„Historyczna” zemsta Putina na Polsce

„Historyczna” zemsta Putina na Polsce

publikacja
Ukrinform
Wielkość Rosji buduje się na mitach „niezwyciężonego” i „niesplamionego” ZSRR, a kto obala te mity, jest największym wrogiem reżimu Putina.

Gdy cały świat zachodni pogrążył się w przytulnej świątecznej atmosferze katolickich świąt Bożego Narodzenia, Rosja postanowiła zrzucić „bombę” na europejską przestrzeń informacyjną, w której Polska znalazła się na pierwszej linii frontu. Rosyjski przywódca Władimir Putin ze swoją arogancją i agresywnością powołał się na dokumenty - niezbyt odległe, ale dobrze udokumentowane i potwierdzone faktami z przeszłości Europy, wywracając wszystko do góry nogami. Warto zrozumieć, dlaczego Putin zainicjował tę pozornie mało obiecującą grę, czego się spodziewa i dlaczego właśnie teraz?

MANIPULACJA KREMLA: Z OFIARY ZROBIĆ AGRESORA, Z AGRESORA - WYZWOLICIELA

Z łatwością nieodpowiedzialnego awanturnika, pierwszą ofiarę II Wojny Światowej - II Rzeczpospolitą, rosyjski przywódca zrobił agresorem, podczas gdy ZSRR z współodpowiedzialnego, który wraz z Hitlerem podzielił Europę Wschodnią i, faktycznie był agresorem Polski - wyzwoliciela i rozjemcę.

Wiadomo nie od dziś, że w wojnie hybrydowej, którą Putin prowadzi przeciwko Ukrainie i Zachodowi, polityka historyczna jest jednym z głównych frontów. W przeszłości rosyjska maszyna propagandowa manipulacyjnie wyciągała fakty i bardzo często wymyślała mity, składając je w fałszywą rzeczywistość, która przynosi korzyści Moskwie, ale ma niewiele lub nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W sumie ma to wspierać „morale” w Rosji. Zagraniczna propaganda Kremla budzi jednak również poważne obawy.

Począwszy od tezy „każdy ma swoją prawdę”, Moskwa próbuje narzucić alternatywną wersję relacji przyczynowo-skutkowych, które doprowadziły do ​​II wojny światowej, wybielając Stalina i jego zbrodniczy system totalitarny z pierwszej połowie XX wieku. Nie ważne, że zbrodnie Stalina zostały potępione przez poprzedników Putina - Borysa Jelcyna, Michaiła Gorbaczowa, a nawet wcześniej, przez Nikitę Chruszczowa. Jelcyn na początku lat 90. przeprosił za egzekucję polskich oficerów w Katyniu, a teraz nie można sobie tego wyobrazić z ust Putina. Przeciwnie, można sobie wyobrazić, że w rosyjskich instytucjach rządowych znajdą się tacy, którzy usprawiedliwią te egzekucje. I to, zdaniem niezależnych rosyjskich mediów, zaczyna się już dziać na poziomie oddolnym, służąc uzasadnieniu polityki „skutecznego kierowania kryzysem” Josifa Wissarionowicza (Stalina – tłum.).

Rok 2020 jest przełomowy dla serii okrągłych dat, które są ważne dla wzmocnienia rosyjskiego narodowego mitu o majestacie i mesjanizmie ZSRR, lub które obalają mit o niezwyciężoności rosyjskiego ducha. Chodzi o 75. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz, koniec II wojny światowej, a także jedną z kluczowych dat w historii Polski XX wieku - 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej, czyli „cudu nad Wisłą” - jak w Polsce nazywana jest porażka bolszewickich wojsk w pobliżu stolicy Polski, w starciu oddziałami Józefa Piłsudskiego i armią URL dowodzoną przez generała Mychajło Omelianowicza-Pawlenko.

