NORD STREAM 2 JAKO TYKAJĄCA BOMBA ZEGAROWA

NORD STREAM 2 JAKO TYKAJĄCA BOMBA ZEGAROWA

Ukrinform
Na początku września na stronie internetowej niemieckiego Centrum Badań Oceanicznych im. Hermanna von Helmholtza (GEOMAR) w Kilonii ogłoszono, że u wybrzeży Niemiec w Zatoce Eckernförder w tajemniczy sposób zniknęła automatyczna stacja Boknis Eck.

Została ona zaprojektowana do kompleksowego pomiaru parametrów wody w zachodnim sektorze Morza Bałtyckiego[1]. Urządzenie znajdowało się na dnie morskim od grudnia 2016 roku. 21 sierpnia br. nagle wstrzymała transfer danych. Stacja, warta trzysta tysięcy euro, zniknęła bez śladu. Naukowcy zwrócili się do policji – nurkowie znaleźli tylko zwisający kawałek kabla, który utrzymywał wcześniej kontakt ze stacją i nie potrafili wyjaśnić przyczyn tego, co się stało. Stacja znajdowała się w strefie zastrzeżonej nie tylko dla statków, ale także dla łodzi rybackich, około 1,7 kilometra od północnego wybrzeża Niemiec na głębokości dwudziestu dwóch metrów. Według ekspertów, stacja składająca się z dwóch stojaków, z których jeden waży 520 kilogramów, a druga 220 kilogramów, była zbyt ciężka by mógł go porwać silny nurt, burza, a nawet zwierzę morskie. „Dane, które otrzymaliśmy ze stacji, były bezcenne” – powiedział profesor Hermann Bange, dyrektor badań oceanograficznych w kilońskim centrum. Aparatura stacji gromadziła informacje dotyczące temperatury wody, zawartości soli i składników odżywczych oraz stężenia tlenu, chlorofilu i metanu. Dzięki tym informacjom naukowcy mogli lepiej kontrolować ekosystem Morza Bałtyckiego i, jeśli to konieczne, podjąć działania w celu utrzymania jego stabilności.

To wydarzenie może zostać niezauważone w nawale informacji – morze jest morzem i od czasu do czasu znikają w nim bardziej lub mniej znaczące obiekty. Tylko czas i miejsce zniknięcia stacji powoduje, że zastanawiamy się, czy incydent ten był wynikiem zjawisk naturalnych czy złych zamiarów. Dziwnym trafem stacja zniknęła w przeddzień wydania zgody przez Duńską Agencję Energii na budowę gazociągu Nord Stream 2 na wodach terytorialnych Danii, na południowy wschód od wyspy Bornholm. I tutaj należy pamiętać, że gazociąg zostanie ułożony w części Bałtyku wypełnionej amunicją z okresu drugiej wojny światowej. Aby nie zarzucano mi uprzedzeń i rusofobii, będę obszernie cytował rosyjskie źródła. Na przykład strona internetowa „Przeglądu Wojskowego” w 2013 roku otwarcie pisała:

Archiwa sowieckie zawierają dość szczegółowe informacje o tym, co zostało odkryte w arsenałach chemicznych na terytorium sowieckiej strefy okupacyjnej [Niemiec – przyp. tłum.], a następnie zatopione w Morzu Bałtyckim:

– 408 565 pocisków artyleryjskich od 75 do 150 mm, wyposażonych w gaz musztardowy;

– 14 258 bomb lotniczych o wadze 250 kilogramów i 500 kilogramów, które były wyposażone w difenylochloroarsynę, chloroacetofen i olej arsynowy, a także bomby o wadze 50 kilogramów wypełnione adamsytem;

– 71 469 bomb powietrznych o wadze 250 kilogramów wyposażonych w gaz musztardowy;

– 34 592 miny chemiczne o masie od 20 do 50 kilogramów wyposażone w gaz musztardowy;

– 10 420 stumilimetrowych dymowych min chemicznych;

– 8 429 beczek zawierających 1 030 ton difenylochloroarsyny i adamsytu;

– 7 860 puszek gazu Cyklon-B stosowanego przez nazistów w trzystu obozach śmierci do masowej eksterminacji ludzi w komorach gazowych;

– 1 004 zbiorniki technologiczne, które zawierały 1 506 ton gazu musztardowego;

– 169 ton zbiorników technologicznych z różnymi toksycznymi substancjami, które zawierały cyjanarsynę, sól cyjankową, akselsarsynę i chlorarsynę.

