Andrij Tarasow, wiceadmirał, pierwszy zastępca dowódcy Marynarki Wojennej Sił Zbrojnych Ukrainy
Wiele straciłem po aneksji, ale zyskałem niesamowitą wolność
28.02.2020 16:03

Początek okupacji Krymu ma różne daty. Niektórzy uważają, że operacja specjalna rozpoczęła się 23 lutego wielkim wiecem w Sewastopolu, kiedy na burmistrza został wybrany obywatel rosyjski, ktoś uważa, że to było zdobycie parlamentu krymskiego 27 lutego. Ale oficjalnie ręka Rosji się tu objawiła 1 marca, kiedy Putin wysłał do Rady Federacji propozycję wprowadzenia wojsk rosyjskich na Krym.

W tym czasie Andrij Tarasow, szef Centrum Operacji Morskich, był na pokładzie statku Hetman Sahaydachniy, który powrócił po operacji antypirackiej w Zatoce Adeńskiej. A potem został jedną z głównych bohaterów naszej marynarki wojennej na Krymie.

Porozmawialiśmy z wiceadmirałem, pierwszym zastępcą dowódcy Marynarki Wojennej Sił Zbrojnych Ukrainy, kiedy on przyjechał służbowo z Odessy do Kijowa.

ROZUMIELIŚMY, ŻE WRACAMY DO INNEGO KRAJU - A TO JEST WOJNA »

- Wróćmy do 2014 roku. Wraca Pan z Zatoki Adeńskiej z operacji antypirackiej na statku Hetman Sahaydachniy. Dowiedział się Pan o sytuacji na Krymie, co dalej?

- Byliśmy na statku podczas operacji przez cały luty po wydarzeniach na Majdanie. W tragicznych dniach mieliśmy opuścić Dżibuti, ale celowo pozostawaliśmy tam, aby być w strefie dostępu do Internetu i obserwować, co dzieje się w domu. Wyjechaliśmy już, kiedy kończył się termin, aby przepłynąć Kanał Sueski. Wiedzieliśmy, że jedziemy do zmieniającego się kraju. Pod koniec lutego udaliśmy się na Kretę. Parlament Krymski został już zajęty, nasze jednostki były zablokowane. Rozmawialiśmy przez telefon z naszymi towarzyszami schwytanymi na Krymie i zdaliśmy sobie sprawę, że to wojna, że ​​aktywne walki są kwestią czasu. Dlatego zaplanowaliśmy dalszą trasę (postanowiliśmy udać się do Odessy, a nie na Krym), aby uniknąć kolizji z przytłaczającymi siłami wroga. Pozostawanie i czekanie na Krecie nie miało sensu, ponieważ sytuacja nie wyglądała tak, że zostanie to rozwiązane w najbliższej przyszłości, powrót do Sewastopola nie miał sensu. Statek nie walczy przy brzegu, zdaliśmy sobie sprawę, że płynięcie tam jest pułapką. Nie mieliśmy wyboru, mogliśmy płynąć tylko do Odessy. Podjęto decyzję o powrocie do Odessy, a następnie pełniący obowiązki Ministra Obrony Teniuch zatwierdził ją. Wróciłem do Odessy, a następnie pojechałem na Krym.

- Nie bał się Pan powrotu?

- Co oznacza strach? Musiałem być tam, gdzie powinienem być. Spełniłem swoją funkcję i nie mogłem pozostać w randze admirała na jednym statku, musiałem być tam, gdzie była Marynarka Wojenna. Potem podporządkowałem się dowódcy Haydukowi.

- Czy bez problemu dostał się Pan na Krym?

- Jechaliśmy samochodem, jestem z Doniecka, mam rosyjskie imię, więc bez problemów przeszliśmy przez punkty kontrolne. Następnie odwiedziłem Centrum Wsparcia Operacyjnego, 36. Brygadę Straży Przybrzeżnej w Perewalnym, i byłem w bazie marynarki wojennej Sewastopola, która znajduje się w zatoce Streleckiej. Porozmawiałem z dowódcami, w tym tymi, którzy byli na pokładzie statków...

