Dnia 25 października w Zagrzebiu w Chorwacji odbędzie się pierwszy Szczyt Parlamentarny Międzynarodowej Platformy Krymskiej, w którym wezmą udział delegacje parlamentarne z ponad 50 krajów.
Polska ma być reprezentowana na szczycie przez szefów obu izb parlamentu. W ekskluzywnym wywiadzie dla Ukrinformu marszałek Sejmu Elżbieta Witek opowiedziała o swoich oczekiwaniach wobec szczytu, a także o tym, czy Warszawa zamierza uznać Rosję za państwo terrorystyczne i jak należy wspierać Ukrainę.
SZCZYT PARLAMENTARNY PLATFORMY KRYMSKIEJ JEST KOLEJNYM SILNYM GŁOSEM SPOŁECZNOŚCI MIĘDZYNARODOWEJ W SPRAWACH UKRAINY
To jest pierwszy szczyt Platformy Krymskiej w formacie Szefów Parlamentów. Jakie są oczekiwania Polski w kontekście tego wydarzenia?
- Bardzo cieszy nas fakt, że dojdzie do takiego spotkania, ponieważ podejmujemy wiele wysiłków aby wzmacniać dyplomację parlamentarną i głos parlamentów w polityce międzynarodowej. W ostatnich latach obserwuje się wyraźny wzrost zainteresowania tego rodzaju współpracą, co w mojej ocenie jest bardzo potrzebne. Wyposażanie w wymiar parlamentarny formatów spotkań międzynarodowych, takich jak Platforma Krymska czy Inicjatywa Trójmorza, sprawia, że deputowani stają się nośnikiem dyskusji o strategicznym znaczeniu dla naszego regionu. I to jest bardzo cenne. Do udziału w Parlamentarnym Szczycie Platformy Krymskiej zgłosiły się bardzo liczne delegacje z Europy i ze świata. Jako Polska oczekujemy po tym spotkaniu kolejnego mocnego głosu społeczności międzynarodowej w sprawie Ukrainy i powstrzymania rosyjskiej polityki neoimperialnej, a sądząc po zainteresowaniu jakie wzbudza to wydarzenie wypracowanie takie głosu będzie możliwe.
Co Pani zdaniem powinno znaleźć się w konkluzjach po tym spotkaniu, jakie ważne inicjatywy w kontekście wsparcia Ukrainy mogą poprzeć parlamenty krajów zachodnich?
- Sądzę, że kluczową kwestią jest utrzymanie międzynarodowego wsparcia Ukrainy we wszystkich wymiarach: od deklaracji politycznych, przez pomoc humanitarną, aż po wsparcie militarne. Tylko te trzy komponenty razem składają się na pełnowartościową, solidarną pomoc naszemu sąsiadowi, dlatego nie możemy zaniechać żadnego z nich. Poparcie polityczne pomaga budować wizerunek Ukrainy jako bardzo ważnego państwa z perspektywy stabilności regionu. Pomoc humanitarna jest absolutnie konieczna w perspektywie fali migracji największej od czasów II wojny światowej. Z kolei wsparcie militarne jest fundamentem przy obronie terytorium Ukrainy i całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Jeśli już teraz wojska ukraińskie są w stanie prowadzić skuteczną kontrofensywę na wschodzie swojego kraju, jak sprawne byłyby ich działania gdyby wszystkie państwa NATO wsparły Ukrainę w stopniu równym do realnych możliwości swojego PKB i potencjału, tak jak robią to państwa bałtyckie, Czechy czy Polska?
CENA NIEPODLEGŁOŚCI OD ROSJI WZROSŁA, KAŻDY MUSI JĄ ZAPŁACIĆ
Rosja brutalnie atakuje ukraińskie miasta, uderza rakietami i dronami-kamikadze z premedytacją w domy mieszkalne, zaludnione miejsca, obiekty infrastruktury krytycznej. Parlament Estonii kilka dni temu uznał Rosję za reżim terrorystyczny. Czy Pani zdaniem, Rosję trzeba nazwać krajem terrorystycznym i czy Sejm Polski planuje rozpatrzenie pytania o uznaniu Federacji Rosyjskiej za kraj, który działa jak organizacja terrorystyczna?
- Polska z całą mocą sprzeciwia się zbrodniczym działaniom Rosji na Ukrainie, zwłaszcza tym wymierzonym w niewinną ludność cywilną. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, którego Polska jest członkiem, przyjęło niedawno rezolucję, w której określiło Rosję mianem „terrorystycznego reżimu”. Jesteśmy w gronie tych państw, które głośno mówią o konieczności ukarania rosyjskich żołnierzy dopuszczających się łamania konwencji genewskich. Polski parlament przez cały czas ściśle współpracuje w tej kwestii z rządem i prezydentem. Jeśli potrzeba będzie jeszcze dobitniejszego wyrażenia naszej postawy wobec Rosji, Sejm na pewno włączy się w takie działania.
Na poziomie UE trwa dyskusja o wprowadzeniu kolejnego, dziewiątego pakietu sankcji przeciwko Rosji za wojnę rozpętaną przeciw Ukrainie. Niektóre kraje zapewniają, że sankcje nie działają, że trzeba rezygnować z wprowadzenia nowych, luzować wprowadzone wcześniej. Jakie jest Pani zdanie w tym temacie?
