Ekshumacja w Puźnikach: najnowsze badania genetyczne i kontekst historyczny

publikacja

Od 24 kwietnia na starym cmentarzu trwają prace ekshumacyjne.

W byłej wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim uczestnicy polsko-ukraińskiej ekspedycji wykorzystują najnowocześniejsze metody i sprzęt, aby zbadać odkryte szczątki poległych podczas II wojny światowej. Korespondent Ukrinformu odwiedził to miejsce i zapoznał się z wykopaliskami, a także porozmawiał z lokalnymi mieszkańcami i historykami o wydarzeniach, które miały miejsce w Pużnikach podczas II wojny światowej.

WSPÓLNA PRACA UKRAIŃSKICH I POLSKICH SPECJALISTÓW

Ze wsi Sadowoje w gminie Koropet do Puźników, osady zlikwidowanej przez władze sowieckie w 1949 roku, jest około trzech kilometrów. Obecnie obszar ten jest porośnięty lasem. O tym, że kiedyś znajdowała się tu wieś, przypominają drzewa owocowe, które kiedyś rosły przy domach okolicznych mieszkańców, a teraz kwitną wśród jesionów i klonów, a także kamienna kaplica z figurą Matki Boskiej wewnątrz i drewniany krzyż. A także stary cmentarz, na terenie którego trwają właśnie prace ekshumacyjne. Na grobach zachowało się około tuzina starożytnych pomników.

Na cmentarzu rozstawiono kilka namiotów, w których eksperci prowadzą badania. Drogą leśną przewieziono kilka ton sprzętu, aby móc wykonać wszystkie niezbędne prace na miejscu. Dzień wcześniej saperzy sprawdzili teren pod kątem obecności ładunków wybuchowych. Teren wykopalisk ogrodzono taśmą: mogą tam przebywać jedynie uczestnicy ukraińsko-polskiej ekspedycji.

Najpierw naukowcy usunęli wierzchnią warstwę gleby w miejscu, w którym odkryto pochówek. Następnie wycięli i wyrwali rosnące tam drzewa, rozkopali grób i rozpoczęli usuwanie szczątków ludzkich oraz ich badanie lekarskie.

Pracują tu specjaliści z Ukrainy i Polski. Ze strony Ukrainy w ekshumacji uczestniczy zespół specjalistycznej placówki „Starożytności Wołyńskie” pod kierownictwem archeolog Aliny Charłamowej, ze strony polskiej - naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie i przedstawiciele fundacji „Wolność i Demokracja”.

Wiceminister kultury i strategicznej komunikacji Ukrainy ds. integracji europejskiej Andrij Nażos  ogłosił na antenie telethonu „United News”, że terenowy etap badań zbliża się do końca.

Andrij Nadżos

- Znaleziono szczątki ponad 30 osób. Ekshumowano ponad 20 osób. Ponadto odkryto i zabezpieczono dość znaczną liczbę artefaktów: guziki, buty, monety, krzyże. Ostateczną liczbę będzie można ustalić dopiero po odzyskaniu wszystkich szczątków i przeprowadzeniu badań antropologicznych. Obecnie wspólna ekspedycja działa bardzo sprawnie i spójnie – zauważył Andrij Nadżos.

Według urzędnika wszystkie prace na miejscu zakończą się w ciągu około dwóch tygodni. Następnym krokiem jest selekcja materiału genetycznego w celu przeprowadzenia dalszej porównawczej analizy DNA.

Po ekshumacji strony ukraińska i polska przygotują raporty końcowe. Trwają negocjacje w sprawie stworzenia jednego raportu.

- Ta historia może stać się nową kartą w powszechnej interpretacji przeszłości. Szukamy tego, co nas łączy, a nie tego, co nas dzieli. Nasze przyjazne nastawienie motywuje polskich partnerów do pomocy w prowadzeniu działań poszukiwawczych na terenie Polski – zaznaczył Nadżos.

ANALIZA DNA WEDŁUG NAJNOWSZYCH WIEDZY NAUKOWYCH

Na miejscu wykopalisk pracuje zespół specjalistów, w którego skład wchodzą archeolodzy, biolodzy, mikrobiolodzy, genetycy oraz antropolodzy medyczni i sądowi.

Andrzej Ossowski

- Stworzyliśmy tzw. punkt medyczny, do którego trafiają szczątki po podniesieniu ich z ziemi. Prowadzone są tam badania antropologiczne i medyczne, a także pobierany jest materiał do dalszych badań genetycznych - powiedział szef polskiego zespołu naukowców, genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, profesor Andrzej Ossowski .

Jego zdaniem ważne jest przeprowadzenie jak największej liczby badań na miejscu, gdyż transport szczątków mógłby doprowadzić do dalszych uszkodzeń.

- Pełnoprawna grupa pracująca na miejscu ekshumacji przeprowadzi pełen zakres badań, jakie możemy przeprowadzić dziś, w XXI wieku. Od podstawowych, czyli antropologicznych analiz (określanie płci i wieku, specyficznych cech odnalezionych osób), po analizy DNA nowej generacji, wykorzystujące najnowsze osiągnięcia genetyki – powiedział Andrzej Ossowski.

