Polska afera „Wikileaks” - skradzione listy wysokiego urzędnika i rosyjski trop

Polska afera „Wikileaks” - skradzione listy wysokiego urzędnika i rosyjski trop

publikacja
Ukrinform
Skradziona korespondencja elektroniczna ministra Michała Dworczyka może wpłynąć na sytuację polityczną w Polsce.

Od dwóch tygodni Polska żyje oszustwem związanym z publikacją skradzionych listów i dokumentów z prywatnej skrzynki e-mailowej premiera Mateusza Morawieckiego. Nieznane osoby uzyskały dostęp do niezbyt prywatnych listów szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka i aktywnie publikują je na co dzień na nowo powstałym komunikatorze Telegram.

Kto stoi za kradzieżą danych i jak może to wpłynąć na polską scenę polityczną?

Michał Dworczyk, Zdjęcie: Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta

SKRADZIONE LISTY MINISTRA

Na początku czerwca do komunikatora Telegram zaczęły napływać informacje z prywatnej skrzynki e-mailowej wysokiego urzędnika polskiego rządu, szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Mogłoby to pozostać niezauważone, gdyby stojący za nim ludzie nie tworzyli dodatkowych reklam dla komunikatora. W szczególności ktoś uzyskał dostęp do strony żony ministra na Facebooku i napisał w jej imieniu o kradzieży poufnych danych z e-maila Dworczyka. Przyciągnęło to uwagę polskich mediów i opinii publicznej, a minister wydał oficjalne oświadczenie, w którym przyznał, że włamano się na pocztę i wykradziono z niej dane. Zaprzeczył jednak, że były tam poufne informacje. Wtedy Dworczyk od razu zasugerował, że za kradzieżą danych stoi Rosja, bo od wielu lat działa w kierunku wschodnim.

Od trzech tygodni publikowane są informacje ze skrzynki ministra na Telegram. Preferowane są najnowsze listy i pliki z bieżącego i ubiegłych lat. Publikowane dane obejmują różne aspekty: od dokumentów fotograficznych ministra po charakterystykę techniczną rodzajów broni, od walki Polski z COVID-19 po kwestie polityki międzynarodowej. Listy pisał nie tylko Dworczyk, ale także różne osoby publiczne, w tym premier Morawiecki.

Wśród dziesiątek opublikowanych dziś listów i akt znajduje się wzmianka o Ukrainie. W jednym z listów do Dworczyka i kilku innych urzędników rządowych szef polskiego rządu zwraca uwagę na fakt, że 16 grudnia Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła uchwałę „W sprawie obchodów pamiętnych dat i rocznic w 2021." Morawiecki podkreślił w nim, że wśród wymienionych bohaterów, których Ukraina chce uhonorować, są osoby zaangażowane w tragedię wołyńską, a także OUN. Zaznaczył w nim, że od wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Kijowie w październiku ubiegłego roku minęło sporo czasu, ale „nie ma konkretnych rezultatów, wręcz przeciwnie – pozycja strony ukraińskiej jeszcze się zaostrzyła”. Dlatego w liście do kilku swoich doradców i ministrów, w tym Dworczyka, szef polskiego rządu podkreśla, że nie można tego zostawić i prosi o przedstawienie mu swoich propozycji. Na pierwszy rzut oka list wygląda dość autentycznie, choć nie ma pewności. Z jednej strony może nam coś wyjaśnić. W szczególności, dlaczego w ciągu trzech i pół roku ani premier Morawiecki nigdy nie odwiedził Ukrainy, ani jego ukraińscy odpowiednicy nie odwiedzili Warszawy podczas jego kadencji. Z drugiej jednak strony od dawna wiadomo o próbach Moskwy skłócenia Kijowa z Warszawą, gdzie główny nacisk kładzie się na historię.

Listy w Telegramie wspominają także o stosunkach polskich polityków z innymi partnerami międzynarodowymi, m.in. Litwą, Niemcami, Stanami Zjednoczonymi i innymi.

Dworczyk i inni polscy politycy podkreślają jednak, że nie trzeba przywiązywać dużej wagi do treści publikowanych w kanale Telegram, gdyż wśród tych danych znajdują się zarówno informacje prawdziwe, jak i całkowicie lub częściowo sfałszowane. Podkreśla się, że część publikowanych dokumentów posiada rosyjskie „metadane”, co wskazuje na ich fałszowanie.

WŁADZA: ROSYJSKI ŚLAD

W ubiegłą środę po raz pierwszy od wielu lat w Sejmie RP odbyła się tajna sesja, podczas której urzędnicy państwowi zgłosili atak hakerski ze wschodu. Polski rząd i politycy prorządowej Zjednoczonej Prawicy przekonywali, że w rzeczywistości była to operacja informacyjna nie przeciwko Dworczykowi, rządowi czy prorządowym politykom, ale przeciwko Polsce w ogóle. Oznacza to, że opozycja nie powinna zbyt mocno zacierać rąk, bo i jej to dotyczy.

Pod koniec ubiegłego tygodnia polski premier Morawiecki i lider rządzącej partii „Prawo i Sprawiedliwość” (PiS) Jarosław Kaczyński podkreślili, że polskie i zachodnie służby wywiadowcze ustaliły, że za atakiem hakerskim na Polskę stoi Rosja.

