Telewizja austriacka w relacji o mobilizacji Ukraińców wykorzystała 2 fejki wideo

Fact-checking

Korespondent kanału telewizyjnego ORF na Ukrainie opublikował film przedstawiający zatrzymanie przez SBU rosyjskiego agenta za wręczenie wezwania do wojska.

Jedna z czołowych austriackich stacji telewizyjnych ORF 2 (część nadawcy publicznego ORF) rozesłała informację, w której opublikowała film o zatrzymaniu przez SBU w Odessie rosyjskiego agenta za doręczenie poborowemu wezwania do wojska z użyciem siły.

W opublikowanym 15 sierpnia artykule ZIB1 – głównym programie informacyjnym ORF, odrębna część informacyjna programu została poświęcona korupcji na Ukrainie. Zaczęło się od informacji o odwołaniu przez Prezydenta Ukrainy okręgowych komisji wojskowych na podstawie wyników kontroli punktów poboru. Zawierał on historię nakręconą przez korespondenta ORF na Ukrainie, Christiana Wehrschütza, która mówi w szczególności o problemach z mobilizacją w kraju.

„Te filmy ukraińskich użytkowników to tylko niektóre przykłady tego, że nie wszyscy mężczyźni są gotowi walczyć za swój kraj. Unikanie mobilizacji jest źródłem korupcji” – mówi wieloletni korespondent na Ukrainie, któremu wcześniej wydano zakaz wjazdu przez władze ukraińskie.

Aby udowodnić swoje słowa, że ​​„nie wszyscy mężczyźni są gotowi walczyć za swój kraj”, w artykule pokazano dwa krótkie filmy przedstawiające coś, co wydaje się być przymusowym przetrzymywaniem matek powołanych do wojska.

Na pierwszym filmie mężczyźni w mundurach brutalnie zatrzymują w parku mężczyznę w cywilnym ubraniu.

W drugim filmie udostępnionym na TikToku z podpisem „Ukraińska mobilizacja na uniwersytecie” umundurowani i uzbrojeni mężczyźni próbują wypchnąć młodego mężczyznę z budynku.

Obydwa filmy nie mają jednak nic wspólnego z mobilizacją na Ukrainie.

Tak, film o „mobilizacji na ukraińskim uniwersytecie” jest dobrze znanym i od dawna zdemaskowanym fejkiem. W szczególności 2 maja 2023 r. wypowiadało się na ten temat Centrum Przeciwdziałania Dezinformacj.

Jak podaje centrum, wrogie kanały Telegramu zaczęły rozpowszechniać wideo z TikToka polskiego użytkownika zatytułowane „Ukraińska mobilizacja na uczelniach”, w którym pracownicy rzekomo zabierają studenta po prostu w trakcie studiów. Zwrócono uwagę, że wideo zostało nakręcone ponad siedem miesięcy temu na punkcie kontrolnym Szeginie na granicy z Polską. Świadczy o tym zwłaszcza historia BBC News Ukraine o wyjeździe studentów za granicę. Uczeń nie chciał opuścić punktu kontrolnego, dlatego straż graniczna musiała go wyprowadzić siłą.

Zespół weryfikujący fakty VoxCheck również napisał o tej sprawie bardziej szczegółowo 15 maja. Zaznaczono, że mówimy o zdarzeniu, które miało miejsce 28 września 2022 r., kiedy student mający zakazem przekraczania granicy z Ukrainą odmówił opuszczenia biura i przejścia granicznego.

O zaistniałej sytuacji konfliktowej na punkcie kontrolnym w obwodzie lwowskim poinformowała sama Państwowa Służba Graniczna 29 września 2022 r . Zwrócili uwagę, że 21-letni obywatel Ukrainy już po raz dziewiąty próbował opuścić kraj, a po otrzymaniu kolejnej odmowy oburzył się i odmówił opuszczenia terenu siedziby Państwowej Służby Granicznej.