7 marca jednostki bojowe zostały zablokowane. Przeciw nim przeprowadzono „akcje demonstracyjne”, w tym imitację szturmu. Na przykład w nocy Rosjanie ustawili się w szyku bojowym, wyprowadzili BTR -y, rozmieszczono snajperów, całkowicie imitując przygotowania do ataku. Wysunięto ultimatum, aby jednostki mogły zdać broń i przestały się opierać. Chciałem osobiście poznać sytuację, zrozumieć, jaka jest sytuacja wokół jednostek, jaki nastrój u dowódców. I w końcu zobaczyć to wszystko na własne oczy. Ponieważ rozmowa przez telefon nie zastąpi własnego wrażenia. Ponadto środki zamkniętej komunikacji nie były już aktywne, a wszystkie rozmowy były przesłuchiwane. Siły specjalne Federacji Rosyjskiej przesłuchiwały przez całą dobę. W takich okolicznościach niezwykle trudno było uzyskać i przekazać informacje o charakterze „zamkniętym”.

- Jak Pan żył w tych dniach? Czy rozumiał Pan, że przegrywamy, że Krym jest zabrany na dziesięciolecia?

- Rozumiałem, że to wojna. Nie wróciłem do domu podczas swojej pierwszej wizyty, ponieważ nie chciałem stworzyć warunków, w których rodzina mieliby wpływ na mnie. Ale kazałem przewieźć swoją córkę na kontrolowane terytorium. W tych okolicznościach dowódcy wojskowi nie mogli działać wg własnej logiki. Czasami mówi się nam, że dowódcy powinni zatopić statki. Jak zatopić? Później Państwowe Biuro Śledcze rozpoczęłoby postępowanie: na jakiej podstawie zatapiane są statki? W tym czasie nie byliśmy oficjalnie w stanie wojny.

Z drugiej strony statek przy brzegu nie walczy. Nadal jestem przekonany, że dowódcy, którzy pozostali wierni przysiędze, zrobili wszystko, co mogli. Byliśmy prowokowani do użycia broni. Chcieli mieć powód do inwazji na Ukrainę kontynentalną.

Przypomnijmy sobie, jak formowały się grupy blokujące jednostki wojskowe. Do tych działań była odpowiednia taktyczna konstrukcja. Z zewnątrz wyglądało to na akcję cywilną na rzecz Rosji. Taktycznie wyglądało to tak: pierwszy rząd - hałaśliwe aktywne kobiety, producenci hałasu, zwolennicy Rosji, byli i mężczyźni - „gadające” głowy, stoją obok siebie i rzucają tezy (o faszystach, banderze, najeźdźcach), jeśli ktoś wygrywa z nimi w tej dyskusji, to pojawiał się koordynator i wyciągał następną głowę. Było wielu ludzi, bardziej pasywnych, którzy faktycznie tworzyli tłum. Za nimi - kolejna grupa napierających chłopców - tworzyła presję, a za nimi - więcej chłopców, którzy nie ingerowali, ale byli gotowi, jeśli rozpocznie się konfrontacja.

A na dachach byli jeszcze inni, być może snajperzy, którzy mogli „zapewnić” rozlew krwi i stworzyć niekontrolowaną sytuację. Sztab Marynarki Wojennej został schwytany w ten sposób za pomocą sił specjalnych.

Później w Donbasie działali w ten sam sposób, ale nasi koledzy z innych jednostek sił zbrojnych znaleźli sposób, aby temu przeciwdziałać. To było potem. Ale wtedy byliśmy otoczeni. Potwierdzeniem, że zmieniliśmy ich plan, było dwukrotne przełożenie referendum.

BEREZOWSKI NIE BYŁ DOWÓDCĄ, A JEDNODNIOWYM MOTYLEM”

- Na Pana statku Hetman Sahaydachniy był najmniejszy odsetek zdrajców… Tak się złożyło: dowództwo morskie w 2014 r. w osobie Berezowskiego złamało przysięgę, a twoi podwładni nie.

- Ten „dowódca” to jednodniowy motyl. Zdradził dzień po swojej nominacji. Nie miał sławy dowodzenia we flocie. Ale ten fakt jest niestety zapisany w naszych kronikach. Jak to, że inni ludzie zostali czy złamali przysięgę ...

