
Kuleba o formacie normandzkim i „Mińsku” - Pracujemy według programu-maksimum, ale wynik zależy również od Federacji Rosyjskiej
„Pracujemy nad maksymalnym programem i wymagamy jak najwięcej, ale to, czy będą jakieś dobre wyniki, zależy od gotowości strony rosyjskiej. Czasem przewiduje się wyniki, ale czasem wychodzi wręcz przeciwnie ... Teraz trwają prace na poziomie doradców liderów formatu normandzkiego, a w tym roku kolejne regularne spotkanie TGK. Formaty, w których można uzgodnić coś dużego, funkcjonują, ale później zobaczymy, czy to przyniesie efekty” - powiedział minister.
Według Kuleby „format normandzki i „Mińsk” są jak poziome schody ruchome na lotnisku”.
„Jeśli nie podejść do nich z drugiej strony, to żeby nie zostać odrzuconym, trzeba szybko ruszyć do przodu. Format normandzki i „Mińsk” są właśnie tym. Musimy stale iść do przodu. Odprężymy się i zostaniemy zrzuceni z taśmy. I przez cały ten rok byliśmy bardzo aktywni, naciskaliśmy, przypominaliśmy, oferowaliśmy. Zwróćcie uwagę, że w tym roku nikt nie narzucił nam destrukcyjnych sugestii, na które bylibyśmy zmuszeni odpowiedzieć, jak to często miało miejsce wcześniej. Wręcz przeciwnie, wychodziliśmy z inicjatywami i propozycjami, poddając je dyskusji innym uczestnikom” - przypomniał minister spraw zagranicznych.
Zaznaczył, że w jego praktyce dyplomatycznej format normandzki i „Mińsk” należą do najmniej przewidywalnych procesów, ale jeśli Ukraina przestanie zabiegać o dalsze negocjacje w sprawie rozwiązania konfliktu w Donbasie, to „wszystko umrze”.
„Przypomnę, mówimy o integralności terytorialnej naszego państwa, życiu naszego narodu w siódmym roku pod ostrzałem, życiu i zdrowiu naszych żołnierzy, o powrocie naszych terytoriów. To nie jest żart. Musimy mieć żywotny interes w tym, żeby coś się działo w format normandzkim i w TGK”- powiedział Kuleba.
av