Major Oleksandr Jakymowicz, dowódca 2. Międzynarodowego Legionu Obrony Ukrainy

W wojnie nie ma nic łatwego

2. Międzynarodowy Legion Obrony Ukrainy to wyjątkowa jednostka. W jej skład wchodzą ochotnicy z ponad 35 krajów. Komunikacja i dowodzenie bardziej przypominają nowoczesny „team building” w najlepszej firmie niż tradycyjny model wojskowy oparty na ścisłej hierarchii. Osiągnięcia bojowe Legionu mówią same za siebie. Walki o Kijów, operacje w pobliżu Łysyczańska, Bachmutu, Pokrowska i lasu Serebriansky – intensywne bitwy obronne, misje szturmowe i operacje w głębi linii wroga, w tym likwidacja oddziałów sił specjalnych przeciwnika.

Oczywiście wojna to nie spacer po parku. Zażarte walki wiążą się z bolesnymi stratami i heroicznymi czynami – kiedy pokonuje się wroga pomimo przeważających sił i osłania się towarzysza do ostatniego tchnienia. Legion to duża międzynarodowa rodzina, w której wszyscy znają się tak dobrze, jak siebie samych, i wspierają się nawzajem w każdy możliwy sposób. Krótko po tym wywiadzie oddział ponownie wyruszył na operacje bojowe. Dzisiaj jej bojownicy – legioniści wolnego świata – swoją bronią i odwagą niszczą współczesną inkarnację starożytnego globalnego zła i tworzą historię: nową historię niepokonanej Ukrainy i pokojową przyszłość dla bezpiecznej Europy.

Przedstawiamy wywiad z majorem Oleksandrem Jakymowiczem, dowódcą 2. Międzynarodowego Legionu Obrony Ukrainy.

– Proszę opowiedzieć nam o swojej przeszłości i doświadczeniu wojskowym.

– Przez 25 lat prowadziłem działalność gospodarczą – całkiem skutecznie. Na początku 2023 roku wstąpiłem do wojska. Los zaprowadził mnie do tego Legionu. Moja znajomość języka angielskiego i umiejętności organizacyjne odegrały kluczową rolę w przyjęciu mnie tutaj.

Dwa tygodnie po przybyciu do naszej stałej bazy zostałem wysłany wraz z grupą taktyczną na wschód. Początkowo służyłem w sztabie. Poprzedni dowódca dostrzegł we mnie potencjał i zaproponował mi stanowisko szefa sztabu.

Działaliśmy w lesie Serebriansky. Pod koniec maja i na początku czerwca 2024 r. poprzedni dowódca zachorował i zostałem tymczasowo mianowany dowódcą. Był to okres intensywnych działań. Razem z poprzednim dowódcą przeszliśmy przez to z godnością. Następnie zostaliśmy wysłani do Chasiv Yar w Pokrovsku.

– Obszary te kojarzą się z brutalnymi walkami i trudnymi warunkami. Co było największym wyzwaniem dla Pana i Pana podwładnych?

– To trudne pytanie, ponieważ na wojnie nie ma nic łatwego.

Po pierwsze, jesteśmy jednostką międzynarodową. Dowodzenie żołnierzami z 30 krajów, wszyscy mówiący różnymi językami, mający odmienne kultury i mentalność – to samo w sobie jest wyzwaniem. Do tego zawsze wysyłano nas do najtrudniejszych, najbardziej aktywnych stref walk. Musieliśmy koordynować działania brygad i sąsiednich jednostek, organizować wsparcie logistyczne i prowadzić operacje bojowe.

Nie jest to proste, zwłaszcza przy współpracy z obcokrajowcami. Ale zbudowaliśmy nasz wewnętrzny system i skutecznie wykonaliśmy nasze misje – czy to w lesie Serebriansky, Chasiv Yar, czy w rejonie Pokrovsk.

– Które misje najbardziej zapadły Ci w pamięć?

– W pobliżu Chasiv Yar mieliśmy za zadanie szturmować budynki w lesie. Aby dotrzeć do lasu, musieliśmy przejść przez 400-metrową otwartą przestrzeń – wszystko pod stałą obserwacją wroga, w trakcie aktywnych walk i intensywnej aktywności dronów FPV.

