O co spierali się ukraińscy i polscy dyplomaci?

O co spierali się ukraińscy i polscy dyplomaci?

publikacja
Ukrinform
Do pamięci ofiar II wojny światowej nie można stosować podwójnych standardów.

Temat uczczenia pamięci ofiar niemieckiego narodowego socjalizmu w Niemczech jest złożony i bardzo drażliwy. A w przypadku Ukrainy i Polski stał się historią, którą niektóre niemieckie media chcą przedstawić jako „konflikt między dwoma dyplomatami”: ambasadorem Ukrainy Andrijem Melnykiem i ambasadorem RP Andrzejem Przyłębskim.

Przedmiotem nieporozumienia, czy, powiedzmy, „konfliktu wizji” była kwestia budowy pomnika w Berlinie, upamiętniającego pomordowanych przez nazistów. Obie strony już nie pierwszy rok i bardzo aktywnie pracują na tym, aby w stolicy Niemiec pojawił się pomnik ofiar nazistów – oddzielny dla Ukraińców i oddzielny dla Polaków.

DŁUGA DROGA DO BUNDESTAGU

W momencie, kiedy kwestia odpowiedzialności historycznej wobec Ukrainy została po raz pierwszy podniesiona w Niemczech, minęło już ponad 70 lat od zakończenia II wojny światowej. Stało się to w maju 2017 r., kiedy frakcja Sojusz 90/Zieloni w Bundestagu, a dokładnie posłanka Marieluise Beck, zainicjowała debatę parlamentarną na ten temat. Beck załączyła jednego z najbardziej autorytatywnych niemieckich ekspertów ds. odpowiedzialności Niemiec przed Ukrainą, amerykańskiego historyka i profesora Uniwersytetu Yale, Timothy'ego Snydera. Historyk był przekonany, że to właśnie Ukraina znajdowała się w centrum projektu Hitlera polegającym na kolonizacji i zniewoleniu Europy Wschodniej - głównego celu drugiej wojny światowej i jej epicentrum. Naukowiec wykorzystuje w szczególności następujące dane: w latach 1941–1945 zginęło 3,5 miliona cywilów radzieckiej Ukrainy, a także około 3 miliony Ukraińców walczących w Armii Czerwonej.

Rezolucja Beck nie została poddana pod głosowanie, ale została przesłana do Komisji Spraw Zagranicznych na dopracowanie. I tu problem nie polega na tym, że koalicja rządząca (konserwatyści CDU / CSU i socjaldemokraci) nie popierali Ukrainy, ale na tym, że nie wykonano żadnych wstępnych prac przygotowawczych z większością parlamentarną, która de facto nigdy nie popiera nie uzgodnionych z nią uchwał opozycji. Tak więc, gdyby przed debatą podjęto próbę znalezienia konsensusu i uzgodnienia wspólnego stanowiska i jeśli byłyby przeprowadzone bardziej dokładne przygotowania - wynik byłby inny.

Andrzej Przyłębski. Zdjęcie: PAP

Sama Beck w wyborach w 2017 r. do Bundestagu nie startowała, ale „Zieloni” pozostali najbardziej konsekwentnymi przyjaciółmi Ukrainy w parlamencie niemieckim. Gdy jednak 9 października 2020 r. w Bundestagu ponownie podniesiono temat odpowiedzialności historycznej, w kontekście propozycji powołania w Berlinie Ośrodka Dokumentacji, Edukacji i Pamięci poświęconego historii II wojny światowej i okupacji narodowo-socjalistycznej, zwłaszcza w Europie Wschodniej, nie nalegano, by miliony ukraińskich ofiar były honorowane oddzielnie.

Kilka dni później, 30 października, posłowie znów wrócili do sprawy i zgodzili się stworzyć osobny polski pomnik. W tym miejscu należy wspomnieć o Niemiecko-Ukraińskiej Komisji Historyków. W okresie między dwoma debatami w Bundestagu posłowie wysłuchali (za zamkniętymi drzwiami) kilku historyków, w tym z tego grona, którzy poparli projekt polskiego pomnika.

W każdym razie nie można już liczyć na poparcie Bundestagu tej kadencji - wkracza on w tryb przedwyborczy, a żadne pomniki nie obchodzą go tak bardzo, jak wrześniowe wybory. Strona ukraińska oczekuje owocnej współpracy z naszymi przyjaciółmi, zwłaszcza „Zielonymi”, w następnym parlamencie.

Andrij Melnyk

DYPLOMACJA W LISTACH

W licznych wywiadach z najbardziej wpływowymi niemieckimi mediami i na spotkaniach z politykami niemieckimi Andrij Melnyk, mówiąc o liczbie Ukraińców zabitych podczas II wojny światowej, posługuje się liczbą 8 mln, co generalnie pokrywa się z szacunkami profesora Snydera.

Po obchodach 75. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem w Europie 8 maja 2020 r. Ambasador RP w Niemczech Andrzej Przyłębski napisał list do swojego ukraińskiego odpowiednika, w którym postanowił „położyć temu kres” i nauczyć Ukraińców ich historii.

W skrócie, w przekazie znajdują się następujące przesłania: dyplomata kwestionuje obliczenia strony ukraińskiej co do liczby ofiar i zarzuca jej masową współpracę z okupantem (której, jego zdaniem, wśród Polaków nie było). „Szacuje się, że w Komisariacie Rzeszy na Ukrainie zginęło około 1 miliona cywilów, głównie Żydów zabitych podczas eksterminacji europejskich Żydów”. Ofiarami II wojny światowej są żołnierze Armii Czerwonej i ukraińscy ochotnicy walczący w formacjach kolaborujących z Niemcami”- czytamy w liście.