Nie ma statystycznego portretu - zdrajcy czy dezertera. Są ludzie, którzy pochodzą z Krymu, gdzie przebywali ich rodzice (mam nadzieję, że rozdarte wojną stosunki się poprawiają) i którzy przenieśli się wraz z żonami na Ukrainę, ponieważ są Ukraińcami. Są też tacy, którzy przez całe życie mówili po ukraińsku, mieli wyraźną tożsamość ukraińską, ale poszli służyć w armii rosyjskiej. Ale oceniając, należy pamiętać, że była to doskonale zaplanowana operacja wojskowa, która była przygotowywana od ponad roku. Najważniejsze dla Rosjan było przełamanie podstaw obrony Krymu, marynarki wojennej. Głównym zadaniem w tym momencie było zniszczenie systemu kontroli, zdjęcie „głowy”, a dzięki zdradzie Berezowskiego udało się to. Gdyby dalej trzymał dźwignie kontrolne, sytuacja wyglądałaby nieco inaczej. Nie zmienilibyśmy jej drastycznie, ponieważ trzeba było zareagować na zmiany sytuacji i zauroczenie w pierwszych dniach. Ale zdrada Berezowskiego doprowadziła do dyskredytacji najwyższego kierownictwa. I każdy dowódca musiał decydować według własnego uznania.

Chociaż istnieje wielka pokusa uogólnienia, narysowania portretów, sprowadzenia wszystkiego do uproszczonej formuły lub liniowej oceny, na przykład, że Krym został przekazany przez miejscową ludność, a tam separatyści - nie trzeba się jej poddawać.

Pochodzę z Doniecka, tam się urodziłem i wychowałem, miasto było zawsze ukraińskie, nawet gdy nie było ukraińskiej szkoły. Wychowałem się na patriotę w Doniecku.

Ale to jest nasza historia, od której nie uciekniesz - dwie trzecie oficerów pozostało na Krymie. W jednostkach wojskowych byli ludzie gotowi do działania, ale wiedzieli, że obok stoi taki, który nie da się opierać. Byli dowódcy, którzy gromadzili ludzi. Jurij Gołowaszenko (dowódca brygady podjął decyzję o przejściu na stronę rosyjską, jeśli Rosjanie pozostaną, no Jurij Gołowaszenko odmówił - a ludzie poszli za nim), dowódca statku Czerkasy, którzy się oparli. I ten opór moich kolegów jest naszą historią jak i zdrada innych.

Powody, dla których tak się stało, były analizowane wiele razy. Nie trzeba jednak przypominać, że w latach 2012–2013 marynarka wojenna przeszła na służbę kontraktową w100%. Pieniądze nie były duże (choć dla tych, którzy służyli na Krymie - większe niż w innych regionach), ale pensje wojskowych Floty Czarnomorskiej (Rosja - red .) były znacznie większe. Moje wynagrodzenie wynosio 11 tysięcy hrywien, a Rosjanin na tej samej posadzie otrzymywał 10 razy więcej. Niezabezpieczenie mieszkania dla oficerów odegrało także swoją rolę.

Wiem, że oficerowie, którzy złamali przysięgę, pozostawali pod wpływem rodzin, ponieważ pobrali się tam ...

- Oni byli pantoflarzami?

- Raczej zakładnikami. Czasami musieli podejmować decyzje o rozwodzie, porzuceniu dzieci i przejechanie do miejsca z niezrozumiałymi perspektywami. W rzeczywistości niewiele osób jest w stanie wykonać taki ruch. I znam ludzi, którym ciężko było pójść na tę zdradę. To był trudny wybór: albo porzucisz ojczyznę i stracisz tożsamość - albo opuścisz rodzinę, wyruszysz na stały ląd i faktycznie stracisz możliwość komunikowania się ze swoimi dziećmi. Przez sześć lat niektórzy oficerowie nie byli w stanie komunikować się w pełni z dziećmi, a niektórzy nie mogli dostać się na pogrzeby rodziców. To było wielkie błogosławieństwo, gdy oficerowie byli wspierani przez rodzinę, a bywało, że zostawiali swoje urządzone mieszkanie.