Nasi ludzie dali radę. Dotarli do lasu, zajęli budynki, oczyścili je i utrzymały – i żaden żołnierz nie został ranny. Wszystko poszło dokładnie zgodnie z planem. Misję bezbłędnie wykonała grupa Kolumbijczyków.

W kierunku Pokrowska mieliśmy za zadanie prowadzić działania obronne. Przez dwa miesiące, pomimo ciągłego ostrzału artyleryjskiego, moździerzy i aktywności dronów, nasze straty były minimalne. To jeden z najbardziej intensywnych i trudnych obszarów, ale utrzymywaliśmy pozycje. Chłopaki spisali się świetnie. Kiedy musieli pozostać na pozycjach przez 12 dni zamiast planowanych pięciu – wytrzymali.

Oparliśmy wiele ataków – 11 tylko w pierwszych dniach po przybyciu, na wszystkich trzech liniach obronnych.

– Jakie są mocne strony lub szczególne potrzeby legionistów, zwłaszcza kulturowe i religijne?

– Zacznę od naszego kapelana – błyskotliwej osobowości z Brazylii, który należy do tamtejszego Kościoła ukraińskiego. Jest niezwykle pozytywny, a chłopaki go uwielbiają. Zajmuje się potrzebami duchowymi wszystkich wyznań.

Przeczytaj także: „Padre”: Kapelan z Brazylii broni Ukrainy:

https://ildu.mil.gov.ua/pl/news/kapelan-z-brazylii-broni-ukrainy

Oczywiście mentalność kształtuje sposób działania ludzi. Na przykład większość naszych żołnierzy to obecnie Latynosi. Ci faceci nie lubią siedzieć w miejscu. Wolą akcję i nie mają problemu z opuszczeniem okopów i walką w zwarciu. Jednak długotrwałe siedzenie w statycznej pozycji może być dla nich trudne.

Istnieje wiele niuansów. W szczególności różnice w diecie. Kuchnia Ukraińców, Latynosów, Europejczyków i przedstawicieli innych regionów jest inna. Zawsze musimy to brać pod uwagę, dlatego przygotowujemy oddzielne posiłki dla każdej grupy.

Amerykanie, którzy do nas dołączają, często mają doświadczenie w siłach specjalnych. Są doświadczeni, ale wojna pozycyjna nie istnieje od czasów II wojny światowej. A my toczymy wojnę pozycyjną. Ludzie, którzy do nas przychodzą, mają głównie doświadczenie bojowe w operacjach specjalnych. Nawet w Iraku i Afganistanie Amerykanie wykorzystywali głównie siły specjalne. To oczywiście pozostawia ślad. Ludzie są szkoleni do aktywnych działań, a nie do obrony w okopach. Jednak nasze ostatnie misje miały głównie charakter obronny.

– Jak wygląda szkolenie bojowe w Legionie?

Kluczowe jest utrzymanie gotowości bojowej. Za każdym razem, gdy docieramy do nowego obszaru, organizujemy poligon. Żołnierze, którzy nie są na misjach, odpoczywają lub trenują. Rotacje są tak zorganizowane, aby zapewnić zarówno regenerację, jak i szkolenie. Podczas misji towarzyszą nam bardzo doświadczeni instruktorzy. Dbają o to, aby nasi żołnierze byli w dobrej formie. Wojna nieustannie ewoluuje, dlatego aktualna, praktyczna wiedza jest niezbędna.

Obecnie toczy się wojna z użyciem dronów. Jednak drony nie są panaceum – artyleria, piechota i inne rodzaje broni nadal mają znaczenie. Niemniej jednak drony całkowicie zmieniły sposób prowadzenia rozpoznania. Są zawsze w powietrzu, zarówno po stronie przyjaciela, jak i wroga. Dlatego wszystkie operacje są kształtowane przez stały nadzór z powietrza.

Zmieniły się również taktyki piechoty. Każda pozycja musi być chroniona przed dronami FPV za pomocą lepszych osłon i kamuflażu niż dotychczas.

Z drugiej strony, drony zyskały na znaczeniu, gdy zabrakło nam pocisków artyleryjskich. Obecnie są one coraz skuteczniejsze w zwalczaniu baterii przeciwlotniczych i atakowaniu odległych celów.

