Epidemia w Polsce. Ukraińscy migranci zarobkowi w trybie wyczekiwania

Epidemia w Polsce. Ukraińscy migranci zarobkowi w trybie wyczekiwania

publikacja
Ukrinform
Teraz odpływ ukraińskich migrantów zarobkowych z Polski jest niewielki. Może się to jednak zmienić za kilka miesięcy

W ciągu ostatniego roku polscy eksperci i firmy rekrutujące widziały największe zagrożenie dla lokalnego rynku pracy w liberalizacji niemieckich przepisów migracyjnych. W związku z tym oceniano ryzyko: ilu ukraińskich pracowników-gości opuści Polskę i uda się do Republiki Federalnej Niemiec lub Republiki Czeskiej, która ostatnio również próbowała uprościć warunki zatrudnienia cudzoziemców. Jednak nikt nie spodziewał się, że „czarny łabędź” nadejdzie z zupełnie innego kierunku. Globalna pandemia wirusa COVID-19, której skutkiem będzie gwałtowne spowolnienie globalnej gospodarki z powodu zawieszenia działalności przedsiębiorstw, fabryk itp., nie mogła nie dotknąć ukraińskich migrantów za granicą. W jakiej sytuacji znaleźli się ukraińscy emigranci zarobkowi w Polsce i co ich czeka?

UKRAIŃCY W POLSCE W LATACH 2014-2019: ROZKWIT MIGRACJI ZAROBKOWEJ

W ciągu ostatnich kilku lat masowa migracja Ukraińców do Polski stała się nie tylko statystyczna, ale także oczywistym faktem: różne dialekty języka ukraińskiego można usłyszeć na ulicach, w sklepach, w komunikacji w dużych polskich miastach o wiele częściej niż kilka lat temu. Jak powiedziała szefowa działu konsularnego ambasady Ukrainy w Warszawie Swetłana Krysa w ubiegłym roku w wywiadzie dla Ukrinformu, w ciągu ostatnich pięciu lat liczba Ukraińców w Polsce wzrosła pięciokrotnie: z około 300 tysięcy w 2014 roku do 1,5 miliona w 2019 roku. Geografia również się zmieniła. Po wybuchu wojny między Rosją a Ukrainą wielu Ukraińców ze wschodnich regionów kraju, którzy wcześniej pracowali w Federacji Rosyjskiej, wybrało najbliższego zachodniego sąsiada Ukrainy, Polskę jako główny kierunek migracji zarobkowej.

Wzrost liczby migrantów zarobkowych z Ukrainy zbiegł się z pozytywną sytuacją na polskim rynku pracy, biorąc pod uwagę dobre tempo wzrostu polskiej gospodarki w ostatnich latach (3-5%). Rynek dobrze „wchłonął” ukraińskich emigrantów zarobkowych. Najlepszym tego dowodem był stopniowy spadek bezrobocia w Polsce, które w lutym 2020 roku spadło do 5,5% i było jednym z najniższych w najnowszej historii. Oznacza to, że Ukrainiec nie zajął miejsca pracy Polaka, wszyscy znaleźli swoją niszę. Pojawienie się w krótkim czasie ponad miliona Ukraińców w Polsce, pomimo okresowych przejawów ksenofobii, nie spowodowało żadnych napięć społecznych w polskim społeczeństwie. W szczególności, zgodnie z zeszłorocznym sondażem przeprowadzonym przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOЅ) w Polsce, 80% Polaków deklarowało, że okresowo lub często kontaktują się z Ukraińcami, mniej więcej tyle samo osób nie jest przeciwnych współpracy ani sąsiedztwu z Ukraińcami.

Wkład Ukraińców w rozwój polskiej gospodarki jest trudny do przecenienia. Nic dziwnego, że dwa lata temu autorytatywna polska publikacja Dziennik Gazeta Prawna nazwała Ukraińców „kolektywnym bohaterem polskiej gospodarki”, co pozytywnie wpłynęło na jej rozwój. Pracownik ukraiński przyłączył się również do umacniania stabilności polskiego systemu ubezpieczeń społecznych, ponieważ pod koniec ubiegłego roku prawie pół miliona Ukraińców płaciło składki na ubezpieczenia społeczne do Zakładu Ubezpieczeń społecznych (ZUS).

Jednak biorąc pod uwagę szybki rozwój sytuacji w ciągu ostatnich kilku tygodni, a nawet dni, można już stwierdzić, że ten pięcioletni „słodki” okres dla Ukraińców w Polsce dobiega końca. To, co przyniesie przyszłość, jest wciąż nieznane.

