
Polscy przewoźnicy ponoszą straty z powodu braku ukraińskiego zboża
O tym poinformował Rynek infrastruktury – podaje Ukrinform.
„Rozumiemy, że wejście ukraińskich surowców, produktów rolnych i zbóż na polski rynek jest złe i nigdy nie powinno mieć miejsca. Musimy jednak rozróżnić dwie rzeczy: pozwolenie na tranzyt, a tym samym zysk dla polskich portów i terminali przeładunkowych, oraz pozwolenie na dopuszczenie towarów do obrotu. Uważamy, że zablokowanie przeładunku produktów z Ukrainy do Polski jest bolesne dla naszej gospodarki” – powiedziała Laura Hołowacz, prezes zarządu Grupy CSL.
Firma zauważyła, że od wielu miesięcy na polskich granicach odczuwalny jest niedobór towarów importowanych, w szczególności przeładunku zboża z Ukrainy. Prowadzi to do ogromnych kosztów i zagrożenia zwolnieniami. Sytuacja wymaga analizy i podjęcia działań przez organy krajowe, w tym Ministerstwo Infrastruktury.
„Import, zwłaszcza zboża z Ukrainy, jest wstrzymany od ponad roku. Polskie terminale są prawdopodobnie wszystkie puste i mają bardzo wysokie koszty operacyjne. Zauważyliśmy również, że niektóre kraje, takie jak Rumunia, Niemcy i Turcja, mają w swoich portach duże ilości zboża z Ukrainy. Kraje te są w stanie obsłużyć transport surowca, jednocześnie uniemożliwiając jego dystrybucję na rynku krajowym. Niestety, w Polsce sytuacja ta jest zaniedbywana. W rezultacie firmy transportowe, porty i terminale przeładunkowe ponoszą straty” – mówi Laura Hołowacz.
Jak donoszą media, polscy rolnicy zablokowali granicę z Ukrainą w kilku miejscach od lutego do kwietnia ubiegłego roku. Ich żądania dotyczyły wówczas odrzucenia przez polski rząd Europejskiego Zielonego Ładu oraz blokady importu różnego rodzaju produktów rolnych z Ukrainy.
Jak Państwo wiedzą, od 15 kwietnia 2023 r. Polska wprowadziła zakaz importu zbóż (pszenicy, kukurydzy, rzepaku, słonecznika) z Ukrainy do Polski.