Takie „teksty” oburzyły nie tylko ukraińskich dyplomatów, ale także niemieckich polityków.

W Kijowie, gdzie ten list został przekazany, nie odpowiedzieli w stylu „sam jesteś głupi”, ale przekazali go do Akademii Nauk Ukrainy, aby tam „argumenty” mogły zostać przeanalizowane i poddane profesjonalnej ocenie historycznej. Wkrótce zostanie on upubliczniony.

Nawiasem mówiąc, uderzające jest, że argument przedstawiciela polskiego MSZ dziwnie zbiega się z narracją rosyjskich propagandystów (jaką szczęśliwie wychwytuje pewna część niemieckiego społeczeństwa, w tym polityków) o niemal masowej kolaboracji Ukraińców.

Melnik był nie tylko zaskoczony takim listem, ale otwarcie oburzył się, nazywając go „bezwstydnym” i „niepotrzebnym dowodem na to, że strona polska w oczywisty sposób próbuje zmonopolizować się jako główna ofiara II wojny światowej”. Dyplomata nie zawahał się podzielić przesłaniem z dziennikarzami i deputowanymi do Bundestagu, z których każdy (poza przedstawicielami prawicowo-populistycznej „Alternatywy dla Niemiec”) napisał list ze swoimi argumentami i dołączył kopię polskiego listu z komentarzem, że w nim straty narodu ukraińskiego są cynicznie kwestionowane i manipulowane, a wiele innych faktów historycznych zostało całkowicie wypaczonych, a cała historia została wywrócona do góry nogami. Dyplomata ostrzegł niemieckich polityków, że „specjalne traktowanie wybranej grupy ofiar” może mieć daleko idące negatywne konsekwencje dla porozumienia międzynarodowego.

Następnie ambasador rozpoczął ożywioną korespondencję z posłami i członkami rządu.

Melnyk kilkakrotnie pisał do posłów, w tym do przewodniczącego Bundestagu i urzędników państwowych. Otrzymał dziesiątki odpowiedzi, niektóre zbiorowe. Politycy sięgają w listach do sformułowań dyplomatycznych, których istotą jest wspomnienie „cech i specyfiki historycznej” stosunków polsko-niemieckich, w których Polacy od wieków cierpieli z powodu silniejszych sąsiadów. Podaje się, że porównywanie liczby ofiar jest niewłaściwe, że problematyka „kultury pamięci” nie powinna być nacjonalizowana.

NIGDY SIĘ NIE PODDAWAĆ

Generalnie Niemcy nie stronią od poczucia winy. Pod koniec stycznia przewodniczący Bundestagu tradycyjnie oddał cześć pamięci ofiar narodowego socjalizmu i podkreślił, że nie można zapomnieć o zbrodniach popełnionych przez nazistów. Ale nie chodzi w tej chwili o posypanie głowy popiołem, ale o wyznanie.

Dla Ukrainy ważne jest między innymi wyjście z cienia wciąż kojarzonego z Rosją ZSRR. W świadomości wielu Niemców wszyscy byli obywatele Związku Radzieckiego i żołnierze Armii Czerwonej są „Rosjanami”. W podręcznikach historii dla niemieckich szkół jest niewiele wzmianek o ukraińskich ofiarach wojny, a także o Hołodomorze i innych stronach historii Ukrainy.

Z Polską jest inaczej.

Nie chce się myśleć, że wpływ na niemieckich polityków ma teraz fakt, że Warszawa w ostatnich latach ponownie podniosła kwestię reparacji, którą w Berlinie uznano za zamkniętą kilkadziesiąt lat temu.

Ambasador Andrij Melnyk nie chce w żaden sposób kłócić się ze swoim polskim odpowiednikiem, nie zamierza walczyć o pomnik ukraiński zamiast polskiego, chce tylko miejsca w stolicy Niemiec, które przypominałoby o milionach Ukraińców, którzy zginęli w wyniku zbrodni Trzeciej Rzeszy. Uhonorowanie pamięci ofiar narodowego socjalizmu traktuje jako jedno ze swoich głównych zadań.

Melnyk nie zamierza się poddać. Dyplomata w dalszym ciągu apeluje o porzucenie „podwójnych standardów” w podejściu do uczczenia pamięci ofiar nazistowskiego reżimu. „Selektywne podejście Bundestagu do niezwykle wrażliwych kwestii pamięci historycznej niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwa. Przecież wielu ma wrażenie, że do ofiar II wojny światowej można w praktyce zastosować podwójne standardy, że jedne narody, jak mówią, zasługują na osobny pomnik, a inne - nie. W żadnym wypadku nie można na to pozwolić”- powiedział Melnyk.

Nawiasem mówiąc, Rada Polityki Zagranicznej „Ukraiński Pryzmat”, która co roku w grudniu przeprowadza sondaż na temat międzynarodowych zwycięstw i porażek Ukrainy, nazwała ukraińską ambasadę w Niemczech „najbardziej produktywną w reprezentowaniu i obronie ukraińskich interesów za granicą”. I nie ma wątpliwości, że dyskusja o budowie pomnika ukraińskich ofiar nazizmu w Berlinie jest daleka od zakończenia.

Olga Tanasijczuk, Berlin


Let’s get started read our news at facebook messenger > > > Click here for subscribe

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-