebujemy ludzi, którzy zapewnią ten proces. Dlatego chciałbym, aby każdy mężczyzna w wieku wojskowym na Ukrainie zrozumiał, że przetrwanie Ukrainy zależy od jego woli i działań.
Abyście zrozumieli, proces ten nie ogranicza się wyłącznie do działalności TCC. To cały zespół zagadnień, na który składa się szkolenie ludzi, ich odpowiednie wyposażenie i zaopatrzenie. Wysiłki te obejmują także środki ochrony socjalnej żołnierzy i członków ich rodzin. Trzeba się martwić, jak potoczy się życie żołnierza po zwolnieniu lub demobilizacji. Oczywiście nie da się rozwiązać wszystkich tych zadań jedynie wysiłkiem Sił Zbrojnych. Widzimy, że państwo nie stoi z boku i już tworzy mechanizmy rozwiązywania tych wszystkich problemów.
Ukraińcy w dalszym ciągu wyruszają na obronę swojego kraju, włączając w to powrót z zagranicy. Wolontariuszy mamy bardzo dużo i nie jest to przesada. Nie twierdzę, że problemów nie ma, ale podkreślam, że robimy wszystko, aby je rozwiązać.
- Wcześniej była mowa o konieczności zmobilizowania o 500 000 ludzi więcej, aby utrzymać zdolność bojową i zapewnić rotację jednostek i części Sił Zbrojnych na froncie. Na ile realistyczna jest teraz taka liczba?
- W wyniku rewizji naszych zasobów wewnętrznych i wyjaśnienia składu bojowego Sił Zbrojnych liczba ta uległa znacznemu zmniejszeniu. Oczekujemy, że będziemy mieli wystarczającą liczbę ludzi zdolnych do obrony Ojczyzny. Nie chodzi tu tylko o zmobilizowanych, ale także o wolontariuszy.
Należy wyjść z faktu, że ludzie nie są robotami. Są wyczerpani fizycznie i psychicznie, zwłaszcza w warunkach bojowych. Na przykład ci, którzy przyjechali do TCC w lutym 2022 r. – ci ludzie potrzebują odpoczynku i leczenia. Dość wspomnieć, że 110. brygada bojowa była zaangażowana na kierunku awdijewskim od początku inwazji na pełną skalę. Muszą zregenerować się i odpocząć, a to jest obiektywna konieczność. A takich części jest wiele.
Aktualnie dokonujemy przeglądu liczebności i ilość poszczególnych jednostek niebojowych na podstawie audytu ich działalności. Co pozwoliło nam zwolnić tysiące żołnierzy i skierować ich do jednostek bojowych.
Ale jednocześnie należy powstrzymać się od skrajności. We wszystkich armiach świata znajduje się personel, który nie bierze udziału w operacjach bojowych, ale zapewnia jednostki bojowe. To równie ważna część pracy. Wojna, którą jesteśmy zmuszeni toczyć przeciwko rosyjskim najeźdźcom, jest wojną na wyniszczenie, wojną logistyczną. Dlatego nie można lekceważyć znaczenia skuteczności jednostek tylnych. Chodzi o system zaopatrzenia żołnierzy w żywność i amunicję, o jednostki naprawcze, o bazę medyczną i o wiele innych rzeczy. Ci ludzie przyczyniają się do skuteczności działań wojennych.
Chcę osobno podkreślić – ci obywatele, którzy przychodzą do wojska na mobilizację, nie idą od razu na front. Z bardzo szczególnymi wyjątkami, np. gdy dana osoba ma już doświadczenie bojowe, zdecydowana większość tych osób trafia do jednostek i ośrodków szkoleniowych. Według stanu na luty tego roku liczba osób przechodzących takie szkolenia stanowiła 84 proc. ogółu mobilizowanych. Dopiero po ukończeniu takiego szkolenia mogą zostać skierowani do uzupełnienia jednostek wojskowych w celu przywrócenia im zdolności bojowej.
- Kiedy wojska ukraińskie opuściły Awdijiwkę, rosyjska propaganda krzyczała o tysiącach schwytanych Ukraińców. Co się tam naprawdę wydarzyło?
- Wycofaliśmy nasze siły z Awdijiwki, gdyż wróg miał znaczną przewagę w siłach i środkach jednostek szturmowych. W wyniku ciągłego bombardowania kierowanymi bombami powietrznymi integralność naszej obrony została zerwana, co dało wrogowi możliwość stopniowego natarcia. Negatywną rolę odegrała także niewystarczająca ilość amunicji dla naszej artylerii. Uniemożliwiało to prowadzenie skutecznej walki w takich warunkach. Aby więc uniknąć otoczenia i ratować życie ludzi, zdecydowano opuścić Awdijiwkę.