UKRAIŃCY W POLSCE W 2020 ROKU: POCZĄTEK OKRESU NIEPEWNOŚCI

Na początku tego roku Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej Polski aktywnie pracowało nad nowymi zasadami polityki migracyjnej Rzeczypospolitej Polskiej, które miały być znane za około sześć miesięcy. Pod koniec lutego byli prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski we wspólnym apelu wezwali rząd do jak najszybszego zatwierdzenia długoterminowej polityki migracyjnej oraz do maksymalnego uproszczenia biurokratycznych mechanizmów uzyskiwania dokumentów dotyczących pobytu i pracy Ukraińców w Polsce. To naprawdę problem, ponieważ długotrwałe procedury uzyskiwania kart pobytu czasowego w Polsce (do roku lub dłużej) lub pozwoleń na pracę (czasem nawet miesiąc) często zmuszały Ukraińców do rozważania innych możliwości znalezienia pracy za granicą. Ponad miesiąc temu rynki innych krajów zachodnich zostały uznane za największe zagrożenie dla odpływu Ukraińców z Polski. Wtedy nie było jeszcze wiadomo, że „czarny łabędź” pandemii koronawirusa rozwinął skrzydła i zmierzał z Dalekiego Wschodu do Europy. Teraz sytuacja dramatycznie się zmieniła i, oczywiście, rozwój nowej polityki migracyjnej w Polsce znów zostanie odłożony na dalszy plan.

Wydarzenia ostatnich tygodni rozwijają się bardzo szybko. Tragedia północnych Włoch bardzo szybko sprawiła, że ​​rządy europejskie zapomniały o jednym z głównych filarów, na których opiera się UE - swobodzie przemieszczania się - i zamykają swoje granice. Polska stała się jednym z pierwszych krajów w UE, który szybko, bez zbędnej zwłoki, zastosował kolejne ograniczenia zarówno dla swoich obywateli, jak i cudzoziemców, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa COVID-19. W szczególności działalność instytucji edukacyjnych i kulturalnych w Polsce została zawieszona 12 marca, a 15 marca rząd kraju zamknął granice dla cudzoziemców, zatrzymując międzynarodowy ruch kolejowy, autobusowy i lotniczy. W tym samym czasie wiele fabryk wstrzymało produkcję na czas nieokreślony, restauracje, kawiarnie i hotele przestały funkcjonować. Szacuje się, że około połowa wszystkich migrantów zarobkowych z Ukrainy, którzy obecnie przebywają w Polsce, może okazać się bez pracy. A w warunkach, w których większość z nich pracuje krótkoterminowo (do 3 miesięcy z paszportem biometrycznym, 6-9 miesięcy z wizą), perspektywa utraty pracy i braku pieniędzy na czas nieokreślony nie jest zbyt atrakcyjna.

W związku z tym niektórzy Ukraińcy, zwłaszcza ci, których okres pobytu z paszportem biometrycznym lub wizą upływał z dnia na dzień, próbowali wyjechać na Ukrainę już w pierwszych dniach, jeszcze przed zamknięciem granic Polski i Ukrainy (od dnia 17 marca). Reszta osób na dzień dzisiejszy ma trudniejsze zadanie: jechać tylko na przejścia drogowe i tylko do trzech punktów kontrolnych („Hrebenne-Rawa-Ruska”, „Korczowa-Krakowiec”, „Dorohusk-Jagodin”), i tam nie wiadomo co dalej będzie. Na granicy można się dosiąść do samochodu, do kogoś, kto przekracza granicę (szanse są niewielkie), lub czekać na pomoc straży granicznej po obu stronach granicy. Czasami polska straż graniczna pozwala pieszo przekraczać drogowe punkty kontrolne, a ukraińska straż graniczna i lokalna administracja zapewnia autobusy do transportu grup ludzi na Ukrainę. Problem został częściowo rozwiązany dzięki organizacji specjalnych pociągów Przemyśl-Lwów-Kijów, których było dziesięć w ciągu ostatniego tygodnia, a także kilku specjalnych lotów Warszawa-Kijów linii lotniczych SkyUp.