Wyciek gazu musztardowego z bomb, amunicji i zbiorników miał nastąpić po raz pierwszy około sześćdziesiąt lat po zatopieniu. Zatrucie wód przybrzeżnych Europy rozpoczęło się w połowie pierwszej dekady XXI wieku i będzie trwać przez wiele dziesięcioleci. Badania przeprowadzone przez polskich naukowców właśnie to potwierdzają.

Rosyjski naukowiec i ekolog, Aleksiej Jabłokow, aktywny członek Rosyjskiej Akademii Nauk, skomentował ostatnie doniesienia o broni chemicznej na dnie Bałtyku. Według rosyjskiego eksperta, broń chemiczną na Morzu Bałtyckim zalano na dwa sposoby. Alianci zatapiali wielkie barki wypełnione amunicją w kilku miejscach w zachodniej części Bałtyki i w cieśninach. ZSRR natomiast zatopił do pięćdziesięciu tysięcy ton przechwyconej broni chemicznej, którą marynarze po prostu wyrzucali za burtę. Oznacza to, że amunicję chemiczną zatopiono na rozległych przestrzeniach. Teraz jest ona na dnie i tylko rdzewieje – co z nią zrobić, nie jest do końca jasne.

Jabłokow zauważył, że pociski i bomby porozrzucane po dnie Bałtyku zostały pokryte grubą warstwą mułu, a podniesienie ich na powierzchnię jest wyjątkowo niebezpieczne. Według eksperta, kiedy gazociąg Nord Stream 1 został ułożony wzdłuż dna Bałtyku, nie stwierdzono znacznego naruszenia ich powłok chemicznych. Gazociąg z Rosji do Niemiec prowadzony był blisko miejsc ostatnio badanym przez polskich naukowców[2]. Wiceadmirał rezerwy, doktor nauk technicznych i przewodniczący Specjalnego Komitetu Prac Podwodnych przy Rządzie Federacji Rosyjskiej w latach 1992–1994 był równie szczery. A Tengiza Borisowa trudno obwiniać o niekompetencję[3].

Według niego, wiadomo, że na dnie Morza Bałtyckiego znajduje się sowiecka amunicja. Istnieją dwa składowiska – 70 mil od wybrzeża Lipawy i wokół duńskiej wyspy Bornholm. Jednak, jak się okazało na początku XXI wieku, oprócz ZSRR Brytyjczycy również «wykazali się» zatopieniem w rejonie Bornholmu sześciu okrętów wypełnionych bronią chemiczną. Według Borisowa, do tej pory znaleziono tylko cztery z nich. Jak zauważył ekspert, trujące substancje spoczywające na dnie Morza Bałtyckiego, na przykład gaz musztardowy, nigdzie nie zniknęły. Z czasem wydostaną się i zagrożą nie tylko zwierzętom morskim, ale także ludzie znajdują się w strefie ryzyka[4].

Trudno mi sobie wyobrazić, że europejscy politycy, którzy wyrazili zgodę na budowę gazociągu wzdłuż dna Morza Bałtyckiego, nie byli świadomi możliwych zagrożeń. Ale nikt nie wie, jak rury zostaną ułożone w warunkach słabej widoczności, częstych sztormów oraz komplikacji związanych z amunicją pokrywającą morskie głębiny. Do tego ze względu na niepewne perspektywy tranzytu gazu przez Ukrainę operacje będą prowadzone pośpiesznie. Co się stanie, jeśli gazociąg powtórzy los stacji podwodnej Boknis Eck, która zniknęła bez śladu w niejasnych okolicznościach? Co się stanie, jeśli Nord Stream 2 wybuchnie w wyniku natrafienia na zakopane w mule pociski i bomby? Co stanie się z florą i fauną regionu w razie wycieku gazu? A eksperci w dziedzinie ochrony środowiska mają jeszcze ponad tuzin takich pytań, wszystkie mają jedną wspólną cechę – nikt, ani rosyjski rząd, ani europejscy politycy, nie mogą udzielić im rozsądnej odpowiedzi.

Aleksander Kowalewski

Tłum. Krzysztof Popek

Publikacja pierwotnie ukazała się w wydaniu internetowym "Nowej Europy Wschodniej".


Let’s get started read our news at facebook messenger > > > Click here for subscribe

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-