Polska podobnie jak państwa bałtyckie na długo przed wybuchem wojny przestrzegała partnerów w UE o imperialnych ambicjach Kremla oraz o konieczności uniezależnienia się od rosyjskich dostaw energii. Nie przychylano się wówczas do naszego stanowiska, a Władimira Putina próbowano kreować na wiarygodnego, strategicznego partnera. 24 lutego oczy społeczności międzynarodowej się otworzyły i wiele rządów podkreślało, że wyciągnęło lekcje z tamtego czasu. Dlatego muszę przyznać, że dziwią mnie głosy, w których nadal znać dawne postawy. Bo luzowanie sankcji oznacza nie tylko ugięcie się pod presją energetyczną Moskwy, ale także podjęcie współpracy gospodarczej z państwem opresyjnym, które z handlu międzynarodowego czerpie środki do finansowania imperialnej polityki wymierzonej w narody europejskie. Skoro Polsce nie udało się zachęcić swoich partnerów do uniezależnienia się od powiązań gospodarczych z Rosją wcześniej to teraz koszt tego działania jest wyższy. Ale należy go ponieść, bo to kwestia bezpieczeństwa nas wszystkich.
![](https://static.ukrinform.com/photos/2022_10/1666594005-621.jpg)
POLSKA JEST GOTOWA NA DALSZĄ POMOC UDZIELANOM UKRAIŃCOM, KTÓRYCH MIGRACJA MOŻE BYĆ ZWIĘKSZONA POPRZEZ BESTIALSKIE ATAKI ROSJI
Polska jest wśród krajów, które najbardziej wspierają Ukrainę w tym trudnym zakręcie historii całego naszego regionu. Tym niemniej na zachodzie widoczne jest zmęczenie tematem wojny, kraje zmagają się z problemami wewnętrznymi m.in. wysoką inflacją, wzrostem kosztów energii etc. Czy w takiej sytuacji nie będzie słabnąć poparcie dla Ukrainy w krajach UE, w tym w Polsce, czego tak bardzo chce Putin i jego otoczenie?
- Oczywiście, w perspektywie inflacji i rosnących cen energii istnieje takie zagrożenie, na szczęście świetnie zdajemy sobie z niego sprawę i możemy zapobiegać tym niebezpiecznym tendencjom. A zapobiegać można na różne sposoby. Przede wszystkim musimy stale dbać o rzetelność przekazu o wszystkim, co dzieje się na Ukrainie. Widzimy doskonale jak aktywnym elementem działań Rosji jest prowadzona przez nią wojna informacyjna, która ma podburzać nastroje społeczne w naszych państwach i obwiniać ukraińskich uchodźców za obecny kryzys gospodarczy. Musimy więc stale dbać o to, by w dyskursie publicznym dominował przekaz o tym, kto naprawdę jest winien fali migracji i podwyżkom cen. A winien jest Władimir Putin i jego imperialistyczna polityka. Ważne jest również promowanie postaw solidarności z narodem ukraińskim i my politycy mamy w tym zakresie duże pole manewru. Osobiście zaangażowałam się w nagłaśnianie na forum międzynarodowym konieczności pomocy uchodźcom z Ukrainy, w szczególności kobietom i dzieciom. Stworzyłam inicjatywę spotkań Kobiet-Przewodniczących Parlamentów Państw Unii Europejskiej i w kwietniu br. przedstawicielki parlamentów odwiedziły polsko-ukraińską granicę i punkty pomocy uchodźcom. Ta wizyta zrobiła ogromne wrażenie na moich koleżankach. Zdecydowałyśmy kontynuować ten format w formule cyklicznych spotkań, aby był stale obecny w debacie międzynarodowej. Niedawno odbyłyśmy kolejne bardzo owocne spotkanie, tym razem na forum Parlamentu Europejskiego. Zainteresowanie inicjatywą ze strony moich odpowiedniczek, ale również mężczyzn-polityków pokazuje, że takie spotkania są ważne i potrzebne.
Polska przyjęła największą liczbę obywateli Ukrainy, którzy uciekali od wojny w pierwszych miesiącach rosyjskiej pełnowymiarowej inwazji przeciwko Ukrainie. Znaczna ich część do tej pory pozostaje w Polsce. Po ostatnich uderzeniach w obiekty infrastruktury krytycznej i domy mieszkalne częściej mówi się o kolejnej fali Ukraińców, którzy mogą ratować się przed wojną, ucieczką za granicę. Pani zdaniem jaka jest ewentualność tej drugiej fali i czy Polska jest gotowa ponownie przyjąć u siebie większą liczbę Ukraińców?
- Polska dostrzega to wyzwanie i tak samo jak od początku wojny jest w stanie nieść pomoc wszystkim potrzebującym. Nie ukrywamy, że jest to wielkie obciążenie dla naszego budżetu, który zmaga się z gospodarczymi konsekwencjami pandemii, ale w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia niewinnych ludzi nie możemy odpowiadać inaczej jak tylko solidarnością i wsparciem. Dlatego będziemy nadal pomagać Ukrainie i jej obywatelom wszelkimi dostępnymi środkami. Bestialskie ataki Rosji na ludność cywilną to bez wątpienia czynnik, który może nasilić falę migracji, ale spodziewaliśmy się jej również w perspektywie nadchodzącej zimy i szantażu energetycznego Kremla. Niezależnie od tego jakie kolejne okrutne działania podejmie Putin wobec Ukrainy, wojnę można wygrać solidarnością i właśnie taką postawą zamierzamy budować pokój w naszym regionie.
Jerzy Banachewycz, Warszawa