W czwartek 26 marca okazało się, że pod naciskiem strony ukraińskiej Polska wznowi jednak pracę jedynego pieszego punktu kontrolnego Medyka-Szegini na granicy, który w obecnych warunkach może stać się głównym przejściem dla powracających pracowników na Ukrainę. Jednak w świetle oświadczeń prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z czwartku dotyczących całkowitego zamknięcia granic Ukrainy od dnia 27 marca, w tym dla Ukraińców, nie jest całkowicie jasne, w jaki sposób będzie można przekroczać granicę między Ukrainą a Polską.

Według danych Ambasady Ukrainy w Polsce od 15 marca, kiedy Polska zamknęła granicę dla obcokrajowców, do 27 marca ponad 101 tysięcy Ukraińców wjechało na Ukrainę wszystkimi środkami transportu z Rzeczypospolitej Polskiej. Głównie są to ci, którzy już musieli wyjechać w związku z wygaśnięciem wizy lub pobytem bezwizowym.

Liczba ta jest znacząca, ale nie zadziwiająca, co wskazuje, że Ukraińcy wciąż próbują przeczekać okres niepewności i zrozumieć, co dalej. Wielu z nich nadal ma wizę, jakąś nieznaczącą „poduszkę finansową” lub mieszkają z innymi członkami rodziny, którzy nadal mają pracę. Dlatego można poczekać miesiąc lub dwa, licząc na poprawę sytuacji i wznowienie pracy.

KRYZYS W POLSCE: RZĄD RP NIE ZAPOMINA O UKRAIŃCACH

W kontekście surowych środków ograniczających związanych z epidemią koronawirusa polski rząd próbuje uratować gospodarkę kraju, w szczególności małe i średnie przedsiębiorstwa. W związku z tym Rada Ministrów kraju przygotowała tzw. „Tarczę antykryzysową” - program wsparcia gospodarczego kraju w wysokości 212 miliardów złotych (około 45 miliardów euro).

Polscy eksperci już oceniają: wzrost polskiej gospodarki może wynieść zero (na początku roku prognozowano około 4% wzrostu PKB), a bezrobocie może wzrosnąć z ponad 5% do 10%, a nawet więcej, co oznaczałoby pojawienie się na rynku setek tysięcy nowych bezrobotnych z polskimi paszportami. Mimo tych czynników polski biznes zabrał głos w sprawie emigrantów zarobkowych z Ukrainy. Związki rolnicze, przedstawiciele przemysłu mięsnego zaczęli wysyłać listy otwarte do polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, aby zrobił wszystko, co możliwe, w celu zapobiegnięciu masowemu odpływowi ukraińskich migrantów zarobkowych z Polski. Polski biznes, jak nikt inny, rozumie dobrze, że nisza zajmowana przez migranta zarobkowego z Ukrainy będzie dość trudna do wypełnienia polskimi pracownikami, nawet spośród nowych bezrobotnych. Z reguły Ukraińcy w Polsce wykonują ciężką pracę fizyczną, co zresztą nie jest szczególnie wysoko płatne. Przeciętny Polak może nie zgodzić się na takie warunki, zwłaszcza że rząd kraju w „Tarczy antykryzysowej” oferuje szeroki pakiet socjalny dla pracowników, których przedsiębiorstwa tymczasowo nie pracują. W szczególności dla tych, którzy pracują na podstawie umowy o pracę, rekompensata za okres przymusowego przestoju przedsiębiorstwa lub organizacji wyniesie nawet 80% wynagrodzenia. Jednak większość Ukraińców pracuje w Polsce na tak zwanych umowach śmieciowych: umowie o dziele i umowie ryczałtowej. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej zobowiązuje się dbać o tę kategorię pracowników w „Tarczy antykryzysowej”, w tym wypłacać im 80% minimalnego wynagrodzenia brutto za okres trwania kwarantanny.

Jednak, jak dobrze wiadomo, diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Na tych pozycjach występuje wiele pułapek. Na przykład tylko ci, którzy podpisali umowę z pracodawcą przed dniem 1 lutego, będą mogli otrzymywać wynagrodzenie. W związku z tym znaczna liczba Ukraińców, którzy przybyli do Polski po tej dacie, nie może już liczyć na pomoc.

Mimo to polski rząd spotkał się z pracodawcami, którzy poprosili o wsparcie migrantów zarobkowych z Ukrainy. „Tarcza antykryzysowa” pozwala cudzoziemcom, którzy podczas pandemii utracą ważność wizy i karty pobytu w Polsce, legalnie przebywać w Polsce przez cały okres epidemii i przez okres 30 dni po utracie ważności w/w dokumentów.