Polskie władze podkreślają, że skala cyberataku jest wciąż nieznana, ale kradzież danych ze skrzynek e-mail może dotknąć nawet ponad stu polskich polityków. W rezultacie Warszawa stanęła w obliczu zakrojonej na szeroką skalę operacji dezinformacyjnej, która może potrwać tygodnie lub miesiące. Polskie władze rozpoczęły już dyskusje na temat tej sytuacji w kuluarach UE i NATO oraz poinformowały sojuszników o cyberataku przeprowadzonym przeciwko nim przez rosyjskie służby specjalne. W liście polskiego rządu do Komisji Europejskiej podkreśla się w szczególności, że wkrótce inne kraje UE mogą stać się cybercelem Rosji. Dlatego Warszawa podkreśla, że na poziomie międzynarodowym konieczne jest podjęcie wspólnych działań w celu zwalczania agresywnych działań Rosji w cyberprzestrzeni.

Zdjęcie: Jerzy Dudek

OPOZYCJA: NIEDOPATRZENIE RZĄDU

Choć lewicowo-liberalne partie opozycyjne w Polsce nie zaprzeczają, że za kradzieżą i ujawnieniem danych z prywatnych skrzynek najwyższych urzędników może stać Rosja, ale trochę inaczej rozstawiają akcenty. Politycy tych sił kładą większy nacisk na to, że pierwsze osoby w państwie prowadziły oficjalną korespondencję nie z dobrze chronionej poczty rządowej - z domeny rządowej, ale za pomocą poczty prywatnej. Opozycja podkreśla, że jest to pogwałcenie wszelkich standardów obiegu dokumentów na najwyższych szczeblach władzy i żąda wyjaśnienia sytuacji. W szczególności siły opozycyjne domagają się powołania komisji śledczej w Sejmie, przeprowadzania przez NIK kontroli obiegu dokumentów w rządzie i ministerstwach, a w efekcie rezygnacji tych, przez których wyciekła informacja.

Władza nazywa wszelkie zarzuty lewicy i liberałów za błahe i twierdzi, że wkrótce może się okazać, że hakerzy zaczną publikować skradzione informacje z poczty polityków opozycji.

Opozycja jest jednak przekonana, że rząd nie może ukrywać ani przerzucać odpowiedzialności na innych, ale musi ponosić odpowiedzialność polityczną, łącznie z rezygnacją osób zamieszanych w oszustwo. Jednocześnie politycy opozycji zwracają uwagę, że obecny rząd w latach 2014-2015, będąc w opozycji, aktywnie krytykował ówczesną liberalną koalicję za przecieki do mediów, które potajemnie nagrywały rozmowy prorządowych polityków w kilku warszawskich restauracjach. Afera tzw. „kasetowa”, której ostatecznym beneficjentem mogła być również Rosja (przynajmniej wtedy była to także jedna z głównych wersji), doprowadziła do prorządowego kryzysu, w wyniku którego wielu ministrów złożyło dymisje i później, jesienią 2015 roku, liberalna koalicja przegrała wybory parlamentarne.

Jednocześnie istnieje inna alternatywna wersja wycieku informacji z poczty Dworczyka w polskiej przestrzeni informacyjnej. Opozycyjna „Gazeta Wyborcza”, powołując się na swoje źródła, poinformowała niedawno, że nie doszło do cyberataków rosyjskiego wywiadu, a dostęp do poczty uzyskał ktoś bliski szefowi Kancelarii Premiera RP. Jest to osoba, która przejęła login i hasło do poczty elektronicznej Dworczyka i z powodu osobistej wrogości skopiowała wszystkie informacje i przekazała je lub sprzedała osobom trzecim. Ta wersja została natychmiast odrzucona przez polskie służby specjalne, nazywając ją nonsensem.

* * *

Bez względu na to, kto stał za przeciekiem i publikacją e-maili od czołowego polskiego urzędnika rządowego, sytuacja jest naprawdę bezprecedensowa. Skradzione dane, które są publikowane codziennie na komunikatorze Telegram, stały się już częścią politycznego porządku dziennego w Polsce, elementem walki politycznej w kraju. Nie można więc wykluczyć, że w przyszłości może to mieć wpływ na rozwój sytuacji w Polsce, jak choćby afera „kasetowa” z lat 2014-2015.

Kto na tym korzysta i kto za tym stoi? „Zlewanie” informacji przez Telegram, który nigdy nie był szczególnie popularnym komunikatorem w Polsce, jest dość powszechną praktyką w Rosji i ogólnie na obszarze postsowieckim. Metadane pisane cyrylicą w osobnych listach z poczty Dworczyka, jak twierdzą w Warszawie, powinny dodatkowo potwierdzać zaangażowanie rosyjskich służb specjalnych.

Rosja od dawna uważa Polskę za jednego ze swoich głównych wrogów w Europie. Istnieje wiele punktów konfrontacji między Moskwą a Warszawą: nieuznanie aneksji Krymu; konsekwentne stanowisko Polski w sprawie sankcji wobec Rosji i szkodliwości Nord Stream 2; konfrontacja na tematy historyczne, w szczególności na temat genezy II wojny światowej; nałożenie na Rosjan odpowiedzialności za katastrofę smoleńską. Ostatnio do listy problematycznych zagadnień dodano białoruski „front”. Warszawa jest na czele zachodniej polityki wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki, którego z kolei aktywnie wspiera Kreml. Dlatego Rosja, podobnie jak Białoruś, może być zainteresowana zaostrzeniem wewnętrznych konfliktów politycznych w Polsce, a także jej osłabieniem na arenie międzynarodowej.

Jurij Banachewycz, Warszawa


Let’s get started read our news at facebook messenger > > > Click here for subscribe

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-