Niestety w czasie tych walk do niewoli rosyjskiej dostało się 25 ukraińskich żołnierzy. To jest wojna... Rosyjscy propagandyści próbują wykorzystać różne filmy wideo z wziętymi do niewoli ukraińskimi żołnierzami, aby zdyskredytować Siły Obronne Ukrainy, wywołać presję psychologiczną i siać panikę wśród Ukraińców.
Chcę powiedzieć – tym żołnierzom, jeśli mnie słyszą, ich rodzinom – o nikim nie zapomnieliśmy i robimy wszystko, aby uwolnić tych żołnierzy z niewoli wroga. Zarówno kierownictwo naszego państwa, jak i Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Narodowej oraz dowództwo Sił Zbrojnych są w pełni zaangażowane w te wysiłki.
Warto też pamiętać, że ofensywa na Awdijiwce spowodowała znaczne straty dla wroga, o czym raczej nie będzie relacjonować „rosyjska” telewizja. Tylko w okresie od 10 października 2023 r. do 17 lutego 2024 r. na kierunku awdijewskim rosyjscy najeźdźcy stracili: 47 186 osób, 364 czołgi, 748 bojowych wozów opancerzonych, 248 systemów artyleryjskich, 5 samolotów. Od początku operacji obronnej Awdijiwki ukraińskie siły obronne schwytały na tym kierunku 95 rosyjskich najeźdźców.
- Od początku wojny na pełną skalę, która trwa od dwóch lat, dowodził Pan obroną Kijowa, dowodził wojskami podczas wyzwolenia terytorium obwodu charkowskiego. Według oceny wielu zachodnich mediów nad Charkowem po raz kolejny wisi groźba rosyjskiej ofensywy. Na ile Pana zdaniem takie zagrożenie jest realne?
- Nie możemy zignorować żadnej informacji o przygotowaniach wroga do działań ofensywnych, dlatego podejmujemy wszelkie działania, aby odpowiednio zareagować na taką możliwość. Dziś realizowany jest cały kompleks prac nad wyposażeniem fortyfikacyjnym terytoriów i pozycji, instalowany jest skomplikowany system ogrodzeń, powstają plany wykorzystania naszych wojsk w przypadku takich działań.
Mamy już doświadczenie w działaniach bojowych w obwodzie charkowskim, udało nam się „przechytrzyć” wroga i wyzwolić większość obwodu charkowskiego. Wtedy to nastąpił załamanie frontu rosyjskiego na dużą skalę. Jeśli Rosjanie wkroczą tam ponownie, Charków stanie się dla nich miastem fatalnym.
Ale oczywiście każda operacja wojskowa jest wyjątkowa na swój sposób i samo użycie konwencjonalnej kalki w następnej sytuacji na froncie w żadnym wypadku nie zadziała. Współczesna wojna to problem matematyczny, na który składają się setki zmiennych, w którym każdy element może mieć znaczenie decydujące.
- Nie mogę powstrzymać się od pytania - gdzie się podziały linie umocnień, wzdłuż których nasze wojska miały się wycofać z Awdijiwki?
- Zacznę od głównego. Udało nam się zatrzymać wroga w pobliżu Awdijiwki, korzystając z pozycji wyposażonych w czasie bitwy. Główna linia umocnień jest wyposażona i położona znacznie dalej w głębi naszej obrony. Obecnie trwa przygotowanie potężnych linii obrony praktycznie we wszystkich zagrożonych obszarach. Dla kierownictwa państwa i Sił Zbrojnych, dla administracji samorządowej itp., budowa linii i obiektów fortyfikacyjnych jest obecnie jednym z głównych priorytetów.
Przygotowane fortyfikacje ratują życie naszym żołnierzom. Budowa rozbudowanego systemu obiektów inżynieryjnych i fortyfikacyjnych to nie tylko zadanie jednostek inżynieryjnych Sił Wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy i jednostek wojskowych. W proces ten zaangażowane są także regionalne administracje wojskowe oraz jednostki Państwowej Specjalnej Służby Transportowej. Ta praca jest w toku.
- Jak ważna jest pomoc dla Sił Zbrojnych ze strony naszych zachodnich sojuszników i partnerów?
- Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym zachodnim sojusznikom, krajom NATO, Unii Europejskiej i innym partnerom za ich wsparcie. Bez takiego wsparcia, bez dostaw broni, amunicji, sprzętu przeciwlotniczego i ciężkiego sprzętu znacznie trudniej byłoby nam walczyć z podstępnym i potężnym wrogiem.