ACHILLESOWA PIĘTA PUTINA

Najlepszą obroną jest atak. Właśnie dzięki tej formule Kreml próbuje działać, zdając sobie sprawę, że w 75. rocznicę zakończenia II wojny światowej debata na temat odpowiedzialności za jej rozwiązanie i jej współczesnych konsekwencji dla Europy i świata ponownie się rozpocznie. Niewątpliwie pięta achillesowa Putina w tej grze to tajny protokół do paktu Ribbentrop-Mołotow, zgodnie z którym ZSRR/Rosja nie jest krajem tak bezgrzesznym, jak Kreml by chciał. Zgódźmy się, trudno nazwać jednego z agresorów, którzy okupowali część niepodległego kraju, wyzwolicielem. A sam fakt wyzwolenia się spod okupacji Hitlera zamienił się dla narodów Europy Wschodniej na komunistyczne zniewolenie, o czym aktywnie się mówi, na przykład w tej samej Polsce. Właśnie Polskę wybrał Putin na główną ofiarę swojej nowej „historycznej” ofensywy. I nic dziwnego biorąc pod uwagę charakter stosunków między krajami w ciągu ostatniej dekady. Polscy przywódcy ostatni raz widzieli się w 2009 roku, po katastrofie smoleńskiej w kwietniu 2010 roku. Polska od dawna podkreślała, że ​​okres od 1945 r. do 1989 r. był dla kraju epoką sowieckiego zniewolenia komunistycznego, a w rzeczywistości upadku cywilizacyjnego i stagnacji gospodarczej, których skutki w porównaniu z Europą Zachodnią wciąż odczuwa kraj. Ponadto dzisiaj na arenie międzynarodowej Polska jest niemal najbardziej aktywnym spośród wszystkich krajów UE popierających europejskie sankcje wobec Rosji za okupację Krymu i agresję na wschodniej Ukrainie, jest głównym sojusznikiem Ukrainy w Europie w celu przeciwdziałania Nord Stream 2 i już zadeklarowała całkowite odrzucenie rosyjskiego gazu z 2023. Otóż wspomniana wyżej bitwa warszawska będzie ważnym „historycznym” impulsem w tym roku, którego setna rocznica będzie obchodzona w Polsce na szczeblu państwowym w sierpniu tego roku. Putin bez wątpienia nie może wybaczyć Polsce faktu, że nie został zaproszony do Warszawy we wrześniu ubiegłego roku z okazji obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, co wywołało ostrą reakcję oficjalnej Moskwy. Polska stwierdziła wtedy, że agresorzy modelu z 1939 i 2014 roku raczej nie zajmą miejsca wśród krajów, które się temu sprzeciwiają. W Moskwie właśnie wtedy zdecydowali się nie wybaczyć Warszawie.

GŁÓWNY CEL ROSJI

Putin postanowił nie czekać do początku 2020 r., uderzając pierwszy w drugiej połowie grudnia, w przeddzień świąt Bożego Narodzenia. Założenie było jasne: informacyjny atak Putina w okresie świątecznym daje mu przewagę, ponieważ czas reakcji drugiej strony będzie dłuższy. Ponadto nie ma prawie czasu na rozkręcenie sprawy: pierwszą datą, w której rozpocznie się historyczno-geopolityczna bitwa, będzie 75. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz pod koniec stycznia. Kreml już zadbał o to, by zorganizować w Izraelu alternatywne i faktycznie konkurencyjne z polskimi ceremonie wyzwolenia nazistowskiego obozu koncentracyjnego. A Putin, wraz z prezydentem Izraela, powinien być tam głównym mówcą. Oczywiste jest, że taka formuła nie zadowala Polski, która stara się przekonać Izrael, aby nie czynić z Putina głównego bohatera wydarzenia.

Rosja sprawnie gra na sporach między krajami, a temat „polskiego antysemityzmu” nie pojawił się na pustym mieście, ale jest próbą, jak mówią w Polsce, „odgrzewania starego kotleta” - wykorzystania napięć w stosunkach między Polską a Izraelem, które powstały w 2018 r., kiedy polski parlament przyjął poprawki do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, które nie podobały się Jerozolimie. W tym czasie, pod naciskiem Stanów Zjednoczonych i Izraela, Warszawa zrezygnowała z kontrowersyjnych przepisów dotyczących ścigania karnego wszystkich, w tym cudzoziemców, którzy przypisują zbrodnie III Rzeszy Polsce i Polakom, ale pewny osadek pozostał. Chociaż problem został szybko rozwiązany, Rosja stara się teraz mącić wodę, aby etykieta „antysemitów” wypłynęła na powierzchnię. W tym celu konieczne było znalezienie „sakralnej ofiary” wśród Polaków i Rosja ją znalazła. Do tej pory mało kto z szerokiej społeczności międzynarodowej słyszał o przedwojennym ambasadorze Polski w Niemczech Józefie Lipskim. Putin ujawnił to imię światu, kilkakrotnie wspominając o nim podczas swoich publicznych wystąpień. Z całą proletariacką nienawiścią nazwał polskiego dyplomatę II Rzeczypospolitej „łajdakiem” i „antysemicką świnią”. W swoich przemówieniach oskarżył Lipskiego o to, że był zwolennikiem Hitlera w kwestii przesiedlenia Żydów na Madagaskar, częściowo popierając jego antysemicką politykę, a nawet rzekomo obiecał mu pomnik w Warszawie. I to, jak przekonuje Prezydent Rosji, ma być przekonującym dowodem antysemityzmu Polaków. Oczywiste jest, że z tym „argumentem” Putin pojawi się w Jerozolimie pod koniec stycznia. I nie ważne, że słowa rosyjskiego prezydenta o Lipskim, na podstawie jednego archiwalnego zapisu rozmowy Hitlera z tym polskim dyplomatą jest manipulacją czystej wody. Nawet polskie organizacje żydowskie nazwały słowa Putina o ambasadorze Lipskim skandaliczne i wyrwane z kontekstu. W rzeczywistości istnieją dowody na to, że przed wojną ten dyplomata pomagał Żydom uciskanym w hitlerowskich Niemczech.