Jak powiedział Ukrinformowi Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, który również zaapelował do rządu o wsparcie Ukraińców, to dobrze, że polskie władze spełniły oczekiwania pracodawców i migrantów zarobkowych. Jest jednak przekonany, że te działania nie są wystarczające, ponieważ nie rozwiązują innego problemu - uzyskania pozwoleń na pracę, które nie będą automatycznie przedłużane. Będą one tym bardziej potrzebne, jeśli pracownik z Ukrainy zmieni pracodawcę w sytuacji kryzysowej. W przypadku znacznego ograniczenia pracy administracji zatrudnienia w związku z koronawirusem uzyskanie tych zezwoleń może trwać dłużej niż tydzień lub nawet miesiąc.

Piechota rozważa optymistyczne i pesymistyczne scenariusze rozwoju sytuacji. Optymistyczne jest to, że stan pandemii w Polsce skończy się za 2-3 miesiące, dlatego gospodarka tego kraju będzie znów potrzebować pracy Ukraińców na taką samą skalę jak w okresie przedkryzysowym. Zgodnie z drugim, pesymistycznym scenariuszem, jeśli pandemia potrwa przez czas nieokreślony, gospodarka popadnie w recesję i naprawdę nie będzie wystarczającej ilości pracy dla wszystkich.

Z kolei Andrzej Korkus, dyrektor polskiej firmy rekrutacyjnej EWL, która zatrudnia kilka tysięcy Ukraińców w Polsce, powiedział Ukrinformowi, że w obecnych warunkach migranci zarobkowi z Ukrainy nie powinni tak szybko decydować się na powrót do domu. Zaznaczył, że sytuacja na polskim rynku nie jest krytyczna i zawsze można znaleźć alternatywne prace. Według Korkusa trudna sytuacja związana z zatrudnieniem obserwuje się obecnie w branży motoryzacyjnej lub w hotelach i restauracjach, które z powodu epidemii koronawirusa praktycznie zawiesiły działalność. Jednak w czasie kryzysu pojawiły się wolne miejsca w kluczowych dla kraju obszarach: logistyka, zaopatrzenie w żywność, w szczególności w supermarketach spożywczych. Dyrektor EWL zauważył, że jego firma stara się przekonać pracowników, aby nie wyjeżdżali teraz na Ukrainę również swoimi programami antykryzysowymi. Na przykład w ramach kampanii „Work – not Travel” dla Ukraińców, którzy podposzą umowy z EWL, za symboliczną złotówkę sporządzą dokumenty dotyczące czasowego pobytu w Polsce (na okres do trzech lat), za które należałoby zapłacić 507 złotych (około 3,3 tysiąc hrywien).

Tak więc sytuacja na polskim rynku pracy dla migrantów zarobkowych z Ukrainy, choć będzie trudna, ale nie będzie krytyczna. Ukraińscy pracownicy migrujący będą mogli znaleźć pracę nawet podczas kryzysu, szczególnie w okresie wiosenno-jesiennych zbiorów. W obecnej sytuacji ważne jest, aby Ukraińcy nie ekscytowali się i nie podejmowali pochopnych decyzji. Jeśli jednak Polska i świat znajdą się w głębokiej recesji, nie tylko Ukraińcy, ale także Polacy nie będą mieli wystarczającej liczby miejsc pracy.

Aby zrozumieć, jak rozwinie się sytuacja, musimy poczekać dwa - trzy miesiące. Według pesymistycznego scenariusza nastąpi masowy powrót Ukraińców do domu. W międzyczasie większość ukraińskich pracowników migrujących będzie jeszcze przez pewien czas w trybie gotowości. Oczekiwania na pozytywne zmiany.

Juryj Banachewycz, Warszawa

prs


Let’s get started read our news at facebook messenger > > > Click here for subscribe

Przy cytowaniach i wykorzystywaniu dowolnych materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit «ukrinform.pl», jednocześnie cytowanie tłumaczeń materiałów z zagranicznej prasy jest możliwe tylko pod warunkiem umieszczenia odnośnika do strony ukrinform.pl oraz na stronę tego wydania. Cytowanie i wykorzystanie materiałów w offline mediach, aplikacjach mobilnych, SmartTV jest możliwe wyłącznie po uzyskaniu pisemnej zgody Ukrinformu. Materiały oznaczone jako "reklama" i "PR", jak również materiały w bloku "Komunikat prasowy" są publikowane na prawach reklamy, i odpowiedzialność za ich treść niesie reklamodawca.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-