Serhij Szypiłow, dyrektor Kliniki Chirurgicznej Szpitala w Charkowie
Były okresy, kiedy lekarze pracowali przez całą dobę przez 5 dni z krótkimi przerwami na jedzenie.
21.01.2020 14:18

Od początku wojny Wojskowe Centrum Kliniczne Północnego Regionu, lub po prostu Szpital w Charkowie, przyjął około 4000 rannych żołnierzy i zapewnił pomoc 6000 żołnierzy z obrażeniami bojowymi. W sumie przez placówkę przeszło około 26 000 żołnierzy, których przywieziono ze strefy wojennej.

Szpital, który zawsze powinien być gotowy na masowe przyjmowanie pacjentów, dramatycznie zmienił się przez wojnę. Lekarze, którzy kiedyś podróżowali do ognisk zapalnych w misjach pokojowych, teraz sami mogą szkolić swoich kolegów za granicą. Szef Kliniki Chirurgicznej Szpitala Siergiej Szypiłow opowiedział Ukrinformowi o ranach postrzałowych razem z trawą w środku, braku sprzętu i personelu w 2014 r. oraz wykorzystywaniu zaawansowanych technologii.

WSZYSCY SIĘ UCZYLI NA GORZKIM DOŚWIADCZENIU

- Oczywiście, ranni są najtrudniejszą kategorią pacjentów. Kiedy wojna się rozpoczęła, czy szpital był gotowy na ich przyjęcie?

- Pierwszy okres ATO był dosyć skomplikowany przez fakt, że trafiali do nas zarówno pacjenci, którzy już otrzymali opiekę medyczną, jak i ci, którzy właśnie zostali zabrani z pola boju i przewiezieni do Charkowa. Pomoc udzielona na wcześniejszych etapach nie zawsze spełniała wymagania. Udzielali jej albo lekarze zwykłych regionalnych szpitali znajdujących się najbliżej strefy ATO, albo nasi zmobilizowani lekarze, którzy niestety nie mieli również doświadczenia w walce z urazami chirurgicznymi.

- Robili to, co mogli i jak mogli?

- Ran postrzałowych nie można zszywać, a tak właśnie robili na froncie, na początku. Kiedy żołnierze zostali do nas przywiezieni z zaszytymi ranami postrzałowymi, musieliśmy przeciąć taką ranę, a były przypadki, w których wyjmowaliśmy z nich trawę, ziemię i fragmenty ubrań... I nie możemy winić ludzi, wiesz ... Kiedyś w maju 2014 roku, przybyłem do Iziumu (miasto w obwodzie charkowskim, graniczące z obwodem donieckim – red.) i operowałem ciężko rannych w brzuch pacjentów. Mówię: „Przemyjmy”. Dostaję więc butelkę 200 gramów, ale potrzebuję 15 litrów roztworu! A oni więcej nie mają! Oznacza to, że pomoc dla rannych była udzielana była tylko w takim zakresie, w jakim mogli ją zapewnić. Praktycznie wszystkich pacjentów wziętych na początku wojny musieliśmy ponownie operować, ponieważ poziom pierwszej pomocy był niewystarczający, aby zapobiec dalszym komplikacjom.

- Takie gorzkie doświadczenie.

- Bardzo szybko staraliśmy się poszerzyć naszą wiedzę na temat chirurgii ran od naszych oficerów wojskowych, którzy służyli w Afganistanie i w innych punktach zapalnych. I wtedy odczuliśmy brak sprzętu. W szczególności w mojej klinice, która powinna leczyć uszkodzenia klatki piersiowej i jamy brzusznej: nie było wystarczającego sprzętu do minimalnie inwazyjnej interwencji, aby szybko zidentyfikować patologię i zdecydować o jej leczeniu.

NAJCIĘŻSZE – MASOWE PRZYPŁYWY

- Podczas bitew, kiedy dochodziło do dużych strat, jakie Pan pamięta maksymalne obciążenia szpitala?

- Najtrudniejszą rzeczą w chirurgii wojskowej, czego nie ma w medycynie cywilnej, jest ogromny przypływ rannych. Switłodarsk, Iłowajsk, walki o Ługańsk. Dziennie przybywało do 160 osób. Jakoś raz było nawet 174 osób. Przywieziono, rozładowano. Kto w jakim stanie ... Z karabinami maszynowymi, z bronią. Określenie kolejności pomocy jest głównym i najtrudniejszym zadaniem. Od lipca 2014 r. do lutego 2015 r. było najtrudniej. Były okresy, w których przez 3-5 dni lekarze wcale się nie zmieniali, pracowali przez całą dobę, z krótkimi przerwami na około pół godziny, by coś przekąsić i by złapać oddech. Plus ogromna papierkowa robota. Wszystko to musiało zostać opisane, aby przekazać karty zdrowia, ponieważ ludzie musieli być dalej transportowani. Bywało, że operowaliśmy całą noc, a do godziny 9, 10 rano były już planowane przewozy rannych i do tego czasu musieliśmy całkowicie zamykać historie.