Technologia szybko się rozwija i zmienia pole walki. Drony naziemne nie zostały jeszcze tak dopracowane, ale to tylko kwestia czasu. Ich główną zaletą jest ładowność. Żaden dron powietrzny, nawet „Vampire”, nie jest w stanie unieść tak dużego ładunku jak dron naziemny. Wykorzystanie dronów naziemnych będzie rosło. Mogą one służyć jako drony logistyczne, do transportu jednostek bojowych i zaopatrzenia, do ewakuacji medycznej, a nawet jako naziemne drony kamikaze. Jest to pilna kwestia.

– Zarządzanie zawsze wiąże się ze stresem. A wojna go potęguje. Jak wygląda dowodzenie w czasie wojny?

Po pierwsze, kluczowa jest przejrzystość między dowódcami a żołnierzami. Staramy się przestrzegać standardów NATO i procedur podejmowania decyzji wojskowych. Kiedy otrzymuję zadanie, zbieram wszystkich dowódców i wspólnie ustalamy metody i plany jego wykonania. Zawsze jest kilka opcji. Wybieramy najlepszą i działamy.

Przeczytaj także: „Dowódcy zawsze byli z nami szczerzy” – Yeshua, żołnierz 2. Międzynarodowego Legionu Obrony Ukrainy.

https://ildu.mil.gov.ua/pl/news/dowodcy-zawsze-byli-wobec-nas-szczerzy

Ponadto każdy żołnierz musi mieć pełną wiedzę wywiadowczą. Oddziały wysyłane na linię frontu otrzymują szczegółowe informacje o tym, kto znajduje się w pobliżu, gdzie jest wróg, oraz szczegóły dotyczące specjalnych misji. Żołnierze działają lepiej, gdy w pełni rozumieją zadanie, ryzyko i kontekst. Łatwiej jest dowodzić dobrze poinformowanymi oddziałami – nie trzeba wszystkiego wyjaśniać przez radio. Oni już wiedzą.

Ta przejrzystość jest niezbędna – zwłaszcza w przypadku międzynarodowych ochotników – i określa sposób naszego działania.

– Vocês têm soldados ucranianos recrutados na Legião? Como essas pessoas se juntam a vocês e por quê?

– Temos ucranianos nas nossas companhias de infantaria, mas a maioria dos nossos soldados são estrangeiros. Eles chegam até nós através do recrutamento, que realizamos diretamente. Da mesma forma, existe a 4ª Legião nas Forças Terrestres, que é um centro de treino. Eles também realizam o recrutamento e, depois de concluir o treino militar básico, os militares vêm para nós.

Temos um formulário online no nosso site para candidaturas. Tropas de outras unidades podem solicitar transferência, e os nossos recrutadores tratam do processo. Os ucranianos, incluindo soldados mobilizados, também podem solicitar transferência e manter o seu estatuto de mobilizados se desejarem servir na nossa Legião.

Todos os que se juntam a nós fazem-no voluntariamente, sejam estrangeiros ou ucranianos. Mesmo os ucranianos recrutados só se juntam a nós por escolha pessoal. Participam ativamente na escolha do seu futuro papel. É isso que nos diferencia: a motivação aqui é diferente. As pessoas querem estar aqui. Isso molda toda a vida da nossa unidade, desde as relações de comando até à coesão da equipa.

– Quem procura atualmente para a 2.ª Legião Internacional? Que qualidades precisa e o que pode oferecer?

– Estamos a recrutar infantaria, mas não apenas para defesa estática. Desde o início, a Legião foi criada para missões especiais — por isso, este é um tipo de trabalho muito diferente. Procuramos pessoas que querem ação.

Oferecemos treino de alto nível — mas isso exige total dedicação, foco e esforço físico. Em troca, os soldados adquirem competências que poucas outras unidades ou programas de treino podem oferecer.

Além disso, estamos atualmente a recrutar líderes de esquadrão e comandantes de pelotão — ucranianos. Qualquer pessoa pronta para o combate ativo é bem-vinda. Será um trabalho significativo.