Jeśli chodzi o nagranie wideo z rzekomym zatrzymaniem poborowego w parku przez pracowników, w rzeczywistości nawiązuje ono do zatrzymania rosyjskiego agenta w Odessie przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. Odpowiedni film ukraińskie służby specjalne udostępniły na swoim kanale YouTube 20 marca 2023 r.

W wiadomości o zatrzymaniu SBU podała, że ​​podczas operacji specjalnej w Odessie zdemaskowano kolejnego rosyjskiego agenta, którym okazał się były funkcjonariusz organów ścigania, zwerbowany przez pracownika FSB po rozpoczęciu pełnej inwazji.

Jak podaje Ukrinform, we wrześniu 2022 roku ambasador Ukrainy w Austrii Wasyl Chimeniec wyraził swoje oburzenie odnośnie reportażu o Izjumie autorstwa korespondenta austriackiego ORF na Ukrainie, który próbował bagatelizować zbrodnie wojenne Federacji Rosyjskiej.

Poniższy tekst został dodany 18 sierpnia jako aktualizacja po opublikowaniu weryfikacji faktów (rano 17 sierpnia).

Austriaccy użytkownicy Twittera, w szczególności z platformy sprawdzającej fakty Mimikama , również zwrócili uwagę na fakt, że w artykule ORF rozpowszechniane były niewiarygodne materiały wideo przedstawiające rzekomo wymuszoną mobilizację na Ukrainie. Następnie, na podstawie tych doniesień, 17 sierpnia jedna z czołowych austriackich gazet Der Standard, a później prywatny kanał informacyjny Pulse24, opublikowała informację o wykorzystaniu przez korespondenta ORF na Ukrainie fałszywych filmów mobilizacyjnych.

Austriacki nadawca publiczny w swojej pierwszej reakcji nie spieszył się z odparciem zarzutów o rozpowszechnianie nierzetelnych materiałów wideo na temat mobilizacji na Ukrainie. W odpowiedzi ORF, opublikowanej w czwartkowe popołudnie przez gazetę Der Standard, stwierdzono, że materiał filmowy „pozyskano z wiarygodnego i godnego zaufania źródła”. Jednocześnie stacja telewizyjna stwierdziła, że ​​„dodatkowe badania nie pozostawiły żadnych wątpliwości co do autentyczności zdjęć i treści”. Z kolei dla telewizji Pulse24 szef redakcji ORF powiedział, że stacja telewizyjna podeszła do tej sprawy „bardzo ostrożnie” i sprawdzi źródła. Jednocześnie zwrócił uwagę, że „trudno jest relacjonować wojnę, bo obie strony używają propagandy”.

Jednak w czwartkowy wieczór główny austriacki nadawca przyznał, że w opowieści o mobilizacji na Ukrainie wykorzystano materiały wideo, które „nie odpowiadają treści”.

„Dalsze badanie ORF i kolejna kontrola wykazały, że wspomniane materiały wideo z Ukrainy nie odpowiadają treściom transmitowanym w „Zeit im Bild” z 16 sierpnia, czego ORF głęboko ubolewa” – podał nadawca na swojej stronie w portalu społecznościowym X.

Telewizja stwierdziła, że ​​należy naprawić popełnione błędy: „ORF zrobi to w „Zeit im Bild” i oczywiście poprawi materiał z filmu o Ukrainie”.

Taką wypowiedź ORF otrzymał w piątek rano także Ukrinform.

W chwili obecnej historia o korupcji na Ukrainie opublikowana na platformie ORF, w której wykorzystano nierzetelne filmy o mobilizacji, jest niedostępna:

W piątek 18 sierpnia na portalu społecznościowym X zareagował sam korespondent ORF. Powiedział, że to pierwszy błąd od 23 lat pracy, ale to jednak „nie zmienia wiarygodności fabuły”. Według niego nie sprawdzał dodatkowo wykorzystanych materiałów wideo, „ponieważ pochodziły z wiarygodnego źródła”.

Wasyl Korotky, Wiedeń