Personel szpitala był także zaangażowany w grupie w pobliżu strefy działań wojennych. Oznacza to, że nie było części chirurgów, anestezjologów, pielęgniarek. Ale poradziliśmy sobie. Wojskowa Akademia Medyczna co tydzień przysyłała lekarzy na rotację. Charkowscy lekarze cywilni, służby ratownicze, wolontariusze aktywnie pomagali. Wkrótce udało nam się zorganizować odpowiedni poziom pomocy. Większość pacjentów, którzy zostali zabrani od nas na następny etap leczenia, nie została ponownie operowana.

- Teraz nie ma tylu rannych.

- Na szczęście. I teraz próbujemy przeprowadzać planową ewakuację wg profilu. Na przykład centrum lwowskie jest profilem opieki neurochirurgicznej, ponieważ znajduje się tam dobre centrum rehabilitacji. To znaczy, pomagamy u nas, a następnie, 3, 5, 10 dnia, wysyłamy dalej. Główny szpital wojskowo-kliniczny w Kijowie koncentruje się na ranach klatki piersiowej i brzucha. Odessa - uraz oka. Jako szpital znajdujący się najbliżej obszaru OSP powinniśmy być gotowi przyjmować codziennie 10–15 ciężko rannych osób, więc, że tak powiem, nie mamy prawa „gromadzić” pacjentów.

OPATRUNKI PRÓŻNIOWE I INSTRUMENTY MAGNETYCZNE

- Mówił Pan, że szybko wdrożyliście techniki endoskopowe, czyli pojawił się nowy sprzęt?

- W 2016 r. rząd Japonii przekazał szpitalowi wspaniałe stanowisko endoskopowe. Ma wiele możliwości i bardzo nam pomaga. Niedawno otrzymaliśmy dwa nowe stojaki endoskopowe zakupione od państwa. Jeden służy do leczenia klatki piersiowej i jamy brzusznej, drugi do leczenia dużych stawów. Będziemy w stanie zapewnić jeszcze lepszą pomoc, usprawnić diagnostykę, ponieważ jest to sprzęt Full HD, który pozwala szczegółowo zbadać narządy, wykryć wszelkie możliwe uszkodzenia, odłamki. I to nie tylko w celu diagnozowania, ale także minimalnie inwazyjnego usunięcia, bez wykonywania dużych nacięć, które znacznie komplikują okres pooperacyjny w ciężkich obrażeniach bojowych. Potrzebowaliśmy również sprzętu rentgenowskiego do wykrywania ciał obcych w organizmie - i dostaliśmy go.

- W 2016 r. chirurdzy szpitalni zademonstrowali mediom sprzęt magnetyczny, który pozwala usunąć prawie wszystkie odłamki. Prawdopodobnie już używano go w innych szpitalach?

- Z moich informacji wynika, że ​​inne kraje już kupują certyfikaty do wykonania i wykorzystania ich w swoich szkołach medycznych. Ponieważ jest to bardzo postępowa technika. Oczywiście narzędzia magnetyczne były już wcześniej. Ale koledzy, jeden z nich, dr Wołodymyr Negoduyko, który teraz prowadzi naszą klinikę ratunkową, znacznie ją udoskonalili. Rozmiar, kształt, specjalne systemy wyciągania tych fragmentów - jesteśmy bardzo zaawansowani w leczeniu ran postrzałowych. Usuwamy teraz fragmenty z płuc, przepony, śródpiersia, wątroby, jelit, przestrzeni okołoporodowej. Tam, gdzie pozwalają na to standardy, używamy endoskopii i tych instrumentów magnetycznych.

- Z jakich innych zaawansowanych technologii korzystacie?

- Aktywnie stosujemy taki sposób dla gojenia się ran, jak terapia próżniowa. To było coś, co praktycznie nie istniało na Ukrainie przed wojną. Ponieważ urządzenia i materiały eksploatacyjne są drogie, użytkowanie było ograniczone. Ale oczywiście wiedzieliśmy o tej technice. Początkowo ochotnicy zostali poproszeni o pomoc w zakresie sprzętu, tak zwanych aspiratorów próżniowych, a później zaczęliśmy kupować wszystko w sposób scentralizowany.

- Co to za terapia?