Conhecimentos de línguas estrangeiras são um bónus, não um requisito. Seria perfeito se tivesse, mas não é essencial. O que importa é ter força interior e ser capaz de comunicar — porque a comunicação é tudo na guerra. Nós ensinamos o resto.

Um dos nossos combatentes perdeu-se durante uma rotação e caminhou 25 quilómetros por zonas de combate com uma metralhadora para se juntar à sua unidade. O seu treino e força de caráter ajudaram-no a sobreviver. Cada passo tinha de ser cuidadosamente calculado — avançar alguns metros, encontrar abrigo, avaliar a situação. Tudo isto sob a ameaça de minas, drones, artilharia e tiros. Não só sobreviveu e salvou a arma — como, após dois dias de descanso, estava pronto para regressar à sua posição.

Quando estávamos em Terny, um grupo se preparava para uma rotação padrão. De repente, recebemos ordens para ocupar uma posição próxima sob forte ataque inimigo. O inimigo recuou e os nossos aliados repeliram o ataque, mas, infelizmente, com pesadas perdas. Tivemos que ajudar a manter a posição até que os reforços chegassem.

Aproximei-me dos rapazes — colombianos — e disse: “Precisamos de completar esta missão, mas é perigoso. Vamos ser atacados com certeza. Precisamos de ajuda para manter a linha.” Eles concordaram sem hesitar. É preciso compreender que, em comparação com uma rotação normal numa posição bem fortificada e familiar — para onde se dirigiam originalmente —, esta missão envolvia um risco significativamente maior e garantia a participação em combates de alta intensidade. «Dê-nos mais duas metralhadoras, duas caixas de granadas e estamos prontos», responderam eles. E completaram a missão: repeliram os ataques inimigos e mantiveram a sua posição. Este é o tipo de pessoas que servem e lutam na 2.ª Legião Internacional.

Leia também: Combatente da 2.ª Legião Internacional «Thanos». Guarda de fronteira da Colômbia defende a Ucrânia

https://ildu.mil.gov.ua/pl/news/straznik-graniczny-z-kolumbii-broni-ukrainy

– Que tipos de armas a Legião usa?

– As nossas principais armas pequenas agora são os fuzis de assalto BREN 2 checos, calibre 5,56 mm. É um armamento moderno, preciso e de alta qualidade. Ao disparar os primeiros tiros, sente-se imediatamente a diferença entre este fuzil e os modelos soviéticos. Também usamos lança-granadas automáticos americanos MK-19. Eles provaram seu valor nesta guerra e não precisam de recomendações especiais. Para transporte de carga e evacuação médica no campo de batalha, usamos veículos blindados americanos M113.

– Quais são os seus planos para o futuro próximo?

– Treinar pessoal e atualizar nosso equipamento — principalmente veículos blindados e blindados leves. E, claro, operações de combate pela vitória e por um céu pacífico depois.

– O que fará depois da guerra?

– Voltarei ao meu negócio. Mas primeiro quero ir de férias com a minha família para algum lugar longe. No entanto, ainda temos que viver para ver esse dia. Acho que a guerra não vai acabar tão rapidamente quanto gostaríamos.

– O que significa a Legião para si pessoalmente?

– A Legião? É uma família. Conhecemo-nos como a palma das nossas mãos. Não há distância entre oficiais, sargentos e soldados. É claro que mantemos níveis razoáveis de subordinação no serviço. Mas as nossas relações são amigáveis. Estamos todos no mesmo nível e entendemo-nos uns aos outros. Tentamos ajudar-nos mutuamente da maneira que podemos. Quando cheguei aqui e entrei neste ambiente, percebi imediatamente que tudo ficaria bem. E agora, tento manter esse mesmo ambiente.

Temos rapazes com ferimentos graves que, tecnicamente, já não deveriam estar a servir, mas continuam a pedir para voltar. Tentamos, sempre que possível, encontrar posições para eles — contratamo-los como instrutores. Porque são combatentes experientes e profissionais.

Convidamos todos que desejam servir num ambiente internacional, que querem um trabalho interessante com uma equipa interessante e armas modernas, e que querem um treino real — a juntar-se a nós. Prometemos transparência, apoio total, trabalho emocionante e uma equipa amigável.

Entrevistado por Volodymyr Patola

Entrevistado por Volodymyr Patola