Zaznaczył, że głównym celem jego zespołu jest identyfikacja ofiar.

Przede wszystkim zostanie wykonana analiza genetyczna. Materiał ten zostanie porównany z materiałem genetycznym uzyskanym od krewnych zmarłych (próbki DNA w celu identyfikacji dostarczyli potomkowie mieszkańców Puźników, których szczątki najprawdopodobniej znajdują się w tym masowym grobie –  przyp. red. ). Zatem naszym głównym zadaniem, i podkreślam to cały czas, jest identyfikacja – podstawa wszelkich badań. „Jesteśmy tu przede wszystkim po to, aby odnaleźć zaginionych, zidentyfikować ich, a następnie godnie pochować” – podkreślił Andrzej Ossowski.

Martwiły ich wydarzenia sprzed 80 lat

W drodze z Puźników zatrzymujemy się w sąsiedniej wsi Sadowoje, aby pogawędzić z miejscowymi. Na podwórku jednego z domów spotykam 87-letnią Katerynę Szmyhelską . Kobieta jest jedną z najstarszych osób we wsi. Mówi: z opowieści rodziców wie, że przed wojną Ukraińcy i Polacy mieszkali razem, zapraszali się na święta i wiejskie uroczystości.

Kateryna Szmyhelska

- Nasza wieś kiedyś nazywała się Nowoselka Koropetskaja, a za czasów sowieckich przemianowano ją na Sadowo. Mieszkało tu także wielu Polaków. Kiedy przybył rząd sowiecki, zorganizowano zebranie. Pewien Moskal wyszedł i powiedział do ludu: „Nie będziecie już jeść ciast i maczać ich w śmietanie”. Zabrali bydło, konie, zabrali wszystko... - wspomina kobieta.

W 1945 roku pani Kateryna miała siedem lat. Pamięta, że ​​w Puźnikach wybuchł pożar – i że w ich wiosce pomagali ludziom, którzy stamtąd uciekli. Mieszkańcy wsi obawiali się, że w odpowiedzi ich wioska zostanie spalona.

Po drodze spotykam miejscową mieszkankę, panią Halinę . Kobieta mówi, że obecnie w Sadowym na stałe mieszka około 60 osób, młodzi wyjeżdżają, zostali tylko starsi.

Pani Hałyna

- Jesteśmy pozytywnie nastawieni do tego, co się teraz dzieje w Puźnikach. Ale ważne jest, że Ukraińcy mogą prowadzić wykopaliska także na terenie Polski. Wiem, że taka umowa istniała. Mam nadzieję, że tak się stanie – powiedziała pani Hałyna.

KONTRAKCJE MIĘDZY UKRAIŃSKIM I POLSKIM RUCHEM WYZWOLEŃCZYM

Badacz ruchu narodowowyzwoleńczego OUN-UPA, historyk Serhij Woljaniuk  szczegółowo zbadał wydarzenia tego okresu na Tarnopolszczyźnie, zbadał dokumenty w archiwach polskich i ukraińskich. Według niego podłożem konfliktu między polskim i ukraińskim podziemiem była chęć Polaków przywrócenia Rzeczypospolitej Obojga Narodów w granicach, jakie istniały przed wybuchem II wojny światowej.

Serhij Woljaniuk

- Zgodnie z tym tereny zachodniej Ukrainy i Galicji aż do rzeki Zbrucz powinny były wejść w skład odrodzonej Polski. Trzeba było zademonstrować swoją obecność ludności i jednostkom wojskowym, aby w przyszłości mieć argumenty podczas negocjacji i zawierania porozumień. Ukraińcy, będąc jeszcze pod polską okupacją, walczyli o własną niepodległość, o niepodległe państwo ukraińskie. Jak zauważa Serhij Woljaniuk, zarówno podczas okupacji niemieckiej, jak i sowieckiej, ukraiński i polski ruch wyzwoleńczy walczyły o swoje cele.

Według niego, w 1944 roku w kontekście wsi Puźniki można zaobserwować typowy obraz, kiedy to podziemne oddziały Armii Krajowej przyłączały się do szeregów NKWD - dawało to ochronę przed mobilizacją do Armii Czerwonej. Utworzyli bataliony zagłady, aby walczyć z ukraińskim ruchem wyzwoleńczym, z OUN i Ukraińską Powstańczą Armią.

Jednocześnie – zauważa historyk – ukraińskie podziemie nie przeprowadziło w latach 1943–1944 żadnych działań przeciwko Puźnykom, a UPA nie prowadziła działań ofensywnych.

- Z dokumentów, które udało nam się znaleźć, możemy stwierdzić, że operacja wojenna we wsi Puźniki w lutym 1945 r. była prowadzona przez działania batalionów zagłady jesienią 1944 r. W szczególności, gdy spalono ukraińskie wsie Zadarów, Krasiów i Baranów, zauważył Woljaniuk.