- Kilkakrotnie przyspiesza proces gojenia dużych ran. Na ranę nakładany jest specjalny opatrunek, który można nazwać „gąbką”, jest impregnowany pewnym roztworem antybakteryjnym. Do tej „gąbki” podłączony jest aspirator próżniowy, który usuwa wszystko, co wytwarza rana. Przy takim opatrunku próżniowym nie jest wymagany żaden opatrunek, a same brzegi rany zbiegają się. Okres nałożenia jednego takiego opatrunku trwa do 5 dni. W sumie przeprowadziliśmy do pięciu takich seansów - a rana była prawie gotowa do prostego zszycia.

- Czy opanowaliście jeszcze jakieś inne techniki?

- W odniesieniu do artroskopii (minimalnie inwazyjna manipulacja chirurgiczna, która jest wykonywana w celu zdiagnozowania i / lub leczenia uszkodzenia wnętrza stawu, - red. ), nasz kolega zrobił doktorat. To bardzo obiecująca technika. Pozwala nie tylko szczegółowo opisać wszystkie obrażenia, które występują podczas urazów, szczególnie w okolicach kolan, stawów barkowych, ale także przenikać do rany w celu usunięcia odłamków.

OTWIERAMY NOWE ODDZIAŁY

- Więc wojna przeniosła pomoc i na inny poziom?

- Tak. Powstały nowe oddziały w 2015 roku. Jednym z najpoważniejszych urazów jest patologia naczyniowa, uszkodzenie dużych naczyń, dlatego utworzono oddzielny oddział. Na początku z pomocą wiodących ekspertów w mieście, a następnie opanowaliśmy wszystkie techniki, które pozwalają leczyć uszkodzenia naczyń, a co najważniejsze - które pozwalają uratować kończyny. Każdego roku około 15 do 20 pacjentów przychodzi z uszkodzeniami naczyń. Pojawił się także oddział neurochirurgiczny. Podczas wojny było wielu pacjentów z urazami głowy i rdzenia kręgowego. Prawdopodobnie, jeśli policzymy wszystkie rany postrzałowe na Ukrainie, w ciągu 5 lat mieliśmy więcej operacji niż w całym kraju… Jest to kategoria wyjątkowo ciężkich pacjentów.

- Utworzono oddziały, ponieważ istnieje pilna potrzeba. Ale konieczne było wypełnienie ich specjalistami. Jak zarządzano problemem personalnym?

- Te kadry powstały z lekarzy specjalizujących się w chirurgii ogólnej, którzy ukończyli Wojskową Akademię Medyczną. Dodatkowo przeszli odpowiednią specjalizację. Oczywiście w razie potrzeby przyciągnęliśmy i nadal przyciągamy specjalistów z wiodących instytucji w Charkowie.

Nowe oddziały są pełne personelu sformułowanego podczas wojny, ale niektórzy z naszych specjalistów już podróżują do Europy z informacjami o ranach postrzałowych poszczególnych narządów, zwłaszcza ran odniesionych przez wojsko z powodu użycia broni o wysokim rażeniu, bomb, min, oraz systemów Grad, Huragan. Europejscy chirurdzy nie mają pojęcia, jakie obrażenia są powodowane przy tak ogromnej energii kinetycznej. Dlatego dzielimy się tymi informacjami i aktywnie angażujemy się w prace naukowe.

KIEDY I ZAAWANSOWANE TECHNOLOGIE SĄ BEZSILNE…

- Nie mogę nie zapytać. Jesienią doszła do nas wiadomość o śmierci dowódcy 128 brygady Jewhena Korostelowa (12 listopada, on i inny oficer poderwali się na minie niedaleko Nowotroicka, podczas obchodu pozycji, a za tydzień, 19 listopada, dowódca zmarł w szpitalu w Charkowie - red .). Dlaczego nie mógł zostać uratowany?

- Bardzo poważna kontuzja w wyniku dość silnej eksplozji. Stracił część prawej dolnej kończyny i stopę lewej. Ale to nie była przyczyna śmierci. Najgorsze było masywne uszkodzenie płuc. Wybuch wstrząsnął płucami tak bardzo, że nie był w stanie odnowić się. Niewydolność oddechowa stopniowo postępowała, co zwiększało niewydolność sercowo-naczyniową ... Przez ostatnie dwa dni była bardzo wysoka temperatura - również o genezie centralnej, z powodu tak ogólnej traumatyzacji. W ciągu tygodnia, w którym był z nami, przyciągnęliśmy wszystkich możliwych ekspertów - specjalistów z Charkowa. Z Kijowa przyjechał Główny Anestezjolog Ministerstwa Obrony. Mówiąc inaczej: to, że przeżył do tego etapu (transport do Charkowa, - red.) - był rezultatem głębokich i systematycznych działań od samego początku. Tam, na linii frontu, on został wyciągnięty po tej eksplozji i przebywał w szpitalu w Wołnowacku, a następnie, podejmując ryzyko, postanowiono przenieść go do nas. Gdyby system ewakuacji nie był skoordynowany, nie dotarłby do Charkowa. Ale nasze połączone działania nie przyniosły pożądanego rezultatu, doznał niestety śmiertelnej kontuzji, ku wielkiemu rozczarowaniu.