NA LĄD PRZESZLI Z NAMI EMERYTOWANI WOJSKOWI, KTÓRZY SPĘDZILI CAŁE ŻYCIE NA KRYMIE”

- Generalnie, był tam ogromny zestaw problemów, ale ludzie, którzy dokonali wyboru, pozostali uczciwi wobec siebie, swojego sumienia, przysięgi - nie żałują tego, co zrobili. Często pytam o to oficerów, a oni mówią, że jeśli wrócić do tego czasu w 2014 roku, zrobiliby to samo. Ponadto po przejściu na emeryturę nieliczni wracają na Krym. Co więcej, niektórzy z naszych wojskowych emerytów urodzonych i wychowanych w Sewastopolu przybyli z nami na Ukrainę kontynentalną i nadal tu pracują.

- Krew to nie woda ...

- Tu nie chodzi o krew. Ponieważ zdarzają się przypadki, gdy pozostali tam Ukraińcy czystej krwi. Byli też ludzie, którzy urodzili się i mieszkali na Krymie. Mamy nawet emeryta, który wyszedł z Marynarką Wojenną, był oficerem w Dowództwie Marynarki Wojennej i pozostaje pracownikiem Dowództwa Sił Zbrojnych Marynarki Wojennej.

- Pierwszy marca. Rosjanie zaczęli blokować jednostki wojskowe. Czy ta data - upadek naszych sił morskich – to dzień oporu czy dzień ich zresetowania, narodzin?

- Marynarka wojenna przeszła bardzo duże czystki. Niewielu z nas przeszło, ale to ludzie, z którymi zaczęliśmy tworzyć Marynarkę Wojenną w 2014 roku, mam do nich 200% zaufania. Straciłem przyjaciół na Krymie, ponieważ mnie zdradzili, a teraz oni jakby umarli dla mnie, ponieważ skreśliłem ich z mojego życia, nie kontaktuję się z nimi, nie obchodzi mnie, co się z nimi stało. I jest kilku oficerów, z którymi nie miałem takiego kontaktu w służbie, a potem nagle stają się moimi bliskimi oficerami, ponieważ przeżyliśmy to razem i pozostaliśmy wierni, wiem, że mnie nie zdradzą - i to jest bardzo ważne. Dlatego czystka zespołu i to, co zrobiliśmy przez te 6 lat - nie zrobiliśmy tak wiele, ale przywróciliśmy nasze zarządzanie, rozpoczynamy odnowę Morskich Sił Zbrojnych, opracowaliśmy strategię, wizję rozwoju.

- Nawiasem mówiąc, podobała mi się strategia rozwoju Marynarki Wojennej Sił Zbrojnych. Jest krótka (nie więcej niż piętnaście stron), więc jest bardzo łatwa do odczytania, a Wy wyznaczacie realistyczne cele. Jeśli krótko opisać, w prosty sposób, pierwszy etap do 2025 r. to: powstaje mała flota, strzeżecie porty, strefy przybrzeżne i pobliskie wody, dobrze rozumiem?

- Zgodnie ze strategią, w pierwszym etapie zakłada się, że odnawiamy kontrolowanie sytuacji na morzu ... To jest obserwacja sytuacji. I musimy koniecznie zobaczyć sytuację z bliska, abyśmy mogli doprowadzić naszą przybrzeżną artylerię do pełnej gotowości na czas, ponieważ trzeba to zrobić w możliwie najkrótszym czasie. Oznacza to, że mamy zestaw sił, które mogą uniemożliwić wrogowi dotarcie do wybrzeża.

- To znaczy, że rosyjscy spadochroniarze nie wezmą Odessy, jeśli nagle?

- Nie wezmą. Mamy wystarczającą siłę, aby odeprzeć ich desant. Musimy jednak zbudować strategię, aby wróg nie mógł nawet zbliżyć się do naszego brzegu. I to jest zadanie na tym etapie, nad którym pracujemy. Oznacza to, że nie można tolerować sytuacji, w której wróg rozpoczął desant - na ziemię on nie może wejść od strony morza. A naszym zadaniem jest zapewnienie, niedostępność naszego wybrzeża. To jest istota pierwszego etapu.

Aby to zrobić, musimy przywrócić system nadzoru, zbudować siły, które odstraszą wroga i chronić porty, ponieważ to nasza arteria zapewnia handel i zyski. Przywrócimy nasze prawo do Morza Azowskiego i Cieśniny Kerczeńskiej.

