Mirosław Szumiło, historyk w polskim Instytucie Pamięci Narodowej
Rosyjskie próby pomniejszania znaczenia sojuszu Piłsudski-Petlura mają charakter zorganizowany
04.06.2020 15:33

Sojusz Ukraińskiej Republiki Ludowej i II Rzeczpospolitej, który w tym roku obchodzi swoje stulecie, zajmują ważne miejsce w historii stosunków między Kijowem a Warszawą. To braterstwo broni miało jeden cel - przezwyciężenie wspólnego wroga, którym byli wówczas bolszewicy. Rozmawiamy o znaczeniu tego wydarzenia dla współczesności z polskim historykiem, profesorem, pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej Mirosławem Szumiło.

BEZ KILKULETNICH WALK URL, NIE BYŁOBY DZIŚ NIEZALEŻNEJ UKRAINY

- Panie Mirosławie, jak Pan ocenia znaczenie 100. rocznicy polsko-ukraińskiego sojuszu zawartego przez Symona Petlurę i Józefa Piłsudskiego?

- To ważne wydarzenie w historii stosunków polsko-ukraińskich. Występują w niej wyjątkowe osobowości obu liderów, którzy wyróżniali się spośród innych ówczesnych polityków polskich i ukraińskich. W rzeczywistości Józef Piłsudski popierał niepodległą Ukrainę, pomimo ówczesnej większości parlamentarnej w polskim Sejmie. Z kolei decyzja Symona Petlury o zawarciu sojuszu z Polakami wywołała także krytykę ukraińskich polityków. Dlatego obaj działali wbrew opinii większości i musieli przełamać stereotypy tamtych czasów. W tym czasie wojna w Galicji była wciąż świeża w pamięci żołnierzy ukraińskich i polskich. Ci sami polscy żołnierze, którzy walczyli pod Lwowem z żołnierzami ukraińskiej armii galicyjskiej, później brali udział w Wyprawie kijowskiej i walczyli ramię w ramię z ukraińskimi bojownikami URL przeciwko bolszewikom.

Według Petlury, prawdziwymi wrogami Ukrainy byli „biali” i „czerwoni” Rosjanie. Z kolei Piłsudski również uważał, że głównymi wrogami Polski byli bolszewicy i „biała” Rosja. Poparł niepodległość Ukrainy, ponieważ leżało to w interesie Polski. Zadanie polegało na osłabieniu i pokonaniu Rosji oraz stworzeniu sojuszu krajów śródziemnomorskich na terytorium Niemiec i Rosji, który byłby w stanie obronić siebie i swoją niepodległość. Małe kraje na tym obszarze nie miały szans na istnienie, więc potrzebna była jakaś federacja lub związek.

Pomimo faktu, że sojusz Piłsudskiego i Petlury zakończył się porażką, odegrał pozytywną rolę. Generał Wojska Polskiego Tadeusz Kutrzeba w swoich wspomnieniach o wspólnej wyprawie na Kijów, pisze: „Ukraińska krew żołnierzy atamana Simona Petlury nie poszła na marne. Udowodniła Polsce, Rosji i światu, że Ukraina chce żyć, to sukces na wieki”. Już wtedy zwrócił uwagę na to, o czym mówią dziś historycy ukraińscy: bez kilkuletniej walki o niepodległość, bez ówczesnej rewolucji ukraińskiej prawdopodobnie nie byłoby teraz Ukrainy.

Tylko dzięki Ukraińskiej Republice Ludowej i Petlurze bolszewicy zostali zmuszeni do oficjalnego uznania odrębności ukraińskiej SRR, która wraz z Polakami i Rosjanami była jednym z sygnatariuszy Traktatu ryskiego z 1921 r. Trzeba zaznaczyć, że w latach dwudziestych na Ukrainie radzieckiej odbywała się polityka ukrainizacji, ponieważ ta rewolucja wzmocniła świadomość narodową Ukraińców. Bolszewicy musieli się z tym liczyć. Później na Ukrainie doszło do Hołodomoru, terroru, prześladowań Ukraińców. Ale nawet wtedy nie było możliwe zniszczenie świadomości narodu ukraińskiego. Jako historyk uważam, że bez tej walki Petlury nie byłoby dziś państwa ukraińskiego.