Bylibyśmy jeszcze bardziej wdzięczni, gdyby pomoc ta nadeszła wcześniej i w wystarczającej ilości. Warto przyznać, że w czasie ofensywy charkowskiej nie mogliśmy osiągnąć większego sukcesu, bo nie dysponowaliśmy wystarczającymi środkami. Brak środków i niezbędnej ilości amunicji pozwolił Rosjanom wkopać się głęboko w ziemię na południu, w obwodzie zaporoskim, a szturm na te pozycje, bez skutecznego wsparcia powietrznego, kosztował nas straty ludzkie i sprzętowe. Ostatni przypadek to Awdijiwka. Zdecydowanie utrzymalibyśmy te pozycje, gdyby było wystarczającej liczby pocisków przeciwlotniczych i artyleryjskich.
To nie jest twierdzenie, to jest stwierdzenie faktu. Wierzę, że nasi sojusznicy już zrozumieli, z kim mają do czynienia w Rosji i bardzo chcieliby zobaczyć nasz sukces w walce z wrogiem. Brakuje nam broni, wszystko inne możemy zrobić sami. Jesteśmy wdzięczni naszym partnerom za każdy pocisk, za każdą tonę paliwa. Aby jednak efektywnie planować działalność, potrzebna jest przewidywalność takiej podaży.
Obecnie Siły Obronne realizują zadania na całej rozległej linii frontu, właściwie w warunkach niedoborów broni i amunicji. W tych warunkach przejście do obrony strategicznej jest decyzją logiczną. Ale sytuacja odwrotna jest równie logiczna – jeśli Zachód, jak twierdzi, zaopatrzy Ukrainę we wszystko, czego potrzebują jej Sił Zbrojne, pozwoli to na odepchnięcie wroga, niezależnie od tego, ile osób zmobilizuje Rosja, i wreszcie położyć temu kres. Wojna zakończona militarnym zwycięstwem nad wrogiem.
Ale nie pozostajemy bezczynni i budujemy potencjał krajowego przemysłu obronnego. Jeśli Europejczycy zaangażują się w jego rozwój w ilościach, które obiecują, myślę, że ostatecznie rozwiążemy problem „głodu amunicji”. Obecnie pod względem liczby innowacji i własnego rozwoju broni i sprzętu wojskowego, a co najważniejsze, pod względem ich praktycznego wykorzystania na polu walki, Ukraina należy do absolutnych liderów.
W tym kontekście można wspomnieć o przezbrajaniu jednostek artylerii w krajowe działo 155 mm „Bohdan”, przy jednoczesnym dodaniu jego automatycznego systemu ogniowego. Już wkrótce można się spodziewać, że na Ukrainie będą produkowane niektóre próbki zachodnich haubic i krajowych moździerzy gwintowanych. To samo dotyczy rozwoju nowoczesnej broni rakietowej. Społeczeństwo już całkiem dobrze zna produkcję dronów. Tak więc wszystkie te środki mogą w najbliższej przyszłości zapewnić przewagę operacyjną nad wrogiem na froncie.
Dobrym przykładem jest także renowacja i remont amerykańskich haubic M777. Uruchomiliśmy produkcję niektórych tego typu części tutaj, na Ukrainie. W szczególności podczas renowacji każdego egzemplarza tej haubicy wykorzystuje się 40 procent części i części zamiennych wyprodukowanych na potrzeby Sił Zbrojnych Ukrainy w krajowych przedsiębiorstwach. Ramię zaopatrzenia, konserwacji, napraw i odzysku zmniejszyło się wielokrotnie, a front odczuwa te jakościowe zmiany.
- Co jest teraz najważniejsze dla Głównego Wodza Syrskiego?
- Jak powiedziałem, dla nas teraz najważniejsze jest ratowanie ludzi. „Żelazo” można przywrócić, ale ludzi, którzy zginęli, nie można przywrócić.
Jest też inny priorytet. To jedność społeczeństwa. Brak niezgody politycznej. Musimy pamiętać o tragicznych kartach naszej historii. Jestem przekonany, że Rosja nigdy nie będzie w stanie nas pokonać na polu bitwy, dopóki Ukraińcy zachowają jedność i siłę ducha. Jeśli marnujecie energię i siły na puste spory polityczne między sobą, to nie jest to nawet droga do porażki, ale do śmierci.
Chcę, żeby każdy Ukrainiec to zrozumiał. Rosja odmawia nam wszystkim prawa do istnienia. Dlatego porażka i śmierć są tożsame. Teraz znów nadszedł czas, aby kraj przekształcił się w silną, zjednoczoną pięść. Głównym zadaniem Ukrainy jest zachowanie jedności. To jest główny składnik naszego zwycięstwa.
Dmytro Szkurko
Zdjęcie – Ołeksij Bobownikow