Z pewnością nie osiągniemy parytetu z Federacją Rosyjską dla sił na morzu. Nie należy jednak mówić, że jego nie wygramy. Musimy działać asymetrycznie, używać broni, na którą Rosjanie nie są gotowi.

Należy rozumieć, że mają pewne ograniczenia dotyczące swojej floty - w tym wynikające z sankcji. A jednak istnieje czynnik propagandowy: w żadnym wypadku nie mówię, że ich flota jest słaba, ale pogłoski o jej supermocy są przesadzone. Powinniśmy mieć małą flotę, która będzie w stanie działać zdecydowanie, szybko, uderzając i szybko wychodząc.

Dotyczy to nie tylko wyrzutni rakiet, ale także systemu rakiet przybrzeżnych. Rozumiemy, jak zbudować flotę i jak jej używać w warunkach pewnych przewag wroga. Nie chcemy wysadzić desantu w Noworosyjsku, planujemy uniemożliwić im desant i zabezpieczyć powrót do Krymu w przyszłości.

Oczywiście musimy również być stale obecni w newralgicznych obszarach Morza Czarnego. I w tym celu konieczne jest posiadanie statków zdatnych do żeglugi, które mają wystarczającą zdolność do żeglugi i autonomię. Nie mówię o krążownikach ani niszczycielach, ale i tak potrzebna będzie mała wielofunkcyjna korweta zaprojektowana do akcji na Morzu Czarnym. Nadal musimy chronić nasze interesy na całym Morzu Czarnym.

ODCZUWAM BARDZO POWAŻNĄ WINĘ PRZED TATARAMI KRYMSKIMI”

- Jak wtedy, podczas aneksji rozładowywał Pan stres? Opuszczacie Krym, ale wciąż nie wiadomo - czy kraj się utrzyma? Nie wiedział Pan jak to się zakończy ...

- Oczywiście, nie prognozowałem, co będzie dalej. Ponieważ wtedy oglądałem wydarzenia w Donbasie, obserwowałem przejęcie Kramatorska, a następnie wydarzenia w Słowiańsku. Nieustannie widziałem, co dzieje się w Doniecku, widziałem, że stopniowo wypiera się Ukrainę w obwodzie ługańskim i donieckim. Obroniliśmy Charków, dzięki Bogu.

Ale zapamiętałem ten dzień. To był koniec marca - początek kwietnia, taka wiosenna pogoda, nie było mnie w domu przez pół roku, w końcu wróciłem do domu, a tam pewnie świeciło słońce, liście się rozpuszczały, coś kwitło, ale ten okres był dla mnie bardzo ponury. I nawet nie pamiętam, jaka była wtedy pogoda. Rozumiem, że była wiosna, wszystko się budziło, ale widziałem, że wszystko idzie źle. Kiedy wróciłem do domu, sąsiad (on sam z SBU, tam został) zapytał: - Dokąd to? Mówię na Ukrainę, dokąd jeszcze? A jeśli chodzi o stres ... to nie było kiedy - trzeba było wywozić ludzi z Krymu.

1 kwietnia wielu zostało wysiedlonych z mieszkań (ci, którzy wynajmowali mieszkania). Zwyczajnie wymówili arendę i powiedzieli: jedźcie do domu. Karty wypłat nie działały, to znaczy ludzie zostali bez pieniędzy.

I trzeba było organizować stamtąd wyjście. Zaczęliśmy wychodzić, kiedy dostaliśmy nakaz. Każdy dzień działał przeciwko nam. Otrzymaliśmy nakaz 3 marca, a 4 marca sformowano pierwszą kolumnę - była to Akademia Sił Marynarki Wojennej, kadeci. To była pierwsza zorganizowana kolumna. Rosjanie tych kadetów przetrzymywali kilka godzin i wszystko wywracali, zabrali laptopy, zorganizowali ogromne znęcanie się i upokorzenia.

- Bo wybrali Ukrainę?

Nie wiem. Ale porozmawiajmy o pozytywach. Bardzo nam pomagano. Na przykład Oleg Sencow pomógł nam i zorganizował wyjazd. Jesteśmy bardzo wdzięczni za to silne wsparcie. Wolontariusze, Tatarzy Krymscy pomagali we wszystkich punktach i w różnych kierunkach. Bardzo poważnie.