WYPRAWA PIŁSUDSKIEGO I PETLURY NA KIJÓW NIE BYŁA SKAZANA NA PORAŻKĘ

- Czy ukraińsko-polska Wyprawa na Kijów przeciwko bolszewikom w kwietniu 1920 r. mogła zakończyć się sukcesem?

- Historycy dyskutują na ten temat. Wielu z nich uważa, że szanse były niewielkie. Jestem jednak przekonany, że istniała realna szansa. Polska literatura podkreśla, że w tamtym czasie ukraińska świadomość narodowa nie była jeszcze tak silna i dlatego brakowało jej entuzjazmu do przyłączenia się do ochotników w armii Petlury. Ponadto chłopi ukraińscy byli zmęczeni długą wojną. Wpływ miała także bolszewicka agitacja: ludzie bali się powrotu polskich właścicieli ziemskich.

Jednak główną przyczyną porażki były błędne obliczenia wojskowe. Celem kampanii kijowskiej było zajęcie środkowej Ukrainy, aby armia ukraińska mogła się tam szybko sformułować. Miała przejąć obronę tego terenu, aby główne oddziały polskie mogły zostać przeniesione na północ, na Białoruś. Tam do ofensywy przygotowywały się główne siły Tuchaczewskiego. Nie było to jednak możliwe, ponieważ nie było wystarczająco dużo czasu na utworzenie dużej armii ukraińskiej. Spodziewano się, że powstanie ona w ciągu trzech miesięcy, a Ukraińcy i Polacy pozostali w Kijowie tylko przez miesiąc. Ale były też inne błędy obliczeniowe. Jedynym sposobem na stworzenie silnej armii URL była ogólna mobilizacja, która z różnych powodów nie została przeprowadzona. Ponadto Piłsudski liczył na wsparcie ukraińskiego ruchu powstańczego, ale różni ukraińscy atamani nie chcieli przestrzegać dyscypliny wojskowej, trudno było ich przyciągnąć do regularnej armii URL.

Ponadto polskie dowództwo wojskowe popełniło również błędy czysto wojskowe. Celem tej kampanii było rozbicie 12. i 14. armii bolszewickiej. Jednak oni wycofali się niepokonani, tzn. cel nie został osiągnięty. Dowództwo później nie doceniło 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego, która 5 czerwca 1920 r. nieoczekiwanie przedarła się przez front w pobliżu miejscowości Samhorodok koło Białej Cerkwi. Dzięki lepszej organizacji obrony możliwe było powstrzymanie tej armii.

Gdyby nie te błędy wojskowe i brak czasu na utworzenie armii ukraińskiej, utworzenie Ukrainy byłoby możliwe.

Kampania Kijowska w kwietniu i maju zakończyła się porażką. Ale była druga szansa na utworzenie niepodległej Ukrainy jesienią 1920 r., po bitwie warszawskiej w sierpniu, kiedy armie bolszewickie ponownie zostały pokonane i wycofywały się. W październiku 1920 r. nastąpiło zawieszenie broni, a wojska polskie i ukraińskie odzyskały kontrolę nad terytorium Podola: Kamieniec Podolski, Zwiahel (Nowogród-Wołyński) i Korosteń. Potem była szansa, by ponownie przejąć kontrolę nad Kijowem. Wojna jednak się skończyła, a polscy politycy nie chcieli już jej kontynuować.

Pozostaje pytanie: kto zdradził? Piłsudskiego trudno obwiniać. W kwietniu podpisał sojusz z Ukraińcami i uczynił to wbrew woli polskiej endecji (Narodowych Demokratów), która miała większość w Sejmie. Należy pamiętać, że Sejm nigdy nie ratyfikował tej umowy. Jesienią 1920 roku endecja ją naruszyła, mając większość w polskiej delegacji pokojowej w negocjacjach z bolszewikami w Rydze. W tym czasie Piłsudski nie miał już znaczących wpływów politycznych, w rzeczywistości został odsunięty od władzy.