Według niego tarnopolskie dowództwo UPA postawiło sobie za zadanie zniszczenie, jak wówczas pisano, „ośrodka agresji polsko-bolszewickiej”: wsi, milicji, samoobrony Armii Krajowej, która przekształciła się w batalion NKWD. Celem operacji nie była likwidacja wsi ani wyniszczenie ludności cywilnej.

Dodaje, że z oświadczeń strony polskiej wynika, że ​​nie było nikogo, kto mógłby bronić wsi. Ale to nie jest prawda.

- Analizując dokumenty, wyraźnie widać, że we wsi istniała samoobrona, niektórzy ludzie służyli w „batalionach zagłady”. Wieś była podzielona na siedem obszarów obronnych. W tym czasie w Puźnikach stacjonowała także grupa operacyjna NKWD. „Krycie” w nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. było krótkotrwałe i trwało nie dłużej niż dwie godziny. Mamy fakt walki żołnierzy UPA z samoobroną Armii Krajowej w ramach batalionów zagłady i grupy NKWD. Byli tacy, którzy polegli, zostali pochowani i postawiono krzyże” – powiedział Woljaniuk.

Zdaniem historyka wśród zabitych mogą znajdować się cywile, którzy zostali ranni w trakcie bitwy – zdarza się to podczas konfrontacji zbrojnych. Liczba ofiar śmiertelnych jest różna w źródłach polskich, ukraińskich i radzieckich.

- W 1943 roku w Puźnikach mieszkało ponad 1100 osób. Z dokumentów Armii Krajowej wynika, że ​​zginęło około 100 Polaków. Jednak w tym samym raporcie napisano, że toczyły się walki obronne. Z dokumentów UPA wynika, że ​​był to niespodziewany atak i że zginęło kilkudziesięciu bolszewickich agentów. Co mówi radziecki dokument? Jest tu pewna ciekawa kwestia, ponieważ im więcej czasu minęło od wydarzeń z lutego 1945 r., tym liczba zabitych rosła. Przykładowo, według pierwszych doniesień zginęło do 50 osób, a zniszczonych zostało około 129 budynków. I choć z biegiem lat liczba ta wzrastała: najpierw było to 69, potem 80 osób, to wzmianka o udziale grupy operacyjnej NKWD w tej bitwie gdzieś niepostrzeżenie zniknęła – twierdzi historyk.

Należy zauważyć, że liczba odkrytych szczątków raczej potwierdza ukraińską hipotezę o liczbie osób zabitych tamtej nocy.

- W czerwcu 1945 roku, w ramach tzw. dobrowolnego przesiedlenia ludności między Rzeczpospolitą Polską a Ukraińską SRR, mieszkańcy Puźników zostali wysiedleni na terytorium Polski, a kilka miesięcy później na ich miejsce przesiedlono Ukraińców z Zakerzonia. Później opuścili tę wioskę. Władze radzieckie zlikwidowały Pużniki jako osadę w 1949 roku, dodaje Woljaniuk.

EKSHUMARACJA W PUŻNYKACH JEST ELEMENTEM POROZUMIENIA MIĘDZY UKRAINĄ A POLSKĄ

Negocjacje między Ukrainą a Polską w sprawie prac ekshumacyjnych trwały od ubiegłego roku. W szczególności pod koniec listopada 2024 r. podczas wspólnej konferencji prasowej ministrów spraw zagranicznych Polski i Ukrainy Radosława Sikorskiego i Andrija Sybihi ogłoszono decyzję o zniesieniu obowiązującego od 2017 r. moratorium na poszukiwania i ekshumację szczątków obywateli polskich pochowanych na Ukrainie.

- Ten dialog jest aktywnie prowadzony od końca ubiegłego roku. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, premier Polski Donald Tusk i prezydent Polski Andrzej Duda zgodzili się, że musimy rozwiązać te problemy. Nie powinny one stać na przeszkodzie strategicznym relacjom partnerskim między Ukrainą a Polską - powiedział Andrij Nadżos, wiceminister kultury i komunikacji strategicznej ds. integracji europejskiej, podczas wizyty w obwodzie tarnopolskim.

8 stycznia br. Ministerstwo Kultury i Komunikacji Strategicznej Ukrainy wyraziło zgodę na ekshumację w Puźnikach.

- Prace ekshumacyjne w Puźnikach pomogą zarówno sąsiadującym, zaprzyjaźnionym narodom przywrócić pamięć historyczną i sprawiedliwość, jak i uczcić pamięć poległych podczas II wojny światowej. Mówimy nie tylko o obywatelach polskich pochowanych na Ukrainie, ale także o obywatelach ukraińskich pochowanych w Polsce - powiedział Andrij Nadżos.

Według wstępnych danych, szczątki zmarłych zostaną po przeprowadzeniu badań naukowych ponownie pochowane na cmentarzu w Puźnikach. Najprawdopodobniej nastąpi to w sierpniu tego roku.

Julia Tomczyszyn , Tarnopol

Fot. autorka