I ludzie po prostu pomagali. W każdym razie nie trzeba myśleć, że wszyscy na Krymie wspierali Rosjan! Byli ludzie, którzy oddawali nam własność swojej instytucji, rozumiejąc, że to państwowe, że przejdzie pod kontrolę obcego kraju.

- Komputery?

- I sprzęt do ogrzewania jednostek wojskowych, które zostały tam zablokowane. Oznacza to, że czuliśmy poparcie tamtejszej ludności.

Dlatego musimy jasno zrozumieć, że nasi ludzie tam są. Naszych ludzi stamtąd wyganiają, ponieważ napływają Rosjanie. Wszelkimi sposobami zmuszają naszych ludzi do opuszczania Krymu, opuszczenia i wyjazdu na kontrolowane terytorium - wypełniają ich miejsca imigrantami z Rosji. Jest to polityka zaplanowana z wyprzedzeniem przez Rosjan, którą konsekwentnie wdrażają w celu zmiany składu populacji krymskiej. Marzą, aby zrobić to samo z Krymem, jak w regionie Kaliningradu w Prusach Wschodnich.

Osobiście mam wyrzuty sumienia z powodu krymskich Tatarów, którzy tam pozostali.

Próbowali się opierać. Przeprowadzili również pierwszy sprzeciw, zapewniali wsparcie ... Nie mogę ich winić, w każdym razie. Ale jak mogą się opierać, skoro siły zbrojne i państwo się nie opierają? Zrobili to, co zrobili. A teraz pozostają tam i jest im tam trudno, ponieważ są oni ze względu na swoją tożsamość narodową przeciwni imperialnej polityce prowadzonej obecnie przez Rosję.

Ale jestem pewien, że wrócimy na Krym. Musimy nad tym popracować i nie oznacza to, że zrobimy to siłą. Nie, musimy stworzyć cały zestaw metod: pracować na linii dyplomatycznej, w dziedzinie prawa, w kwestiach gospodarczych. Musi istnieć komponent wojskowy, który zabezpiecza i wspiera wszystkie nasze wysiłki. Dlaczego miała miejsce agresja Federacji Rosyjskiej? Ponieważ zachęcaliśmy Rosję naszą słabością.

Brytyjczycy mają takie powiedzenie: mamy flotę, więc nic się nie stało. Musimy mieć Siły Zbrojne, w tym Marynarkę Wojenną, aby nic więcej nam się nie stało. Wszystkie neutralne kraje, Szwecja, Szwajcaria, uzyskały neutralność w poważnej walce w poprzednim stuleciu. Dlatego musimy mieć siłę do obrony naszych interesów i zapobiegania dalszej agresji. Bo oni (Rosja - red.) nie odrzucili zamiaru przeprowadzenia dalszej agresji. Zatrzymaliśmy ich teraz, a oni szukają sposobów na podzielenie nas od środka, podzielenie nas według preferencji politycznych i kwestii językowych.

- Co ważnego Pan zyskał podczas kampanii krymskiej, aneksji? Czy zdobył Pan jakiś symboliczny kapitał, jakieś wrażenie, jakieś przekonanie. Czy jest coś dla Pana w tym cennego?

- Wszystkie bariery zostały odrzucone, nie boję się o stratę swojej pozycji, statusu, rzeczy materialnych - wiem, jak je się traci. I wiem, że są rzeczy znacznie większe. Dużo straciłem na Krymie, straciłem prawie cały świat, mieszkałem tam przez 20 lat i wszyscy tam byli - wielu przyjaciół. A teraz mam nową rodzinę, urodziła się córka, moja najstarsza córka przeprowadziła się tutaj i teraz mieszka w Odessie. To znaczy, co było przed 2014 rokiem, zostało daleko w tyle. A teraz mam wszystko inne, całkowicie. Ale ponieważ nie straciłem honoru, nie mam już żadnych barier. To jest wewnętrzna wolność, którą tam nabyłem i bardzo ją cenię.

Lana Samochwałowa, Kijów

Lana Samochwałowa, Kijów

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-