Petlura i jego armia zostali sami na polu bitwy i nadal próbowali walczyć na Podolu, ale ostatecznie zostali zmuszeni do wycofania się za Zbrucz.

WOJNĘ 1920 NALEŻY NAZYWAĆ WOJNĄ POLSKO-UKRAIŃSKO-BOLSZEWICKĄ

- Jaki był udział Ukraińców w decydującej fazie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r., w bitwie warszawskiej i w obronie innych polskich miast?

- W sierpniu 1920 r. armia URL stanowiła 5-6% wszystkich polskich sił biorących udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Wydaje się to niewiele, ale wtedy każdy oddział, każdy żołnierz był na wagę złota. Ukraiński historyk Andrij Rukkas w swojej książce „Razem z Wojskiem Polskim” słusznie sugeruje nazywanie wojny polsko-bolszewickiej polsko-ukraińsko-bolszewicką. To prawda, ponieważ po pierwsze URL była oficjalnym sojusznikiem Polski, a po drugie armia ich była jedyną silną formacją sojuszniczą. Wojnę tę należy nazwać wojną polsko-ukraińsko-bolszewicką, ponieważ ofensywa w kwietniu 1920 r. została zorganizowana w celu wyzwolenia Ukrainy. Była to wojna dla Ukrainy i Polski, ponieważ oba kraje walczyły wówczas o niepodległość.

W tej wojnie ważny był udział wojsk URL w obronie polskiego miasta Zamość. Linia obrony składała się z 3000 Polaków i 400 żołnierzy 6 Siczowej Dywizji Strzelców URL, dowodzonej przez generała Marko Bezruczko. Znaczna część tej dywizji była na wschodzie i walczyła gdzie indziej, ale Bezruczko został odcięty od swoich żołnierzy i dowodził obroną miasta.

Większość z nich była żołnierzami o technicznym przygotowaniu - w ciągu kilku dni zbudowali fortyfikacje wokół miasta. Dzięki obronie Zamościa pod dowództwem gen. Bezruczko marsz armii Budionnego został zatrzymany na kilka dni. Dlatego wojska polskie miały okazję go otoczyć i wygrać ostatnią wielką bitwę kawaleryjską tej wojny - pod Komarowem.

Istotną rolę w tej wojnie odegrał fakt, że główne siły wojsk URL pod dowództwem gen. Mychajło Omelianowicza-Pawlenki broniły linii Dniestru - od granicy z Rumunią do miasta Mikołajowa koło Lwowa. Bronili połączenia kolejowego z Rumunią. Była to jedyna linia kolejowa, z której Polska mogła w tym czasie pozyskać zapasy broni i amunicji z zagranicy. Niemcy i Czechosłowacja nie przepuszczały w tym czasie wagonów z bronią dla Polski, były też problemy z portem w wolnym mieście Gdańsk. Spośród krajów sąsiednich tylko Rumunia pomagała Warszawie – przez jej terytorium dostarczano broń z Francji i amunicję z Węgier do Polski. W tym czasie kluczowe znaczenie miała ochrona 100-kilometrowego odcinka linii Dniestru przez Ukraińców.

W POLSCE POWINIEN POWSTAĆ POMNIK PETLURY

- W jaki sposób fakt sojuszu między Ukraińską Republiką Ludową a II Rzecząpospolitą jest naświetlany w polskiej przestrzeni publicznej, w szkołach i na uniwersytetach? Czy to zauważają?

- Polskie podręczniki szkolne wspominają, że armia ukraińska wraz z Polakami walczyła z bolszewikami. Obrona Zamościa jest wymieniana jako symbol tego sojuszu. Generał Bezruczko został uhonorowany tablicą pamiątkową w tym mieście. W Polsce nie ma jednak jeszcze pomnika Petlury i warto o tym pomyśleć.