- Czy ostatnio zdarzały się takie trudne sprawy?

- To drugi pacjent, który zmarł w ciągu ostatnich sześciu miesięcy z powodu bardzo poważnego urazu. Pierwszy - także z oderwaniem kończyn, ale tam najgorszy był urazu nerek, otrzymanego w bitwie ... Nie mogliśmy go uratować. Ogólnie wiele osób zostało poważnie rannych, ale my mamy już niezbędne doświadczenie w ich leczeniu.

- Także wojsko choruje, jak wszyscy ludzie. Na co choruje się na froncie?

- W pierwszych etapach wojny, kiedy systemy żywnościowe, rozmieszczenie wojska nie były dostosowane, było wiele przypadków zapalenia trzustki, tj. nie było normalnego jedzenia, wysokiej jakości wody pitnej, plus - spożywanie alkoholu. Do 30 przypadków rocznie miało ostrą martwicę trzustki, a wyleczenie jej kosztowało ogromną sumę, aż 600 000 na pacjenta. Ale stopniowo, gdy system zabezpieczenia zaczął działać, liczba takich chorób zmniejszała się.

I mamy takie same choroby jak w cywilnym życiu ludzi - kamica żółciowa, zapalenie wyrostka robaczkowego, przepuklina, niedrożność, choroba naczyniowa, osteochondroza, choroba stawów i niestety onkologia. To ogromny problem, ponieważ tacy pacjenci wymagają nie tylko operacji, ale także kompleksowego podejścia. A opieka przeciwnowotworowa w naszym kraju jest świadczona terytorialnie. Oznacza to, że musimy zdiagnozować i szybko przenieść wojennego do jego rodzinnego regionu, gdzie otrzyma chemioterapię i radioterapię.

- Czy w szpitalu jest służba psychologiczna?

- Tak. Jest to ogromna pomoc dla lekarza o dowolnym profilu, gdy psycholog pracuje z pacjentem. Ponieważ nie zawsze człowiek mówi o wszystkim, co mu przeszkadza. I taka bardziej zaufana rozmowa z psychologiem ma pozytywny wpływ. Ponieważ istnieje wiele zaburzeń pourazowych. Prawie wszyscy pacjenci, którzy do nas przychodzą, są konsultowani przez psychologów. A jeśli to konieczne, wraz z psychiatrami neurolodzy rozwiązują problemy. Psychologowie wchodzą również w interakcje z krewnymi przybywających u nas wojskowych.

- Ogólnie, jaki rodzaj logistyki jest w instytucji?

- Szpital się rozwija - sam to widzisz. Nowe okna, biura są naprawiane, łóżka są wymieniane na nowe, instalowana jest klimatyzacja. W ostatnich latach otrzymano znaczne fundusze. Teraz planowany jest poważny remont sali operacyjnej - na oddziale intensywnej terapii i pogotowia. Wciąż otrzymujemy nowoczesne punkty reanimacyjne. Jeśli przed wojną były 2 samochody, teraz jest ich 8. I, co ważne, możemy odebrać i zamówić sprzęt, który jest potrzebny na naszym poziomie pomocy. Leki, materiały - wszystko jest zamawiane operatywnie. Na początku wojny wolonterzy bardzo nam pomogli, teraz główny ciężar spoczywa na państwie.

Julia Bajraczna, Charków

Zdjęcia - Wiaczesław Madijewski

av

Przy cytowaniu i korzystaniu z jakichkolwiek materiałów w Internecie, dostępnych dla wyszukiwarek, obowiązkowy jest odnośnik na pierwszy akapit "ukrinform.pl", ponadto cytowanie tłumaczeń materiałów z mediów zagranicznych możliwe jest wyłącznie z odnośnikiem do strony ukrinform.pl oraz do strony internetowej zagranicznych mediów. Materiały oznaczone jako "Reklama" lub z oznaczeniem: "Materiał jest zamieszczany zgodnie z częścią 3 art. 9 ukraińskiej ustawy "O reklamie" nr 270/96-VR z dnia 3 lipca 1996 r. i ustawą Ukrainy "O mediach" nr 2849-IX z dnia 31 marca 2023 roku oraz na podstawie Umowy/faktury.

© 2015-2024 Ukrinform. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Projektowanie stron internetowych - Studio «Laconica»

Wyszukiwanie zaawansowaneUkryj wyszukiwanie zaawansowane
W przeciągu jakiego okresu:
-