Ale w oczach Putina Polska była jeszcze większym grzesznikiem. Skorzystała ze słabości Wielkiej Brytanii i Francji, które w 1938 r. zgodziły się na układ monachijski, na mocy którego podzielono Czechosłowację i przyłączono Zaolzie do Polski. Aneksja rzeczywiście miała miejsce, ale w przeciwieństwie do Rosji, która nie chce współpracować z Polską w sprawach związanych z przekazywaniem dokumentów archiwalnych dotyczących Katynia, władze demokratycznej Polski przeprosiły za to Republikę Czeską.

W wystąpieniach noworocznych Putin podkreślił również, że ZSRR tak naprawdę nie zaatakował Polski we wrześniu 1939 r., ale po prostu sprowadził tam swoje wojska, ponieważ kraj był w rozpadzie, a władze nie kontrolowały sytuacji w tym kraju. Należy tutaj zauważyć, że argumenty te są bardzo podobne do argumentów użytych przez władze rosyjskie przed aneksją Krymu.

Władze polskie były oszołomione wypowiedziami Putina i trochę czasu zajęło odpowiednie odpowiedzenie. Co prawda MSZ Polski natychmiast zareagowało, wydając oświadczenie, że retoryka Putina jest propagandą epoki stalinowskiej, a następnie ambasador Rosji - Andriejew został wezwany do ministerstwa spraw zagranicznych. Po kilku dniach spotkań Polska użyła „ciężkiej artyleri” przed Nowym Rokiem, kiedy to premier Mateusz Morawiecki zabrał głos podczas briefingu medialnego. W swoim oświadczeniu dokonał dość obszernej wycieczki do historii, aby dokładnie wyjaśnić, co doprowadziło do wybuchu wojny. Polski premier zasugerował również, że przyczyn tak agresywnej retoryki ze strony Rosji należy szukać nie w przeszłości, ale w obecnych niepowodzeniach Rosji na arenie polityki zagranicznej. W szczególności jest to nieudana próba pełnego podporządkowania Białorusi, kolejne przedłużenie sankcji UE za aneksję Krymu, porażka w negocjacjach w „formacie normandzkim”, komplikacje związane z realizacją projektu Nord Stream 2 oraz odsunięcie rosyjskich sportowców na cztery lata z międzynarodowych zawodów w związku ze skandalem antydopingowym. Trudno się nie zgodzić z tą listą. Niemniej jednak nic to nie zmienia: osaczona bestia jest jeszcze bardziej niebezpieczna. W Polsce są przekonani, że był to tylko pierwszy etap rosyjskiej akcji przeciwko Polsce na płaszczyźnie historycznej. Niewątpliwie drugi będzie pod koniec stycznia, a następnie - przed rocznicą zakończenia wojny w maju.

Oczywiście ataki na Polskę nie są jedynie banalnym przejawem zemsty Putina za to, że nie zaproszono Go do Warszawy na 80. rocznicę wybuchu wojny, i nie są skierowane wyłącznie do Rosjan. Działania te mają dobrze przemyślany plan geopolityczny. W szczególności mają osłabiać Polskę w UE i NATO, izolować ją tak, aby jej głos był ignorowany, zwłaszcza w sprawach dotyczących Rosji. Sztucznie stworzony wizerunek antysemickiej i rusofobicznej Polski może pomóc zepchnąć Warszawę na margines międzynarodowych procesów politycznych w Europie. Wtedy opinii Polski nie będą brać pod uwagę w Brukseli ani innych wpływowych stolicach przy podejmowaniu decyzji, które mogą zainteresować Moskwę.

Obecnie Moskwa nie osiągnęła znaczących wyników w swoim historycznym ataku na Warszawę. Co więcej, Niemcy, Stany Zjednoczone, Francja i Ukraina, poprzez usta ambasadorów tych krajów w Polsce, podkreśliły, że są w pełni solidarne z Polską, a niemiecki ambasador podkreślił nawet, że ZSRR był równie agresywny wobec Polski jak Niemcy Hitlera. Ale Rosja gra podstępnie i długoterminowo, dlatego należy zachować czujność. Polskie władze są tego świadome i dlatego przygotowują się do długotrwałej walki pozycyjnej z Kremlem na froncie informacyjnym.

Jurij Banachewycz, Warszawa

av


Let’s get started read our news at facebook messenger > > > Click here for subscribe

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-