Pamięć o tych wydarzeniach sprzed 100 lat zasługuje na większą uwagę w przestrzeni publicznej Polski. Potrzebujemy publikacji w mediach, skierowanych przede wszystkim do młodych ludzi. W tym roku w biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej ukazało się kilka artykułów na ten temat. O tym też pisze się w Internecie, choć to wciąż za mało. Zobaczymy, jak będzie w sierpniu, kiedy w Polsce obchodzona będzie 100. rocznica Bitwy Warszawskiej.

- Obecnie trwa wojna o pamięć historyczną, co widać wyraźnie w atakach informacyjnych Rosji na Polskę. Moskwa próbuje pokazać, że rola sojuszu Piłsudski - Petlura jest przesadzona, a „biali” walczyli z bolszewikami jeszcze aktywniej niż Ukraińcy. Czy potwierdzają to niektóre fakty historyczne, czy to kolejny element rosyjskiej propagandy?

- Zdecydowanie jest to bardziej propaganda. W końcu ci Rosjanie, którzy mają negatywny stosunek do komunistycznej Rosji i są blisko tradycji „białej” Rosji, mają pretensje do Piłsudskiego, o to że nie chciał współpracować z generałem Denikinem, a później z Wranglem. Stało się tak, ponieważ ci rosyjscy generałowie w ogóle nie uznawali narodu ukraińskiego, czy białoruskiego – w sumie nie uznawali niepodległości żadnego z krajów na wschód od Polski. Taka pozycja „białych” była dla Piłsudskiego całkowicie nie do przyjęcia.

Nawiasem mówiąc, żadna rosyjska formacja wojskowa nie zdążyła wziąć udziału w wojnie polsko-bolszewickiej do października 1920 r. Armia generała Peremykina przystąpiła do wojny w listopadzie, kiedy już się zakończyły główne działania wojenne. Formacja generała Bułak-Bałachowicza była w rzeczywistości internacjonalna. Ponadto była znacznie mniejsza niż armia ukraińska. Po stronie Polaków walczyły jeszcze małe grupy Kozaków dońskich i kubańskich. Korpus „białego” generała Bredowa, wycofujący się pod naciskiem bolszewików w marcu 1920 r., przekroczył granicę Polski. Ale Polacy nie uznali ich za sojuszników: „biali” zostali rozbrojeni i internowani na kilka miesięcy. Później pozwolono im dołączyć na Krymie do żołnierzy Wrangla. Podczas pobytu w Polsce rosyjscy dowódcy armii Bredowa uważali, że znajdują się na terytorium Rosji. Nie było więc możliwości prawdziwej współpracy z nimi, a wysłanie ich na front stworzyłoby tylko problemy.

Dlatego udział „białych” w wojnie z bolszewikami w porównaniu z armią ukraińską był niewielki.

- Pana zdaniem zarzuty te są próbą pokazania, że była wtedy inna Rosja, czy też jest to kolejna próba skłócić Polaków z Ukraińcami?

- Te działania są bardziej zorganizowane. Myślę, że chodzi bardziej o zamiar lekceważenia roli armii URL i sojuszu Piłsudski - Petlura w celu wywołania kłótni między Polakami i Ukraińcami, aby odsunąć ukraińską kwestię na dalszy plan w tej wojnie.

Mogę podać jeden świeży przykład. W kwietniu oficjalna strona Instytutu Pamięci Narodowej na Facebooku poinformowano o przetłumaczeniu na język polski wyżej wymienionej książki ukraińskiego historyka Rukkasa „Razem z Wojskiem Polskim”. W komentarzach pod tym postem natychmiast pojawiła się fala nienawiści, różne komentarze stwierdzające, że nigdy nie było żadnego sojuszy polsko-ukraińskiego, że był to jakiś nonsens. Jednocześnie pisano, że zawsze były między Ukraińcami a Polakami konflikty, nieporozumienia i że Ukraińcy zabijali Polaków i tak dalej. Zaczęliśmy sprawdzać wszystkie te wpisy i okazało się, że wiele z nich zostało zrobionych z fałszywych kont i że była to zorganizowana akcja rosyjskich trolli.

Jurij Banachewycz, Warszawa

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-